niedziela, 23 marca 2014

Rozdział XVI

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
UWAGA SCENA ;D

Kath:
Po wejściu do naszego pokoju przeżyłam lekki szok. Łóżka były położone bardzo blisko siebie, nie wiem jak uda mi się to przeżyć. Postawiłam walizkę przy lepszym moim zdaniem łóżku.

- Zaklepane! – łóżko znajdowało się przy oknie i przy wejściu do toalety, przynajmniej w każdym pokoju była łazienka.

- No na pewno, ja tam chciałem spać! – od razu zaczął się ze mną kłócić.

- Masz mi ustąpić i tyle na ten temat, jestem kobieta i kobiety mają pierwszeństwo – odpowiedziałam na ten jego komentarz.

- Ale za to jako upierdliwą kobietą – szepnął i wywrócił oczyma.

Poczłapał do swojego łóżka i położył swoją sportową torbę przy nim. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, atmosfera była nieco napięta więc postanowiłam zacząć swoją grę. Miałam na sobie wygodne, obcisłe jeansy i koszulkę, która miała zamek z tyłu. Przygryzłam lekko dolną wargę i wyjęłam, niby wielkim przypadkiem, z walizki czerwony komplet koronkowej bielizny. Wzięłam ręcznik, kosmetyczkę i poszłam do łazienki, zostawiając Nialla siedzącego na swoim łóżku, bawił się telefonem. Kiedy tylko weszłam do łazienki odetchnęłam głęboko. Przejrzałam się w lustrze i uśmiechnęłam się szeroko. Czas zacząć zabawę. Weszłam pod prysznic, gorąca woda odprężyła mnie i poczułam się jak nowonarodzona. Owinęłam się ręcznikiem, zmyłam rozmazany makijaż i zrobiłam nowy od początku. Mokre włosy przerzuciłam na prawe ramię.

- No dobra Kath, luz w dupie i lecimy – powiedziałam sama do siebie i cicho uchyliłam drzwi.

Niall podniósł znad telefonu wzrok i spojrzał na mnie dziwnie.

- Zapomniałam bielizny… - powiedziałam cicho, z lekkim uśmiechem na ustach – mógłbyś mi podać? Leży na łóżku.

Jego twarz przybrała lekko różowy kolor, kiedy sięgnął po mój seksowny komplet, kupiony specjalnie na ten wyjazd. Przełknął ślinę i zmierzał w kierunku łazienki. Podał mi bieliznę nawet na mnie nie patrząc a ja uśmiechnęłam się wdzięcznie i zakończyłam pierwszy etap zabawy zamykając szybko drzwi.

Ubrałam się tylko w bieliznę i mierząc swoją sylwetkę w dużym lustrze uśmiechnęłam się szerzej. Byłam bardzo ciekawa reakcji Nialla, kiedy wejdę tylko w tym do pokoju. No co? Przecież zapomniałam też ciuchów na zmianę. Chciałam go trochę sprowokować i na pewno mi się to uda. Wytarłam jeszcze trochę włosy i po chwili wyszłam z łazienki poruszając seksownie biodrami. Na widok miny Horana musiałam zebrać w sobie wszystkie siły, aby się nie roześmiać. Przeszłam specjalnie bliżej jego łóżka i pochyliłam się nad walizką wyjmując z niej czarne spodnie dresowe ze ściągaczami i bokserkę w tym samym kolorze.

- Nie umiałaś wziąć ubrań do łazienki i tam się ubrać? – zaskoczyło mnie jego pytanie ale lekko się uśmiechnęłam, byłam już ubrana.

- Wiesz… Zapomniałam – najprostsza wymówka na świecie plus uwodzicielski uśmiech sprawiły, że Niall prychnął, zabrał swoją bluzę, telefon i spojrzał na mnie.

- Jeśli myślisz, że takimi gierkami uda Ci się mnie do czegoś przekonać to jesteś w wielkim błędzie – powiedział i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami.

- Jeden zero panie Horan – roześmiałam się i zaczęłam suszyć włosy.

****************

Niall:

Po tym co jej odjebało już nie wiedziałem co zrobić. Z jednej strony… podobało mi się to. Wyglądała tak seksownie w tej bieliźnie, jej kształtne piersi w tym staniku – aż chciałbym go rozpiąć. A jej pośladki? Rany Jezusa Horan opanuj się! Podniecający widok, musiałem się szybko stamtąd ewakuować, żeby dziewczyna nie zobaczyła powstającego problemu w moich spodniach. Znajdując się na korytarzu, postanowiłem wybrać się pogadać z Dianą. Rozmowa z nią zawsze sprawiała mi przyjemność, potrafiła mnie wysłuchać i zawsze oferowała pomoc.

Zapukałem więc do pokoju, który dzieliła z Zaynem. Nikt mi nie odpowiadał, nie słyszałem też odgłosów natury więc nacisnąłem lekko klamkę. Drzwi  były otwarte a przede mną był jakże uroczy widok. Leżeli wtuleni w siebie na dużym łóżku i spali. Zrobiłem im zdjęcie i szybko się ulotniłem. Podzieliłem się tym na Instagramie i wyszedłem przed pensjonat chcąc zaczerpnąć trochę świeżego, górskiego powietrza. W Londynie przez mgłę i spaliny często nie widać nic.

Tutaj jest zupełnie inaczej. Bardzo podobały mi się krajobrazy, które mnie otaczały. Stwierdziłem, że w przyszłości chętnie ucieknę od gwaru ulic Londynu i znajdę sobie jakiś spokojny domek, gdzieś na uboczu. Wyobraziłem sobie jak w zimowy wieczór będę siedział przy kominku z idealną dziewczyną u boku. Nie wiem czemu, ale pomyślałem o Kath. Wzdrygnąłem się na tą myśl i nie chciałem już jej dopuścić do siebie. Przecież ona była okropna! To nam się na pewno nie uda, skoro ona ma jakiś plan na ten wyjazd to ja też coś wymyślę. Nie będzie miała ze mną tak łatwo. Sprawię, że ten wyjazd będzie najgorszym wyjazdem w jej życiu. Uśmiechnąłem się sam do siebie i obmyślałem dalej wszystkie działania kiedy usłyszałem kroki za sobą.

Odwróciłem się a mój wzrok padł na nikogo innego jak Kath. Oh, czego ta kobieta ode mnie chce.

- Piękna pogoda, nieprawdaż? - zapytała zupełnie normalnie, co mnie bardzo zdziwiło.

- Przyszłaś tutaj żeby pogadać o pogodzie? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie i uśmiechnąłem się ironicznie – ale masz rację, pogoda jest bardzo ładna.

- A o czym niby ja mam z tobą rozmawiać Horan? – znów zapytała i stanęła obok mnie chowając dłonie do kieszeni czarnych dresów, w których wyglądała jeszcze lepiej.

- A bo ja wiem… Myślałem, że masz jakąś sprawę – wzruszyłem jedynie ramionami – nie wiem jak ty ale ja idę biegać.

Ja się nie przebrałem, miałem na sobie te same szare spodnie dresowe, adidasy i bluzę. Rzuciłem jej rozbawione spojrzenie i pobiegłem przed siebie. Jakież było moje zdziwienie kiedy zaczęła biec za mną.

- Też lubię biegać więc ci potowarzyszę – uśmiechnęła się, a mi od razu odechciało się biegać.

Nie chciałem jej jednak robić satysfakcji i przyspieszyłem, zostawiając ją trochę w tyle. Nie mogłem zaprzeczyć – dziewczyna miała dobrą kondycję i po chwili zrównała się ze mną. Zerknąłem na nią i lekko się uśmiechnąłem. Nie odzywaliśmy się, nie wiedziałem nawet gdzie biegniemy. Znaleźliśmy się przy wejściu do jakiegoś rezerwatu przyrody. Zewsząd otaczały nas drzewa, powietrze było jeszcze lżejsze niż przed naszym pensjonatem. W końcu się zatrzymałem i Kath zrobiła to samo. Oparłem się o drewniany płotek i wykonałem ćwiczenia rozciągające. Byłem już wyluzowany i spokojny, bieganie wprawiało mnie w dobry nastrój i nawet zapomniałem, że Kath to Kath.

