czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział XIII ( nie pechowy )

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
UWAGA SCENA +18 XD


Harry:
Kiedy szedłem na ten festyn czułem się obserwowany. W panice rozglądałem się, ale nie zauważyłem nikogo podejrzanego. Nie wiedziałem jak teraz wygląda Lucas – minęło już przecież sporo czasu odkąd ostatni raz się widzieliśmy. Przyspieszyłem kroku i po pięciu minutach byłem już na festynie. Teraz dopiero poczułem się dziwnie! Wszystkie dziewczyny patrzyły na mnie, nie wiem.. Byłem czymś ubrudzony? Raczej nie. Spanikowany szukałem jakiejś znajomej twarzy : Zayna, Diany, Kath albo Louisa. Nigdzie ich nie widziałem i zmartwiłem się jeszcze bardziej. Serio, byłem bardzo nieśmiałym chłopakiem, nie lubiłem przebywać na dłuższą metę z ludźmi , których nie znam. Teraz czułem się strasznie głupio, nieswojo. Aż podskoczyłem kiedy Diana złapała mnie za ramię. Podziękowałem jej serdecznie i udałem się w stronę mojego chłopaka. Od razu jak mnie zobaczył, na jego usta wpłynął ten jego cudowny uśmiech. Odwzajemniłem go i szybko się do niego przytuliłem.

- Cześć Harreh – szepnął muskając ustami skórę na mojej szyi.

- Szukałem cię, dobrze, że Diana mnie tu skierowała, bo zaczynałem panikować – uśmiechnąłem się do niego odgarniając zabłąkany kosmyk jego włosów z czoła.

- Nie mógłbym iść bez ciebie do domu, nie zostawię cię – powiedział i przesunął dłonią po moim policzku.

Zaśmiałem się nerwowo, chyba rzeczywiście za często panikowałem i płoszyłem się. No ale to wszystko miało swoje podłoże – powrót Lucasa tak na mnie podziałał. Bałem się, że mogę go spotkać niespodziewanie na ulicy, w sklepie czy nawet tutaj. Bałem się tak cholernie, że go nie poznam, a on mnie owszem. Mogłoby się stać coś nieprzyjemnego, takie rzeczy krążyły mi po głowie, że czasem się za nie wstydziłem. Mógłbym wpaść w jego ramiona i … dobra, nie ważne. Nie mogłem tego zrobić, miałem przecież przy sobie najwspanialszego chłopaka na świecie i nie mogłem mu tego zrobić. Louis zajął się sprzedawaniem przekąsek ze swojego stoiska, ja zaś stałem za nim i przyglądałem się.

- Mówiłem ci już jak seksownie wygląda twoja pupa w tych jeansach? – szepnąłem zbliżając się do niego, kiedy na horyzoncie nie było żadnego ucznia.

Lekko ścisnąłem jego pośladki i szybko przyciągnąłem go do siebie. Mógłbym przysiąc, że właśnie teraz chłopak otworzył szerzej oczy. Mogłem usłyszeć jak cicho jęknął i zaśmiał się nerwowo.

- Kochanie, przy ludziach? – zapytał po chwili ciszy.

- Przecież nikogo tu na razie nie ma – uśmiechnąłem się chytrze muskając ustami jego kark, w tym miejscu pojawiła się u niego gęsia skórka.

- Ale może… - nie skończył bo docisnąłem jego pośladki do mojego krocza – Harry! – wydał z siebie zduszony jęk, czując zapewne moje wybrzuszenie w spodniach.

- Taką mam na ciebie ochotę Lou – zdołałem powiedzieć, usatysfakcjonowany tym, że mam nad nim przewagę.

- Nie tutaj Styles – wycedził z trudem przez zaciśnięte zęby i obrócił głowę w moją stronę – ale dziś chyba nie wypuszczę cię z łóżka – dodał i pocałował mnie w usta.