- Nie mówiłeś, że w taki sposób się odprężasz – podeszła do mnie i uśmiechnęła się.

- Zawsze lubiłem biegać, wyładowuję wtedy negatywną energię – puściłem dziewczynie oczko, nie wiedziałem co się ze mną dzieje ale postanowiłem być dla niej miły.

Chyba się zdziwiła moją nagłą zmianą nastroju bo spuściła speszona wzrok i zarumieniła się. No to jeden do jednego panno Morgan. Uśmiechnąłem się sam do siebie, przymknąłem oczy i odetchnąłem świeżym powietrzem.

- Wracamy? Za chwile będzie ciemno a nie powiedzieliśmy nikomu gdzie idziemy – zabrała po chwili głos i ziewnęła – poza tym jestem trochę zmęczona po podróży. Jutro Pat pewnie nas nieźle wymęczy.

- Masz rację, chodźmy już. Ale nie chce mi się biegać – zaśmiałem się i spacerkiem udaliśmy się w stronę naszego miejsca zakwaterowania.

- Nie mów nikomu, że byłem dzisiaj dla ciebie taki miły – powiedziałem po chwili ciszy – no wiesz, trzeba dbać o swoją reputację i takie różne – wyszczerzyłem zęby w uśmiechu a Kath dała mi sójkę w bok – ała! To bolało – rozmasowałem ramię i zaśmiałem się cicho.

- Dobra Horan, zawrzyjmy umowę – powiedziała stanowczo, co mnie bardzo zdziwiło – mianowicie przy wszystkich możemy zachowywać się jakbyśmy się nienawidzili. Lubię cię Horan, nie spierdol tego – wyjaśniła i weszła przede mną do środka.

Zostałem na zewnątrz dosłownie wmurowany w ziemię. Nie mogłem wyjść z podziwu dla tej dziewczyny. Jeśli tak chciała, czemu by nie przystać na tą propozycję? Musiałem to dobrze przemyśleć. Ale pasowało mi to, Kath była świetną towarzyszką i cieszyłem się, że ją poznałem. Przynajmniej się z nią nie nudziłem, no wiecie. Te wszystkie kłótnie, wzajemne docinki są na swój sposób bardzo miłe. Przynajmniej wiem, że zwraca na mnie uwagę. No i w dodatku mnie lubi. Uśmiechnąłem się, Horan ty debilu. Zakochałeś się w największym wrogu? Zobaczymy jak dalej pójdzie, muszę tylko opanować te wszystkie uśmiechy kiedy o niej myślę. A no i oczywiście muszę opanować mojego kolegę w spodniach, bo na widok seksownego ciała Katheriny chce wyskoczyć.

*****************

Diana:
Kiedy się obudziłam przez chwilę byłam zdezorientowana. Rozejrzałam się po nieznanym pokoju i dopiero teraz doszło do mnie, gdzie byłam. Klepnęłam się w czoło i zachichotałam. Spojrzałam na mojego chłopaka, który smacznie spał. Byłam całkowicie rozbudzona, wyjrzałam przez okno, robiło się już ciemno. W pokoju obok usłyszałam głośny śmiech Patrici i Liama. Nie wnikałam co robili, ale jak się nie zamkną to obudzą mojego śpiocha. Wprost uwielbiałam patrzeć na to, jak Zayn śpi. Wyglądał wtedy anielsko. Nawet jak miał ten zarost, cała wrogość znikała z jego twarzy i rozpływałam się patrząc na niego.

Postanowiłam wziąć szybki prysznic i przebrać się w wygodniejsze ciuchy, przecież się nie przebrałam tylko od razu zasnęłam. Zayn w sumie tak samo. Wzięłam ręcznik, bieliznę, szeroką koszulkę, którą dostałam od Malika i jakieś legginsy. Nie zdążyłam nawet wejść pod prysznic, bo Zayn się obudził, stał za mną i nie puszczał.

- Malik, chcę się umyć! – warknęłam ze śmiechem, dobrze, że miałam na sobie bieliznę.

Nie wstydziłam się przed nim rozbierać, ale nie będę też paradować nago cały czas. Roześmiał się i ziewnął. Obrócił mnie przodem do siebie i złożył na moim czole mokry pocałunek.

- Beze mnie? – zapytał robiąc maślane oczy.

- Rozbieraj się – zarządziłam, chłopak szybko zrzucił z siebie ciuchy i przez dłuuuugą chwilę bawił się gumką od swoich bokserek.

- Mam ci pomóc? – oblizałam usta, zdjęłam z siebie bieliznę i sięgnęłam dłonią do jego bokserek, strzeliłam gumką i zsunęłam je z niego.

- Na to czekałem – szepnął i wepchnął mnie pod prysznic, zamknął za sobą drzwi kabiny.

Było ciasno, stykaliśmy się ciałami. Odkręciłam gorącą wodę i zamknęłam oczy. Wtuliłam się w ciepłe ciało mojego chłopaka, którego dłonie błądziły po moich plecach i pośladkach.

- Odwróć się – polecił na co ja tak uczyniłam – trzeba cię umyć.

- Czyżbyś zasugerował, że śmierdzę i jestem brudna? – zapytałam z kpiącym uśmieszkiem na ustach, którego on nie mógł dostrzec.

Wycisnął na dłonie mój żel pod prysznic o zapachu jabłek i roztarł je. Zaczął wolno masować moje plecy, potem przeniósł swoje dłonie na mój brzuch wędrując wyżej na moje piersi. Uśmiechnęłam się i jęknęłam cicho kiedy zacisnął je tam lekko i w końcu dotarł do krocza. Zagryzłam wargę a mój oddech przyspieszył. Reakcja na dłonie Zayna… Szybki oddech, drżenie głosu, ciarki na całym ciele. Uśmiechnęłam się szerzej kiedy skończył i obrócił mnie do siebie przodem.

- Ty też jesteś brudny – zaakcentowałam ostatnie słowo, wykonałam tą samą czynność co Zayn z żelem ale nie odwróciłam go tyłem.

Moje dłonie kreśliły na jego wyrzeźbionym ciele różne wzory. Patrzyłam mu cały czas w oczy, było w nich widać pragnienie ale był też opanowany. Po chwili zjechałam na jego pośladki i zacisnęłam na nich swoje małe dłonie. Uśmiechnął się szeroko i wystawił język – jak zawsze. Wpadł mi do głowy pewien pomysł, trochę się obawiałam jego reakcji ale postanowiłam spróbować. To byłoby moje pierwsze takie doświadczenie.

- Dalej jesteś brudny – szepnęłam, pocałowałam go w usta i zmniejszyłam strumień ciepłej wody.

Uklękłam przed nim i pchnęłam go stanowczo na ścianę kabiny. Kiedy zorientował się co chcę zrobić otworzył szerzej oczy ale nie skomentował tego. Zaczyna się pokaz nieumiejętności Pierce. Westchnęłam i przejechałam wolno językiem po całej długości jego penisa. Usłyszałam jego cichy jęk i zassałam delikatnie jego główkę. Jeździłam językiem dookoła i po chwili zastanowienia wzięłam go całego do ust. Nie obrzydził mnie ten smak, nie było tak jak opowiadała mi Kath – że to obleśne i masz odruch wymiotny. Było całkiem normalnie. Sprawiałam mu przyjemność językiem i wargami, uznałam to za dobry znak kiedy wplótł palce w moje włosy.

- Nie chcę dojść… - wycedził przez zaciśnięte zęby.