Pogłębiłem pocałunek, obracając go przodem do siebie. Kiedy usłyszeliśmy ciche kaszlnięcie, Lou odskoczył ode mnie i cały się zaczerwienił. Odwróciliśmy się w tej samej chwili do klienta, był nim chłopak mniej więcej w moim wieku. Przyglądał mi się z szerokim uśmiechem. Gdzieś już widziałem…

- Co chciałbyś kupić? – zapytał mój chłopak niczego nieświadomy.

W tej chwili znów wszystko się zatrzymało. Zakręciło mi się w głowie i ścisnąłem Louisa za ramię. To on, moje najgorsze przypuszczenie właśnie się spełniło. Przełknąłem głośno ślinę patrząc przestraszony na twarz przybysza. Lou od razu wyczuł moje zdenerwowanie i zmarszczył brwi. Głupkowaty uśmiech nie schodził z twarzy klienta.

- Louis… to właśnie jest Lucas.

**************

Diana:
Z każdym przejechanym kilometrem denerwowałam się coraz bardziej. Może i wyglądałam na pewną siebie dziewczynę, ale w środku zawsze miałam wątpliwości i zahamowania. Zerknęłam kątem oka na mojego towarzysza, który patrzył prosto na drogę i lekko się uśmiechał. Chciałam dziś spędzić z nim wspaniałą noc, wiedziałam jak się starał. Ja przecież też się postarałam! Wszystko miałam dopięte na ostatni guzik, wydepilowane, pachnące ciało, zainwestowałam w bieliznę i wszystko co miałam teraz na sobie.

Zdjęłam dłoń z jego kolana i nawinęłam pasmo moich włosów na palec. Nie mogłam się już doczekać kiedy będziemy w jego mieszkaniu.

- Nikogo nie ma jak na razie więc to chyba lepiej – zabrał głos Zayn i szybko spojrzał w moją stronę.

Uśmiechnęłam się lekko, nie spodziewałam się, że chłopcy wybyli z mieszkania. Chociaż… było mi to jak najbardziej na rękę.

- No pewnie, wstydziłabym się przy nich – zaśmiałam się cicho i oblizałam uwodzicielsko swoje pełne usta.

- Cholera Diana, zabijasz mnie powoli – Malik wyprzedził jakiś samochód i po pięciu minutach byliśmy już na miejscu.

Tym razem nie chciałam czekać, aż Zayn otworzy mi drzwi i szybko wyskoczyłam z samochodu. Wyciągnęłam do niego dłoń, którą ujął i przyciągnął mnie do siebie. Złożył na moich ustach przelotny i delikatny pocałunek.

- Chodź już – szepnęłam tuż przy jego ustach, jego źrenice się rozszerzyły i szybkim krokiem weszliśmy do mieszkania.

Kiedy tylko znalazłam się za drzwiami uderzył we mnie różany zapach, zdziwiłam się ale było to miłe zaskoczenie. W przedpokoju było ciemno więc musiałam trzymać się ramienia chłopaka, żeby spokojnie zdjąć buty i nie przewrócić się. Panowała cisza, co było nienaturalne bo zawsze kiedy tu byłam, dało się słyszeć dźwięk telewizora z salonu, rozmów chłopaków albo śmiechu Nialla. Czyżby Zayn zapłacił blondynowi żeby się na chwilę wyniósł? Stłumiłam śmiech.

- Czemu… - zaczęłam, jednak Zayn położył mi palec na ustach i uśmiechnął się tajemniczo.

Teraz to on pociągnął mnie w stronę swojej sypialni, uchylił lekko drzwi a moim oczom ukazał się cudowny i bardzo romantyczny widok. Mianowicie na wszystkich półkach i szafkach w pokoju były ustawione czerwone świeczki i to one wydzielały cudowną, różaną woń.

- Jak pięknie Zayn – zdołałam tylko wydusić, chłopak zamknął drzwi na klucz i zmniejszył jednym krokiem dzielący nas dystans – ale przecież nie musiałeś!

- Owszem, musiałem – odgarnął moje włosy i ujął moją twarz w swoje dłonie.

- Kochaj się ze mną Zayn – sama siebie zaskoczyłam swoją pewnością siebie, widząc minę chłopaka uśmiechnęłam się do niego i szybko zamknęłam mu usta pocałunkiem, nim zdążył odpowiedzieć.

Nasze języki wirowały wokół siebie, dłonie błądziły po ciałach, chcąc poczuć jeszcze więcej. Usiadłam na łóżku ciągnąc za sobą Malika, nachylił się nade mną, pogłębiając bardziej nasz pocałunek. Wydałam z siebie jęk zadowolenia, kiedy jego dłonie zaczęły odpinać guziczki w mojej koszuli. Nie wstydziłam się swojego ciała, byłam z niego nawet zadowolona. Miałam płaski brzuch a piersi były w sam raz. O czym ja tu myślę! Zayn schodził pocałunkami niżej, na moją szyję, dekolt. 

Odchyliłam głowę do tyłu dając mu lepszy dostęp, co ten wykorzystał natychmiast zasysając lekko moją skórę na szyi – tworząc malinkę. Uśmiechnął się oceniając swoje dzieło i przejechał po nim językiem dla złagodzenia pieczenia. Moja koszula została przez niego rozpięta i ześliznęła się z moich ramion. Chłopak widząc mój czerwony, koronkowy stanik zamruczał cicho i dłońmi lekko przesunął po moich piersiach. Podobał mi się sposób, w jaki mnie dotykał. Nie był ani nachalny ani władczy, wyrażał pożądanie i fascynację. Nawet nie zauważyłam jak zaczął majstrować przy zamku mojej spódnicy. Roześmiałam się widząc, że nie może sobie poradzić i postanowiłam go wyręczyć. Uśmiechnął się do mnie wdzięcznie i moja spódnica wylądowała na podłodze obok koszuli. 

Tak być nie może, ja już prawie naga a on? Szybko przekręciłam się tak, że usiadłam na nim okrakiem i teraz on leżał pode mną. Zarzuciłam włosy na plecy żeby mi nie przeszkadzały i szybkim ruchem zdjęłam z niego koszulkę. Uśmiechnęłam się szeroko widząc jego opalone i wyrzeźbione ciało, pokryte gdzieniegdzie tatuażami. Pocałunkami wyznaczałam sobie ścieżkę od jego szyi do pępka, przejechałam językiem po jego skórze od pępka w dół – do linii bokserek. Wydał z siebie cichy jęk, który mnie usatysfakcjonował. Zajęłam się rozpinaniem jego spodni, pomógł mi je zsunąć, a kiedy spadły na podłogę moim oczom ukazało się wybrzuszenie w jego bokserkach. Uśmiechnęłam się uwodzicielsko i pocałowałam go w usta. Jego dłonie znalazły się na moich plecach i przy pierwszym podejściu rozpiął mój stanik. Spojrzałam na niego z podziwem.

- Dobrze wychodzi mi nie tylko rozpinanie staników – skomentował i przysunął mnie do siebie tak, że moje piersi były przyciśnięte do jego klatki piersiowej.

Westchnęłam cicho w jego usta, było to bardzo przyjemne doznanie. Wysunęłam dłoń z jego włosów i przejechałam nią wzdłuż talii chłopaka. Strzeliłam jego gumką od bokserek i wsunęłam w nie dłoń, czując jego pobudzoną męskość. Zayn otworzył szerzej oczy kiedy moja dłoń poruszała się po całej długości jego penisa. Przy tej czynności patrzyłam mu cały czas w oczy, przyspieszyłam ruchy dłoni a z gardła chłopaka wydostawały się ciche westchnięcia. Zsunęłam z niego do końca bokserki, podziwiając go w całej okazałości. Już miałam zniżyć się aby zrobić mu dobrze ustami, gdy znów znalazłam się pod nim.

- Nie baw się ze mną Pierce – wyszeptał przy moim uchu i tak po prostu roztargał moje stringi na co wydałam z siebie jęk zaskoczenia.

- Były drogie – zaśmiałam się cicho ale znów zamknął mi usta pocałunkiem, sięgnął dłonią do szafki nocnej i wyjął z niej prezerwatywę.