Podniosłam na niego spojrzenie i oblizałam się. Podciągnął mnie i nawet nie zauważyłam jak podniósł mnie i oparł o ścianę. Zachichotałam i owinęłam nogi wokół jego bioder. Otarł się kilkakrotnie o moje wejście i po chwili już był we mnie. Warunki ekstremalne, gorąca woda i nasze ociekające pożądaniem ciała sprawiły, że po kilku chwilach doszliśmy. Oparliśmy się o zimne płytki i zakręciłam wodę.

- Byłaś doskonała tam na dole – usłyszałam jego szept i wyszczerzyłam dumna zęby w uśmiechu.

- Cieszę się, że ci się podobało ale chodźmy już. Jestem głodna – musnęłam jego usta swoimi i wyszliśmy spod prysznica.

**************

Zayn:
Po upojnych chwilach w łazience, przydałoby się spotkać z resztą. Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół do kuchni połączonej z salonem. Na kanapie siedział Harry i Louis, oglądali jakiś serial. O ile to można nazwać oglądaniem. Nie spuszczali z siebie wzroku. Uśmiechnąłem się lekko, szybko zaakceptowałem fakt, że są razem szczęśliwi.

- Co byście zjedli? – zapytała Diana otwierając lodówkę.

Na te słowa Lou i  Harry zerwali się z kanapy i zasiedli przy stole obok mnie.

- Wszystko mi jedno, zjadłbym nawet konia! – usłyszeliśmy głos Nialla, który wkroczył pewnym krokiem do kuchni i oparł się o blat kuchenny.

- Tak w ogóle to Liam i Pat poszli na jakiś spacer, więc nie wnikałam w szczegóły – zapatrzona w ekran telefonu dołączyła do nas Kath – cholerny zasięg – wyłączyła telefon i włożyła go do kieszeni spodni.

- Jak się ma taki stary model to nic dziwnego, że się narzeka na zasięg – odpyskował jej Niall i wywrócił oczyma.

- Nie odzywaj się lepiej Horan – tylko na tyle było ją stać? Nie tylko ja się zdziwiłem bo reszta też - jutro nas pewnie wymęczą.

- Z pewnością, Liamowi aż się uszy trzęsły jak mówił o naszych wycieczkach – burknąłem zniechęcony, nie lubiłem chodzić po górach, nie lubiłem się męczyć. Byłem na to za leniwy, wolałem odpoczywać i spać. To mi najlepiej wychodziło.

Zjedliśmy górę kanapek, Kath wyszła tłumacząc się bólem głowy. Kilka minut później wyszedł i Niall. Odprowadziliśmy go spojrzeniem.

- To jakie mamy plany na resztę nocy? - spojrzałem na zegarek, była już 23 a ja byłem wypoczęty.

- Coś wymyślimy - pociągnąłem ją w stronę pokoju a dziewczyna się zaśmiała.

Po chwili poczułem wibracje swojego telefonu w kieszeni. Widząc nadchodzące połączenie od Erica zignorowałem je. Nie minęła minuta a wibracje znów się rozległy.

- Wybacz mi na chwilę, muszę odebrać - wyszedłem na korytarz i odebrałem - O co chodzi stary?

- Znalazłem tych, którzy cię pobili - te słowa sprawiły, że zacisnąłem mocniej palce na telefonie i wypuściłem powietrze - nie musiałem długo szukać, byli w tym samym klubie, gdzie spotkałeś tego typa.

- No i skąd wiedziałeś, że to oni? - zapytałem od razu.

- Nie bardzo kryli się z tym wyczynem, chociaż pobili cię już dawno to dalej krążą o tym plotki. No wiesz, ubarwiają tą historię i chwalą się w publicznym miejscu - wkurwiłem się nie na żarty, akurat teraz, kiedy jestem na wyjeździe.

- Jak tylko wrócę to tak im obiję mordę, że nie wstaną. Nawet gorzej, sprzedam im po kulce i po sprawie - skomentowałem.

- Komu ty masz zamiar sprzedać kulkę do cholery jasnej?! - szybko się rozłączyłem i schowałem telefon.

- To nie tak jak myślisz kochanie - było już za późno, zamknęła mi drzwi przed nosem a ja zacząłem w nie walić pięściami błagając, by mnie wpuściła.

Schrzaniłem wszystko.

**********************

SIEMA KOCHANI ! Ja też schrzaniłam wszystko, ten rozdział znów nie jest zadowalający ;c
brakuje mi weny ostatnimi czasy, brakuje mi czasu ale staram się jak mogę.
Przepraszam was za te beznadziejne rozdziały, mam nadzieję, że następny będzie o wiele ciekawszy.

Jak się Wam podobają relację Nialla i Kath? Tu trochę powymyślałam i w sumie to mi się podoba ;)
Ale reszta jest do duuuu*y : (

Miłego tygodnia kochani, następny pewnie za tydzień ♥


Ola - @MalikMyLovee 

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział XV

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM ;)

Diana:
Była niedziela, po wczorajszym spotkaniu u chłopaków byłam bardzo ucieszona. Ciągle miałam przed oczami sytuację z wczorajszego wieczoru, kiedy z Zaynem przyszłam do domu przedstawić rodzicom szczegóły dotyczące wyjazdu.

- Cześć Zayn, co u ciebie słychać zięciu? – zapytała moja mama i uściskała serdecznie mojego chłopaka.

Wzdrygnęłam się na słowo „zięć” ale wiedziałam, że mama zawsze tak mówi o moich chłopakach. Uśmiechnęłam się do niej i skierowaliśmy się we trójkę do kuchni. Z salonu dochodziły mnie odgłosy meczu piłkarskiego, ah – dzisiaj mecz FC Barcelony z Realem. Oczywiście ja i tata byliśmy wiernymi kibicami Barcelony. Nie musieliśmy długo czekać, tata krzyknął i wbiegł do kuchni.

- Wygraliśmy! Aż 3 do 0! – zaśmiał się i wyjął puszkę piwa z lodówki, oparł się o nią i dopiero teraz zauważył obecność Malika – o siema młodzi, co macie takie miny?

- Właśnie.. przyszliśmy żeby zapytać… – zaczęłam spokojnie i usiadłam obok Zayna.

- Nie – szybko odparła mama przerywając mi i razem z tatą wybuchnęli śmiechem – nie no dobra, pytaj – moja rodzina była zwariowana.

- Liam, mój przyjaciel wpadł na pomysł, żebyśmy jechali naszą paczką w góry. Mamy już załatwiony nocleg, od poniedziałku do czwartku. Mamy wtedy wolne na uczelni no i chcieliśmy trochę odpocząć od nauki – Zayn dokładnie dobierał słowa patrząc to na moją mamę, to na tatę.

- Jesteście pełnoletni więc ja raczej nie widzę powodów, żebyśmy mieli wam zabronić – powiedział tata – prawda kochanie?

- Mam pewne obawy, mam nadzieję, że nie będziecie razem w pokoju – mama posłała mi jedno ze swoich spojrzeń, mówiące „nawet nie próbuj kombinować”.

- Ależ oczywiście, że nie pani Pierce! – skłamał z łatwością Zayn, tak jak się umówiliśmy – dziewczyny będą spały w osobnych pokojach – uśmiechnął się lekko.

- No to macie mało czasu, musicie się spakować – stwierdziła mama i wzruszyła ramionami.

Nie sądziłam, że tak łatwo z nimi pójdzie. Zayn bardzo dobrze skłamał odnośnie spania. Moi rodzice mieli do mnie zaufanie i nie bali się, że mi się coś stanie. Przecież Liam i reszta są starsi więc nie mają się o co obawiać. Posłałam im wdzięczny uśmiech i przytuliłam najpierw mamę a potem tatę.

- No bez tych czułości, Diana idź przygotuj rzeczy do prania – stwierdził tata a ja pobiegłam na górę, Zayn wstał i chciał iść za mną, jednak został zatrzymany przez tatę.

Stanęłam za ścianą i przysłuchiwałam się tej rozmowie.