Sprawnie rozerwał opakowanie uważając by jej nie uszkodzić i założył ją. Moje dłonie błądziły po jego plecach, ramionach pokrytych tatuażami. Rozchylił moje nogi na co mu pozwoliłam i spojrzał mi w oczy, otarł się jeszcze kilka razy o moje wejście. Nie mogłam już wytrzymać, chciałam żebyśmy stali się jednością i owinęłam nogi wokół jego bioder. Musnęłam ustami jego usta i po chwili poczułam jak we mnie wchodzi. Nie mogłam powstrzymać jęku, odchyliłam głowę do tyłu kiedy wszedł głębiej. Zjechałam dłońmi z jego pleców na jego pośladki i ścisnęłam je. 

Moje biodra zaczęły wychodzić na spotkanie jego, po kilku lekkich pchnięciach znaleźliśmy wspólny rytm. Nasze ciała były jednością, z czego bardzo się cieszyłam. Nasze oddechy współgrały ze sobą, kiedy postanowiłam przejąć  inicjatywę Zayn uśmiechnął się lekko. Przeturlaliśmy się tak, że siedziałam na nim, dalej był we mnie. Oparłam dłonie na jego brzuchu i na początku zaczęłam wolno podnosić się i opuszczać na niego. Zayn zacisnął palce na moich biodrach i wyznaczył jeszcze szybszy rytm. Nie mogłam się powstrzymać przed wydawaniem z siebie jęków rozkoszy i podniecenia. Malik również jęczał pode mną, co było jeszcze bardziej podniecające. Nabiłam się na niego mocniej a on aż krzyknął.

- Diana – krzyknął moje imię, w dole brzucha poczułam wypełniające mnie ciepło i wiedziałam, że zbliżamy się do końca.

Nachyliłam się nad nim i pocałowaliśmy się, Zayn zacisnął oczy i doszedł w tym samym czasie co ja. Opadłam na niego, próbując uspokoić mój oddech. Wplótł palce w moje włosy i pocałował mnie w czubek głowy. Wyszedł ze mnie, wyrzucił zużytą prezerwatywę do kosza i przykrył nas ciepłą kołdrą. Wtuliłam się w jego bok, zamknęłam oczy i nie pamiętam kiedy odpłynęłam.

****************

Liam:
Razem z Niallem, Kath i Patricią postanowiliśmy wybrać się na kręgielnie. Po drodze wygłupialiśmy się, gadaliśmy o wszystkim i w końcu znaleźliśmy się w środku. Mieliśmy wykupiony tor, kupiliśmy pizzę i napoje.

- Pojedynek życia – stwierdził Horan, mieliśmy grać w parach i on miał być z Patricią.

- Nie bądź taki do przodu Blondi – powiedziała Kath obrzucając go dziwnym spojrzeniem.

- Wyczuwam zaciętą rywalizację – dołączyłem się do dyskusji i podałem kulę Kath – panie przodem, zaczynamy!

Kiedy Horan nie zdobywał punktów, Katherina śmiała się z niego. Wyczuwałem, że to tylko takie zagrania. Ta dwójka już od razu przypadła sobie do gustu. Skończyło się tak, że ja i Kath wygraliśmy. Przybiliśmy sobie piątki.

- Dawaliśmy wam fory – prychnął Nialler patrząc na Kath.

- Z pewnością, tak się tylko tłumacz Horan. Dobrze wiem, że byłeś słaby – odpyskowała dziewczyna z prowokacją w głosie.

- Też mi coś! Ja? Słaby? – przysłuchiwałem się ich przegadywaniu razem z Patricią.

Usiedliśmy przy stoliku i kelnerka przyniosła naszą pizzę. Obrażony Niall usiadł obok mnie i co jakiś czas wymieniali z Katheriną nienawistne spojrzenia.

- Dość tych fochów – zarządziła Pat jak zwykle rozważna – co byście powiedzieli na dwudniowy wypad w góry? Oczywiście zabralibyśmy też Dianę, Zayna i chłopaków. Taki wspólny przyjacielski wypad? – uśmiechnęła się do mnie, od razu spodobał mi się ten pomysł.