- Jesteś porządnym, młodym człowiekiem i nie spieprz sobie życia skokiem w bok. Wiesz chyba o czym mówię – wyobraziłam sobie jaką minę teraz zrobił mój tata i wywróciłam oczyma powstrzymując śmiech – A no i jak skrzywdzisz moją córkę to nie będę cię lubił – dodał i zaśmiał się na koniec.

- Oczywiście, nic takiego się nie stanie. Nie ma pan o co się martwić, będę dbał na tym wyjeździe o Dianę jeszcze bardziej niż na co dzień – odparł mój chłopak a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Byłam z niego bardzo dumna, trafił mi się najlepszy chłopak pod słońcem i byłam bardzo szczęśliwa. Po cichu weszłam na górę do swojego pokoju i zaczęłam przeglądać ciuchy, które miałam zabrać. Po chwili do pokoju wszedł Zayn i położył się na moim łóżku. Był to bardzo miły widok, cieszył moje oczy. Odwróciłam się do niego przodem i rzuciłam w niego jego białą koszulką, którą kiedyś wzięłam od niego.

- Przecież możesz zatrzymać – stwierdził Zayn obracając koszulkę w dłoniach.

- Chcę, żebyś ją wziął ze sobą a ja nie mam miejsca – zaśmiałam się cicho i wskoczyłam na chłopaka, siadając na nim okrakiem.

- A co? Masz zamiar ją ze mnie znowu zedrzeć jak ostatnio? – uniósł brew do góry i uśmiechnął się uroczo.

- Przecież śpimy w osobnych pokojach panie Malik – zaśmiałam się znowu a Zayn szybko zamknął mi usta pocałunkiem.

Teraz stałam przed szafą i wybierałam ostatnie potrzebne rzeczy na wyjazd. Walizka była już prawie pełna, a jechaliśmy tylko na 4 dni! Jeszcze tylko kosmetyczka, ładowarka i aparat. Wszystko się zmieściło, rano tylko spakuję szczoteczkę do zębów i jestem gotowa. Po chwili usłyszałam dźwięk telefonu.

- Co jest Kath? – zapytałam od razu bez przywitania.

- Myślisz, że to dobry pomysł zabrać ze sobą seksowną bieliznę? – zapytała a ja zrobiłam wielkie oczy i stłumiłam wybuch śmiechu.

- Ale czy ty przypadkiem nie jesteś w pokoju z Niallem Horanem? – odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie.

- No i właśnie o to chodzi, że z nim jestem – ta odpowiedź zdziwiła mnie jeszcze bardziej niż jej wcześniejsze pytanie.

- Nie no, jak chcesz. Ja wzięłam – odpowiedziałam zgodnie z prawdą, miałam w walizce trzy seksowne komplety bielizny, Zayn ją uwielbiał.

- To oczywiste, że ty wzięłaś. Ale oszczędźcie nam proszę tych jęków i nie róbcie tego co noc – miałam ochotę ją za to uderzyć.

- Daj spokój, nie będziemy kochać się codziennie. Umarłabym chyba – zaśmiałam się cicho.

- Masz rację, ale jakby co to róbcie to cicho – jakby się dało – przyjadę po ciebie z Louisem o 7:30. Trzymaj się kicia, to będzie cudowny wyjazd.

Wymamrotałam słowa pożegnania i rozłączyłam się. Ciekawe co jej chodzi po głowie, żeby brać bieliznę jak będzie z Niallem. Liam miał rację, to będzie bardzo ciekawy wyjazd.

Położyłam się, wcześniej wzięłam gorącą i odprężającą kąpiel. Napisałam Zaynowi sms na dobranoc i nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam z słuchawkami w uszach.


********************************

Harry:
Obudziłem się w ramionach mojego chłopaka, Lou został u mnie po wczorajszym spotkaniu na noc. Bardzo nalegałem więc się zgodził, zadzwonił do mamy i wszystko jej wyjaśnił. Pani Tomlinson oczywiście nie miała żadnych przeciwwskazań i za to ją uwielbiałem. Widząc, jak Louis jeszcze śpi nie chciałem go budzić. Sprawnie i ostrożnie wyśliznąłem się spod kołdry i wstałem z łóżka. Poszedłem do kuchni, zrobiłem kilka kanapek z szynką, serem, sałatą, pomidorem i ogórkiem – to co Louis lubił najbardziej. Zaparzyłem dla nas zieloną herbatę i wziąłem to wszystko na tackę. Wchodząc do pokoju rozmarzyłem się. Louis wyglądał tak uroczo, niewinnie i wspaniale. Lekko rozchylone usta, spokój wymalowany na twarzy, długie rzęsy na jego policzkach. Był perfekcyjny. Odłożyłem tacę ze śniadaniem, zamknąłem za sobą drzwi na klucz i zbliżyłem się do mojego chłopaka. Pogładziłem dłonią jego różowy policzek i musnąłem ustami jego usta.

- Harry – usłyszałem cichy jęk, chłopak zamrugał i jego wzrok napotkał mój.

- Dzień dobry kochanie, do czwartku będziesz miał takie pobudki, co ty na to? – zaśmiałem się cicho i jeszcze raz pocałowałem go w usta – mam dla ciebie śniadanie.

Szybko usiadłem, Lou zrobił to samo. Położyłem tacę z kanapkami i herbatą na jego kolanach i uśmiechnąłem się widząc jego minę.

- Dziękuję – szepnął i pocałował mnie w policzek zanim zaczął się zajadać kanapkami.

Taki drobny gest jak śniadanie do łóżka a może wywołać tyle wspaniałych emocji i wrażeń. Uwielbiałem mu sprawiać niespodzianki i cieszyłem się jak dziecko, kiedy mu się spodobały.

- Dzisiaj mamy w planach pakowanie się? – zapytał po chwili ciszy.

Skinąłem głową i ukradłem mu jedną kanapkę.

- Najpierw ja się spakuję a potem pójdziemy do ciebie i zrobimy to samo – powiedziałem przeżuwając kęs kanapki.

- Okej misiu – lubiłem jak tak do mnie mówił, chwilę potem przyszedł do mnie sms.

Podniosłem się niechętnie z łóżka i wziąłem telefon. Wypuściłem powietrze z płuc czytając ten krótki tekst:

Mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawił z Louisem i resztą w górach.
Pamiętaj jednak, że tak szybko ci nie odpuszczę.
Czekam na wasz przyjazd.
L. xx

Lou nie musiał nic mówić, wziął ode mnie telefon i przeczytał wiadomość.

- Harry! On nie może cię tak zadręczać! – stwierdził ze złością mój chłopak i odłożył tackę na szafkę nocną po jego stronie.

- Wiem LouLou ale on taki jest, sms to jeszcze nic. Potem będzie jeszcze gorzej, uwierz mi – westchnąłem bezradnie i opadłem na poduszki obok Louisa.

- Nie martw się na zapas kochanie, jesteśmy razem i damy sobie z nim radę. Nie pozwolę mu terroryzować mojego kochanego loczka! – uśmiechnął się do mnie pocieszająco i pocałował mnie w kącik ust.

- Jak zawsze mądry – uśmiechnąłem się szeroko i poczochrałem mu włosy.

- Leżymy jeszcze czy zaczynamy się pakować? – zapytał chłopak nawijając mojego loka na palec.

- Mamy jeszcze dużo czasu, wszyscy jeszcze śpią to my też jeszcze poleżmy – mrugnąłem do niego i szybko znalazłem się na nim.

Jęknął cicho pod moim ciężarem ale po chwili się zaśmiał. Przyciągnął mnie do siebie i musnął ustami mój nos.

- Jak tam poranny „problem”? – zapytałem tuż przy jego uchu i otarłem się kroczem o jego.

- Hazza, doprowadzasz mnie do szaleństwa, a problem znów się pojawił – zaśmiał się cicho, wyraźnie poczułem wypukłość pod kołdrą.