- Jestem jak najbardziej za! – odezwała się Kath – ale… nie myślcie, że towarzystwo Nialla będzie mi odpowiadać – dodała szybko obrzucając blondyna pogardliwym spojrzeniem.

- Pff – wywrócił oczyma – nie byłoby mi ciebie żal nawet wtedy, kiedy zaatakowałby cię cholerny niedźwiedź.

- Nie dojdzie do takiej sytuacji bałwanie, wolę zatruwać ci życie moim towarzystwem niż zbaczać z trasy – dziewczyna przerzuciła włosy przez ramie i skończyła swój kawałek pizzy.

Wymieniłem z Patricią porozumiewawcze spojrzenie i lekko ją objąłem.

- Musimy się tylko dogadać z resztą, pewnie nie będą mieli nic przeciwko – uśmiechnąłem się, gładząc dłonią ramię Pat.

- To świetnie, w weekend się spotkamy i wszystko obgadamy.

- Znów mam się z nią widzieć? Za jakie grzechy! – jęknął Niall na co Katherina rzuciła w niego zwiniętą w kulkę serwetką – jeszcze zobaczysz! Nie dam ci spać na tym wypadzie.

- Już to sobie wyobrażam, to ty będziesz spał jak dzidziuś – zaśmiała się na tę uwagę dziewczyna – nawet nie zauważysz jak obudzisz się z obciętymi włosami.
Wybuchnąłem śmiechem razem z Patricią, śmiesznie się ich słuchało i dostarczali naprawdę dużo rozrywki. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, przegadywaliśmy się i ustalaliśmy szczegóły wyjazdu.

- Ciekawe co robią Diana z Zaynem – wypalił Niall unosząc brew do góry.

Na odpowiedź nie musiał długo czekać, nie nazwałbym tego odpowiedzią tylko ripostą.

- To czego ty nie zrobisz przez następnych kilka lat, nie poruchasz – odpowiedź Kath sprawiła, że musiałem zakryć usta dłonią by nie wybuchnąć ponownie śmiechem.

*******************

Witam Was kochani w 13 JUŻ ROZDZIALE :D 
szybko mi to jakoś przeleciało, dopiero co zaczynałam ! 
No więc jest krótszy niż poprzednie - ale obiecuję, że w następnym będzie się działo dużo!

Mam do Was pytania, proszę odpowiedzcie w komentarzu:
Jak oceniacie moją scenę +18 ? :D
Jak oceniacie relacje między Niallem a Kath?
Co sądzicie o przybyciu Lucasa?

No to chyba tyle ;) Dzięki za tyle wejść i komentarzy !
jesteście wspaniali, kocham Was <3

Miłego czytania ♥

Ola - @MalikMyLovee 

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział XII

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
POCHYŁA CZCIONKA - COŚ Z PRZESZŁOŚCI


Harry:
Następne dni były jak wyjęte z jakiejś disnejowskiej bajki. Z Louisem widziałem się codziennie, przychodziłem po niego na uczelnie i razem szliśmy na obiad (jak mój chłopak był głodny), do parku albo w inne miejsca. Ludzie zaakceptowali ten fakt, że jesteśmy razem. Zdziwiłem się, bo Zayn przestał na nas krzywo patrzeć i zaczął nam dogadywać. Pytał mnie rano czy mi się śnił, pytał o życie intymne. No byłem zdziwiony jak nigdy! Mój chłopak... jak to pięknie brzmi. Najwspanialszy facet na świecie, mój LouLou. Kochałem tak do niego mówić, słodko się wtedy rumienił i udawał wkurzonego.
Przypomniałem sobie tekst jednej z moich ulubionych piosenek i zacząłem ją śpiewać robiąc sobie kolację.