- I to mi się podoba, bo ty mnie też skarbie – pochyliłem się jeszcze bardziej nad nim i złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku.

- Styles… - usłyszałem jego cichy jęk – chcę to z tobą zrobić.

Odsunąłem się od niego i spojrzałem mu w oczy. Mówił prawdę, bardzo się z tego ucieszyłem i już znów chciałem go pocałować, ale położył mi palec na ustach.

- Ale dopiero na wyjeździe, jutro albo we wtorek – uśmiechnął się przepraszająco i musnął kciukiem moją dolną wargę, uwalniając ją spomiędzy zębów.

- Na ciebie mogę czekać nawet rok i dłużej – stwierdziłem zgodnie z prawdą, zobaczyłem, że na jego twarzy maluje się ulga.

- Cieszę się, tyle nie musisz czekać, zdania nie zmienię co do wtorku – pocałował mnie szybko ale z uczuciem.

- W takim razie ja cieszę się jeszcze bardziej – odparłem i wtuliłem się w ciało chłopaka.

*************************

Liam:
Nadszedł poniedziałek – dzień wyjazdu, podróży pełnej przygód i niespodzianek. Zapowiadało się bardzo ciekawie. Nie mogłem się doczekać, mój plecak stał już dawno spakowany. Obudziłem się przed 7 w poniedziałek i zacząłem przygotowywać jedzenie na podróż. Była przed nami długa droga. Góry Pennińskie znajdowały się około 4 i pół godziny od Londynu. Jechaliśmy w punk położony najbliżej. Za daleko byłoby jechać na północ – gdzie góry się zaczynają. Najwyższy szczyt gór to Cross Fell, ale co to dla mnie. Lubiłem chodzić po górach, miałem na swoim koncie kilka szczytów. Ten był mały, ponad 800 m nad poziomem morza, też mi coś. Ale wątpię, że tam dotrzemy z tymi leniami. Może ja się tam wybiorę sam z Patricią jak będzie chciała. Przygotowałem jedzenie na drogę i zacząłem pobudkę. Zapukałem najpierw do drzwi Zayna, wiedziałem, że on potrzebuje najwięcej czasu żeby zwlec się z łóżka.

- Stary, wstawaj i ogarniaj się. Nie możemy się spóźnić na busa! – krzyknąłem i usłyszałem długi jęk niezadowolenia.

- Wstałem pięć minut temu i jestem w rozsypce. Mam nadzieję, że w autobusie się wyśpimy! – krzyknął do mnie na co ja się zaśmiałem.

Zapukałem do Nialla i Harrego, otworzyli drzwi ubrani i gotowi. Zdziwiłem się ale zrobili na mnie pozytywne wrażenie. Po dziesięciu minutach dołączył do nas zaspany Malik i wręcz błagał o kawę. Zrobiliśmy sobie śniadanie i mocne kawy, po tym byliśmy już ogarnięci. Teraz czekamy na dziewczyny i Louisa.

- Nienawidzę was za to, że ulokowaliście mnie z Kath w pokoju – syknął znów Niall.

- Myślę, że w głębi serca się cieszysz jak idiota – stwierdził Zayn i zaśmiał się na widok zaskoczonej miny blondyna.

- Skąd ten głupi pomysł Malik? – zapytał go.

- No przecież kto się czubi ten się lubi czy jakoś tak – odpowiedział i wyszczerzył śnieżnobiałe zęby w uśmiechu.

Niall tylko machnął ręką i zjadł do końca swoje kanapki. Nie dyskutowaliśmy już więcej, zajęliśmy się wynoszeniem naszych rzeczy z pokojów. Przystanek autobusowy był tylko ulicę dalej od naszego mieszkania, więc nie było większych problemów z dojazdem. Nie musieliśmy długo czekać, po chwili samochód Louisa został zaparkowany na parkingu przed naszym mieszkaniem. Wyszliśmy, zamknąłem drzwi i schowałem klucz. Diana wyglądała prawie jak Zayn, Katherina nieco lepiej ale jej humor chyba się zmienił, bo zobaczyła Nialla. Harry i Louis wpadli sobie w ramiona i poszli przodem trzymając się za ręce. Uwielbiałem ich, byli taką cudowną i idealną parą. Taka miłość zdarzała się bardzo rzadko. Podszedłem do Pat i przywitałem się z nią pocałunkiem. Po kilku minutach siedzieliśmy już na tyłach autobusu. Dziwna sytuacja miała miejsce kiedy wsiadaliśmy. Mianowicie – Niall usiadł przy oknie a po chwili podeszła do niego Katherina. Zapytała czy może usiąść na co Niall się zgodził. Wszyscy byliśmy zdziwieni, ale szczęśliwi. Zayn zdążył zasnąć z Dianą na ramieniu, przykryli się kocem. Harry i Lou rozmawiali o czymś przyciszonym głosem, byli wyraźnie podekscytowani tym wyjazdem.

Po 4 godzinach kierowca oznajmił nam, że jesteśmy na miejscu. Ucieszyliśmy się wszyscy, oprócz Zayna i Diany, którzy dalej spali. Musieliśmy ich niestety obudzić. Rozprostowaliśmy nogi i ster przejęła Pat.

- No to do naszego pensjonatu jest niecały kilometr. Nie opłaca się brać taksówki bo nas nie weźmie. Idziemy na nogach i oddychamy świeżym powietrzem – zaśmiała się i wzięła moją dłoń.

- Za co kobieto? Co ja ci zrobiłem? – zapytał zmęczony Zayn i niechętnie wraz z Dianą wlekli się na samym końcu ciągnąc za sobą walizki.

Po 30 minutach spokojnego marszu stanęliśmy przed bardzo okazałym budynkiem, był utrzymany w starym, angielskim stylu i był uroczy. Okiennice były pomalowane na biało, budynek był wykonany z czerwonej cegły. Wszystkim się spodobał, Miał trzy piętra, raczej był dostosowany do przyjmowania turystów.

- Genialny! – zachwycony uściskałem Patricię i złożyłem na jej policzku pocałunek.

- Chodźcie, trzeba się zameldować i rozpakować. Potem coś zjemy i rozejrzymy się po okolicy – uśmiechnęła się dziewczyna i za nią weszliśmy do środka.

Każdy rozglądał się po wnętrzu, było bardzo przytulnie i domowo. Genialnie, w sam raz dla mnie. Pat rozdała nam klucze do pokoi i poszliśmy każdy do swojego. Niall miał zmartwioną minę a Kath wręcz przeciwnie! Nie mogłem w to uwierzyć – ona była zachwycona i chyba coś jej chodziło po głowie bo szybko złapała blondyna za rękę i poszli do swojego pokoju.

Wzruszyłem jedynie ramionami, a niech się młodzi wybawią. Kiedy tylko przekroczyłem próg mojego pokoju, Pat zamknęła za mną drzwi. Nie zdążyłem się nawet rozejrzeć.

- Uczcimy nasz przyjazd? – zapytała i nie czekając na odpowiedź pocałowała mnie czule.

- Jestem jak najbardziej za – zdołałem wyszeptać pomiędzy pocałunkami i wylądowaliśmy na dużym, wygodnym łóżku.

***********************
Siema kochani! 
Po dużym opóźnieniu jestem z 15 ;)
Ten rozdział jest okropny, nic się nie dzieje, nie podoba mi się i w ogóle jestem z niego niezadowolona! -.-
Ehh, przepraszam Was ale teraz znów będę miała mniej czasu na pisanie - powrót do szkoły po praktykach będzie bardzo ciężki ;(

Miłego czytania i tygodnia <3
Ola - @MalikMyLovee ♥

piątek, 7 marca 2014

Rozdział XIV

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
UWAGA, SCENA! 
POCHYŁA CZCIONKA = COŚ Z PRZESZŁOŚCI

Zayn:
Otworzyłem oczy i spojrzałem w stronę, gdzie powinna leżeć Diana. Właśnie… powinna. Nie było jej, pościel była pomięta. Zmarszczyłem brwi i wstałem z łóżka. Obszedłem łóżko dookoła i zakryłem usta dłonią. Widok krwi na dywanie wprawił mnie w otępienie. Było jej pełno, zauważyłem też ciemne ślady butów. Chwyciłem klamkę drzwi i chciałem je otworzyć. Nie mogłem, były zatrzaśnięte. Zacząłem szarpać za nią ale moje próby były zdane na niepowodzenie.

- Halo! Jest tam ktoś? Wypuścicie mnie! – krzyknąłem i zacząłem walić pięściami w drzwi.

- Zayn! – ogłuszający pisk Diany sprawił, że ponowiłem próby otwarcia drzwi, tym razem się udało i z rozpędu wpadłem na ścianę w przedpokoju.

Szybko się podniosłem i znalazłem się w salonie zalanym ciemnością. Czyżbym przespał cały dzień? To niemożliwe, przecież kładłem się z nią wieczorem. Po omacku szukałem włącznika światła i kiedy go nacisnąłem, wydałem z siebie głośny krzyk.

Moim oczom ukazało się zakrwawione ciało Diany, bezwładnie leżące na kanapie. Przewracałem wszystko po drodze i upadłem na kolana obok dziewczyny.

- Diana, obudź się, proszę, nie zostawiaj mnie – zacząłem krzyczeć i zdziwiłem się też, że żaden z chłopaków mnie nie słyszy.

- Nie wróci – usłyszałem groźny głos dochodzący zza moich pleców i poczułem ostrze noża na szyi – najpierw chciałem, żebyś zobaczył jak bliska osoba ginie, a teraz już nic nie stoi mi na przeszkodzie, żeby zabić ciebie, nędzny chłoptasiu.

- Niee! – krzyknąłem i otworzyłem oczy, budząc się z okropnego koszmaru.

Spanikowany rozejrzałem się, Diana usiadła na łóżku, patrząc na mnie zatroskanym wzrokiem. Zauważyłem, że byłem cały spocony, krew pulsowała w moich żyłach tak, jakby chciała się wydostać. Mój oddech był szybszy, o wiele za szybki.

- Zayn kochanie, to tylko zły sen – usłyszałem szept dziewczyny i po chwili poczułem jak jej ramiona otulają mnie mocno – wszystko będzie dobrze, nie masz się czego obawiać.

Podniosłem na nią wzrok i ująłem jej twarz w swoje dłonie. Tak bardzo cieszyłem się, widząc, że jest przy mnie – cała i zdrowa, bez żadnych śladów krwi na ciele.

- Cieszę się, że jesteś. Będę cię chronił najlepiej jak mogę – powiedziałem, kładąc nacisk na słowo chronił – za ciebie oddałbym życie.

- Oh Zayn, nie mów takich rzeczy. Przy tobie zawsze będę bezpieczna i nie dojdzie do takiej sytuacji, żebyś miał oddawać życie! – prędko odpowiedziała i mocno pocałowała mnie w usta.

Odwzajemniłem ten pocałunek, który był przepełniony mocnym uczuciem i kiedy się od siebie oderwaliśmy przytuliłem ją do siebie.

- Kocham cię – szepnąłem całując jej czoło i gładząc po nagich plecach.

- Ja ciebie również – złożyła lekki pocałunek na mojej szyi i popchnęła mnie na poduszki, wtuliła się we mnie, a ja po tym wszystkim ponownie zasnąłem.


Słabe promienie słońca wpadały przez okno sypialni – sprawiły, że musiałem otworzyć oczy. Ziewnąłem i obróciłem się w stronę śpiącej dziewczyny. Widząc jej łagodne rysy twarzy, włosy rozrzucone na poduszce, uśmiechnąłem się szeroko. Wyglądała tak naturalnie, seksownie a zarazem anielsko. Mam własnego anioła… Przypomniałem sobie mój sen i wzdrygnąłem się. Nie pozwolę jej za żadne skarby skrzywdzić. Przejechałem opuszkiem palca po jej zarumienionym policzku.

- Panie Malik, musi być pan cholernym idiotą, wyrywając mnie ze snu – wymamrotała Diana nie otwierając oczu.

- Pani Pierce, przyznaję, że jestem cholernym idiotą, na maksa zakochanym w blondynce, która leży w moim łóżku – odpowiedziałem na co Diana zachichotała i weszła na mnie.

- Bardzo przyjemne powitanie Malik, nie wiedziałam, że stać cię na tyle romantyzmu – przy każdym słowie muskała moje usta swoimi, ale nie pocałowała mnie – i te czerwone świeczki wczoraj – jej wzrok był teraz rozmarzony.

- Dzień dobry skarbie – powiedziałem cicho i przysunąłem ją do siebie, aby w końcu ją pocałować – chciałbym się tak budzić codziennie, obok najwspanialszej kobiety na świecie.

- Bez przesady Zayn – musnęła nosem mój nos i uśmiechnęła się lekko.

- Przesadzać to ja mogę kwiatki – na te słowa dziewczyna zrobiła wielkie oczy i wybuchnęła śmiechem.

- Ale z ciebie kawalarz Zayn, normalnie mógłbyś konkurować z samym Niallem – zaśmialiśmy się razem i po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi.

- Halo, pobudka, Liam zrobił śniadanie! – o wilku mowa, Niall oznajmił radosną nowinę.

Diana ubrała moją koszulkę i wyjęła z mojej szuflady moje czarne bokserki.

- Mogę? – zapytała z szerokim uśmiechem – Ty moje rozerwałeś a torbę zostawiłam w przedpokoju, chyba nie chciałbyś żeby twoi kumple zobaczyli mnie bez …

- Nie gadaj tyle tylko je ubieraj – powiedziałem przerywając jej i sam założyłem bokserki i spodnie dresowe.

Diana zaśmiała się i ubrała bokserki, pociągnęła mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju do kuchni. W powietrzu unosił się zapach jajecznicy i tostów. Usłyszałem jak burczy mi w brzuchu. Kiedy weszliśmy do kuchni Harry, Liam i Niall spojrzeli na nas z uśmiechami na twarzy. Tylko Blondyn zdawał się być jakiś taki przygaszony. Po chwili wyjął z kieszeni monetę i wręczył ją Liamowi. Zmarszczyłem brwi, ale nie skomentowałem tego.

- Jak się spało? – zapytał rozpromieniony Payne i kazał nam usiąść.

- Dość… - zacząłem mówić, ale ten mi znów przerwał.

- Pytałem Dianę, nie ciebie – zgromił mnie spojrzeniem i przeniósł go na moją dziewczynę.

- Bardzo dobrze, dziękuję – odpowiedziała i ścisnęła moją dłoń pod stołem – ale dajcie mi coś do jedzenia bo umieram z głodu – dodała po chwili, zaśmialiśmy się wszyscy i zaczęliśmy konsumować.

Zauważyłem, że Harry był zmęczony, musiałem z nim porozmawiać. Szczerze.

 ************

Louis:
Dalej przed oczami miałem zdarzenie z wczorajszego festynu. W domu nie mogłem uspokoić Harrego, ciągle się obwiniał i płakał. Wybiłem mu to na szczęście z głowy i z czystym sumieniem wróciłem do siebie.

- To jest Lucas – głos Harrego zawirował mi w świadomości, nie mogłem zrozumieć jak ten chłopak, mógł tu cholera przychodzić, od tak!

- Cześć kochanie, nie przywitasz się ze mną i nie przedstawisz mi swojego kolegi? – zapytał, od razu go znienawidziłem.

Oczywiście nienawidziłem go już wcześniej, kiedy Harry opowiedział mi co zrobił, jak go zostawił. Ale teraz ta nienawiść spotęgowała we mnie i rozsadzała mnie. Musiałem chronić przed nim Stylesa, czy mu się to będzie podobać, czy też nie. Nie poddam się bez walki, będę walczył o lepsze życie dla mojego chłopaka i nie pozwolę, aby rozpamiętywał te dawne lata, nie pozwolę mu na to, żeby zadręczał się wspomnieniami z przeszłości.

- Nie nazywaj mnie kochaniem, to pierwsza sprawa – zaskoczył mnie ostry ton głosu mojego chłopaka ale pozwoliłem mu kontynuować, trzymając go dalej za rękę – druga sprawa, Louis to mój chłopak a nie kolega.

- Uhuhu, no proszę, proszę. Kto by się spodziewał, że nasz mały Loczek znajdzie sobie nowego chłopaka, po tym, jak ostatni zniszczył mu wszystko – teraz za te słowa to ja wyrwałem się w jego stronę ale powstrzymała mnie silna dłoń Harrego. Widząc to Lucas zaśmiał się cicho.

- Nie warto LouLou – powiedział patrząc w moją stronę i uśmiechnął się do mnie, dobrze wiedziałem, że to tylko jego maska, a pod uśmiechem skrywał rozpacz.

- Co za urocza scena miłości, to takie romantyczne – westchnął teatralnie chłopak i złapał się za serce.

- Chcesz coś kupić? Jak nie to spierdalaj, nie chcę cię tu więcej widzieć – zagroziłem mu mocnym, stanowczym głosem.

- Uważaj bo się ciebie boję mięczaku, dobrze wiesz, że byłem lepszy od ciebie – machnął tylko ręką, odwrócił się na pięcie i odszedł.

Kiedy już zniknął  nam z pola widzenia Harry rzucił się na mnie i wpadł w moje ramiona. Usłyszałem jak płacze, jego ciałem władała rozpacz i niepokój. Wplotłem palce jednej dłoni w jego włosy a drugą mocno objąłem go w pasie.

- Ciii skarbie, już sobie poszedł. Nie możemy marnować czasu na tego idiotę – pocieszyłem go, kreśląc niewidzialne wzory dłonią na jego plecach – pamiętasz co ci mówiłem? Pokaż mu, że jesteś silnym i niezależnym mężczyzną, że on nie jest dla ciebie ważny. Pokaż mu jak bardzo się kochamy i olej go, tak jak on kiedyś dawno olał ciebie.

Odsunął się ode mnie i spojrzał w moje oczy. Jego były całe czerwone, w kącikach oczu zbierały się znów łzy ale szybko je otarłem, nie pozwalając, aby spłynęły po jego policzkach.

- Nie wiem jak ci mam dziękować Louis, jesteś moim wybawicielem – te słowa wywołały na mojej twarzy lekki uśmiech.

Złożyłem pocałunek w kąciku jego ust i przejechałem kciukiem po jego policzku.

- Mój dzielny Harry – szepnąłem nie spuszczając wzroku z jego twarzy – nie pozwolimy mu wejść z buciorami w nasze życie. Nie pozwolę mu na to.

Harry mi uwierzył, odprowadziłem go, staliśmy przez chwilę na klatce przed drzwiami jego mieszkania i rozmawialiśmy o wszystkim, tylko nie o Lucasie i jego powrocie. Chciał, żebym został na noc ale niestety musiałem odmówić, moja mama musiała iść na noc do pracy i dziewczynki nie miałyby opieki. Zrozumiał to, obiecałem mu, że następnym razem zostanę.  Powiedziałem mu też, żeby przyszedł do mnie rano, zjemy razem śniadanie i pójdziemy na spacer z dziewczynkami. Bardzo go polubiły, w szczególności Daisy. Była nim totalnie zauroczona, kiedy do mnie przychodził, nie mieliśmy chwili dla siebie, bo ona zawsze pakowała mu się na kolana. Co dziwne, Harry ją podrywał. Oczywiście w przenośni, przynosił jej różne prezenty – tak samo jak reszcie mojego rodzeństwa, prowadził z nią długie rozmowy – oczywiście na jej dziecinnym poziomie. Bardzo cieszyłem się z tego, że ma taki dobry kontakt z moimi siostrami. Z moją mamą również, przyzwyczaiła się już do tego, że Harry będzie częstym gościem w naszym domu. Zawsze stawiała dodatkowe nakrycie i wyczekiwała przyjścia Loczka. Dużo z nią rozmawiałem na jego temat, zauważyła oczywiście, że jest między nami coś więcej, niż tylko przyjaźń. Mama nigdy się nie myliła. Kiedy chciałem zostać z nim sam w swoim małym pokoju, odciągała Di i resztę towarzystwa i zamykała nam drzwi. Dziękowałem jej za to na różne sposoby. Kiedyś nawet doczekała się prezentu od Harrego, wręczył jej pudełko jej ulubionej angielskiej herbaty oraz bukiet żółtych tulipanów – uwielbiała je. Była bardzo zachwycona i prawie się rozpłakała.

Dzisiaj była sobota, trochę odpoczynku. Wstałem, odbyłem poranną toaletę, ubrałem się i poszedłem przygotować śniadanie dla mnie, Harrego i dziewczynek. One jeszcze smacznie spały – nigdy w soboty nie wstają przed 11, na zegarku była 9:40. Kiedy mamy nie ma w domu, zawsze wstaję przed nimi. Przygotowałem coś do jedzenia, ulubione płatki bliźniaczek i jajka na bekonie dla Fizzy, mnie i Harrego. Chciałem już iść na górę je obudzić, jednak zostałem objęty przez kogoś od tyłu. Uśmiechnąłem się szeroko i odwróciłem się w stronę Hazzy. Miał klucze od naszego domu.

- Cóż za miła niespodzianka Styles – szepnąłem i pocałowałem go lekko ale namiętnie – dziewczynki mogą jeszcze chwilę pospać.

Harry zaśmiał się cicho a ja położyłem palec na jego ustach i wskazałem sufit. Nad nami bowiem była sypialnia bliźniaczek. Uśmiechnął się do mnie przepraszająco i szybko mnie podniósł, usiadłem na blacie i owinąłem nogami jego biodra przyciskając nas do siebie. Chłopak szybko zatkał mi usta pocałunkiem, a jego zwinne dłonie znalazły się pod moją koszulką. Na moim ciele od razu pojawiła się gęsia skórka, tak reagowałem na dotyk mojego chłopaka. Wplotłem palce w jego włosy i pogłębiłem pocałunek walcząc z nim o dominację. Jego dłonie zjechały niżej i po chwili zorientowałem się, że rozpiął mój rozporek.

- Hej, hej kochanie. Co Ty… - znów zostałem zaatakowany przez jego usta i znów mu uległem.

Z góry nie dochodziły żadne odgłosy, dziewczynki na pewno jeszcze spały. Postanowiłem odwdzięczyć się Harremu i też rozpiąłem mu spodnie. Spojrzał na mnie z ciekawością w oczach a ja wsunąłem dłoń w jego bokserki. Otworzył szerzej oczy, czując jak moja dłoń przejeżdża po całej długości jego penisa. Zatoczyłem palcem kółka na jego główce i sprawnie poruszałem dłonią. Harry sapał wprost w moje usta i błądził dłonią po moim torsie pod koszulką. Przyspieszyłem ruchy dłoni i po kilku chwilach chłopak doszedł w moje dłoni. Uśmiechnąłem się szeroko, byłem z tego zadowolony i miałem nadzieję, że on też będzie.

Nie musiał nic mówić, pocałował mnie tak namiętnie jak jeszcze nigdy wcześniej. Uśmiechnąłem się do niego i zeskoczyłem z blatu. Zapiąłem swoje spodnie i umyłem ręce. Harry również zapiął jeansy i opadł na krzesło.

- To było chyba najlepsze powitanie w moim życiu – odezwał się po chwili ciszy.

Już miałem odpowiedzieć, kiedy po schodach zbiegła Daisy i Phoebe, zaraz za nimi jeszcze zaspana Fizzy. Lottie nocowała u koleżanki i pewnie wróci gdzieś koło południa. Kiedy Di zobaczyła Harrego wydała z siebie pełen ekscytacji pisk i pobiegła do niego. Ochoczo przyjął ją na swoje kolana a ona wtuliła się w niego. Piękny obrazek… ciekawe czy Harry kiedykolwiek chciałby mieć dzieci. Ze mną. Uśmiechnąłem się na samą myśl o takich szkrabach ale przecież było jeszcze za wcześnie na myślenie o takich sprawach.


- Głodni? – zapytałem na co wszyscy zgodnie potwierdzili. 

*************

Liam:
Wieczorem umówiliśmy się na małe spotkanie u nas w mieszkaniu. Mieliśmy z Patricią przedstawić reszcie szczegóły dotyczące naszego wyjazdu. Na pewno spodoba się im ten pomysł - zwłaszcza, że od poniedziałku do czwartku na uczelni Zayna, Kath, Louisa i Diany odbywają się próbne egzaminy ostatnich klas i młodsi uczniowie mają w tych dniach wolne. Dzisiaj Patricia była sama w księgarni bo ja musiałem jechać do rodziców. Odwiedzałem ich kiedy miałem wolną chwilę, dzisiaj miałem zawieźć mojej siostrze Ruth kilka książek, o które mnie prosiła. Nie byłem tam długo, zjadłem obowiązkowo obiad bo mama nalegała. Obiecałem im, że przyjadę jeszcze w tym tygodniu. Kiedy już miałem wychodzić z domu podeszła do mnie mama.

- Przywieź ją następnym razem -  uśmiechnęła się do mnie tajemniczo, skąd wiedziała? – nie udawaj głupiego, przecież widzę, że się zmieniłeś Liam.

- No dobrze, poznasz ją – trochę się bałem, tak jak to było ze mną na pierwszym spotkaniu z mamą Patrici.

Przytuliła mnie na pożegnanie i odjechałem słuchając muzyki.

Kiedy wróciłem w mieszkaniu była już Diana i Zayn, siedzieli na kanapie tuląc się do siebie. Mimo włączonego telewizora, żadne z nich nie patrzyło na ekran. Oni byli dla siebie ekranem. Zaśmiałem się cicho widząc, jak mój kumpel jest w końcu szczęśliwie zakochany. Włożyłem piwa do lodówki, po chwili do kuchni wszedł Niall – zapewne w poszukiwaniu czegoś do jedzenia. Nie myliłem się, od razu wziął z lodówki wczorajszego kotleta, polał go ketchupem i pochłonął w ciągu dwóch minut. Pokręciłem tylko głową na co Blondyn zaśmiał się znów. To co umiał robić najbardziej – śmiać się i jeść. A no i jeszcze umiał doskonale grać na gitarze, śpiewać też potrafił. Taka dusza artysty, wróżyłem mu drogę na szczyt kariery muzycznej. Z takim wyglądem, talentem, poczuciem humoru i pewnością siebie na pewno zajdzie daleko. Musi tylko wziąć się do pracy.

- Kiedy będą wszyscy? – zapytał i usiadł na blacie.

- Patricia ma przyjechać z Kath, Harry i Louis powinni za chwilę być – spojrzałem przez okno i zmrużyłem oczy żeby lepiej widzieć – patrz stary – pociągnąłem Horana w stronę okna.

Na dworze padał mocno deszcz ale najwyraźniej Harremu i Louisowi to nie przeszkadzało. Styles ukłonił się przed Tomlinsonem i zaczęli tańczyć w deszczu. Tańczyli tak przez chwilę, nie szło im to najlepiej bo żaden z nich nie umiał tego dobrze robić. W końcu zatrzymali się i pocałowali się.

- O żesz w mordę – stwierdził Blondyn – zaraz zwrócę tego kotleta… Ale najpierw zjem następnego – jak powiedział, tak zrobił i zjadł ostatniego, wczorajszego kotleta.

Zaśmiałem się głośno i zapukałem w szybę. Odwrócili się i trzymając się za ręce biegli w stronę mieszkania. Cieszyłem się ich szczęściem, w końcu znałem przecież historię Harrego.
Po wejściu udali się do sypialni Harrego, przebrali się i zrobili sobie gorącą herbatę.

- Nie wybaczę sobie tego jak będziesz chory LouLou – Harry pocałował swojego chłopaka w szyję i z herbatami poszli do salonu, do Zayna i Diany.

- Jakie to są słodziaki – Niall westchnął i powłóczył nogami za nimi.

Zostałem w kuchni i patrzyłem przez okno, czekałem na  pojawienie się dziewczyn. Po pięciu minutach na parkingu dostrzegłem samochód mamy Pat, dziewczyny wysiadły z niego i popędziły do środka, uciekając przed deszczem.

- Hej Liam – pocałowała mnie w usta i przytuliła się do mnie.

Zaprosiłem je do środka i po chwili wszyscy siedzieliśmy w naszym dużym salonie. Śmiesznie to wyglądało – każdy miał jakąś parę: Diana z Zaynem się przytulali, Harry z Louisem leżeli na podłodze pod wielkim, miękkim kocem z parującymi kubkami w rękach a ja pociągnąłem Patricię, żeby usiadła mi na kolanach. Ah.. Tylko Niall i Kath siedzieli po przeciwnych stronach pokoju, rzucali sobie groźne spojrzenia i co jakiś czas się sprzeczali.

Ustaliliśmy wszystko: wyjazd w poniedziałek o 8 rano (na tą godzinę Zayn jęknął, wszyscy wiedzieli, że uwielbia pospać do późna). Zostajemy do czwartku w niedużym pensjonacie, mieliśmy do dyspozycji 4 pokoje dwuosobowe.

- Jak to? – równocześnie powiedziała Katherina i Niall.

- Niestety nie ma jedynek – stwierdziła Patricia przeglądając na laptopie ofertę pensjonatu.

- To zmieńmy pensjonat! Nie mam zamiaru spać z nim w jednym pokoju! – obruszyła się Kath na co Niall prychnął.

- Ja też, nie dość, że mam znosić ją przez tyle dni to jeszcze mam spędzać z nią noce! WYKLUCZONE – zaakcentował ostatnie słowo.

- Dajcie spokój, nie będziemy specjalnie dla waszego „widzi mi się” zmieniać miejsca pobytu – warknął zdenerwowany Zayn i uciszył dłonią Nialla, który chciał zaprotestować.

- Koniec i kropka, musicie być ze sobą w jednym pokoju – Diana stanęła po stronie chłopaka, Lou i Harry się zgodzili wymieniając tajemnicze uśmiechy między sobą.

- Pierwszy i ostatni raz – po chwili Kath się zgodziła, na co została zgromiona spojrzeniem przez Blondyna.

- Coś czuję, że to będą najgorsze dni w moim życiu – przesądził Niall i wyszedł z salonu.

- I ja tego dopilnuję – zaśmiała się Katherina i wywróciła oczyma.

Coś czuję, że zapowiada się naprawdę udany wypad pełen niespodziewanych wydarzeń.

**************

HEEEEJ KOCHANI <3 
przepraszam bardzo za moją długą nieobecność ale no niestety byłam bardzo zajęta i w ogóle nie miałam weny.
Dzisiaj jak mnie naszła to klawiatura się prawie zapaliła ! 
hahahahahah :D 
mam nadzieję, że mi wybaczycie, rozdział mi się strasznie podoba! 
jest taki... uroczy i w ogóle :p
w sumie wnosi nowe rzeczy - dokładnie przeanalizujcie sen Zayna!

Miłego ;) 
Kocham Was bardzo + dziękuję za taką ILOŚĆ WEJŚĆ ! JESTEŚCIE NIESAMOWICI <3 

Ola - @MalikMyLovee ♥