My old man
He's a singer in the park
He's a walker in the rain
He's a dancer in the dark
We don't need no piece of paper 
From the city hall 
Keeping us tied and true
My old man
Keeping away my blues

Z uśmiechem na ustach porównywałem słowa piosenki do mojego Louisa. Był kiepskim tancerzem, w sumie tak jak ja. Nie przeszkadzało nam to w ogóle, lubiliśmy się razem wygłupiać przy muzyce, wymyślać jakieś dziwne, dzikie tańce. Mój starszy mężczyzna... 

Then he comes home 
And he takes me in his loving arms
And he tells me all his troubles
And he tells me all my charms 

Po chwili poczułem wibracje mojego telefonu w tylnej kieszeni spodni. Na moją twarz wtargnął jeszcze szerszy uśmiech bo czekałem na odpowiedź od Lou. Spojrzałem na wyświetlacz i zmarszczyłem brwi widząc numer, którego nie miałem w kontaktach. Otworzyłem wiadomość i upuściłem telefon na podłogę. Trzy słowa : " Wróciłem, tęskniłem, Lucas ".

- Harry? Słyszałem huk... - usłyszałem głos Nialla, był jak echo. 

Nie docierał do mnie jego głos. Nic do mnie nie docierało. Wszystko straciło swoją barwę. Te cholerne trzy słowa. O trzy słowa za dużo. Najgorsze trzy słowa w moim życiu. Dlaczego w takiej chwili. Cholerny Lucas, co on sobie wyobrażał!? Do moich oczu niespodziewanie napłynęły łzy. Niall stał i patrzył to na mnie to na rozwalony telefon. W końcu zlitował się nad telefonem, pozbierał go i uruchomił ponownie. Po kilku minutach ciszy usłyszałem jak wciąga do płuc powietrze. Jego twarz zrobiła się czerwona, nie wiedział co ma powiedzieć więc podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Nie wytrzymałem i wybuchnąłem niekontrolowanym płaczem. Ramiona Horana otuliły mnie jeszcze mocniej, chciałem się ukryć, najlepiej zapaść pod ziemie, umrzeć, zniknąć. Cokolwiek byleby nie być tu i teraz. Niall odsunął się ode mnie i wziął szybko mój telefon. Nie wiedziałem co robił ale jakoś mnie to mało obchodziło po tej wiadomości. Co ja teraz zrobię? Co będzie ze mną? Kij ze mną, co będzie z Louisem, co będzie z nami. Przecież niedawno poprosiłem go, żeby został moim chłopakiem, a tu taki niespodziewany obrót sytuacji. Myślałem, że zwariuję. Gorzej, już to zrobiłem.

Coś ostatnio za często wariowałem. Najpierw na punkcie idealnego Lucasa, który był całym moim życiem. Później oszalałem po tym, jak mnie zostawił z dnia na dzień. Niedawno cały mój świat zawirował, motyle w brzuchu ponownie się odrodziły bo poznałem Louisa. Lou.. Chłopak marzenie. I co teraz będzie między nami? Z rozmyślań wyrwał mnie głos dochodzący zza drzwi. Blondyn szybko pobiegł otworzyć, podniosłem wzrok i zobaczyłem Louisa - tak, kurwa! Horan musiał do niego napisać. Co za idiota, jak ja się teraz wytłumaczę? Nie miałem siły nawet o tym mówić Niallowi a co dopiero mojemu kochanemu chłopakowi.

Jakież było moje zdziwienie, kiedy szybko do mnie podbiegł i widząc mnie w takim stanie, przygarnął mnie do siebie tak jak wcześniej Niall. Była wielka różnica pomiędzy tymi uściskami. Zacisnąłem dłonie na koszulce mojego chłopaka i mocno go do siebie przyciągnąłem. Dla mnie idealne miejsce było teraz przy nim, gdzieś pomiędzy prawym a lewym ramieniem. Kochałem go i nie mogłem go zostawić bez cienia wyjaśnienia. Czując jego silne ramiona odprężyłem się i przestałem płakać. Wiedziałem, że chłopak nie będzie naciskał abym mu natychmiast wszystko powiedział. LouLou jest cierpliwym człowiekiem i za to go kocham. Niall wyszedł z kuchni a ja w końcu odważyłem się spojrzeć na twarz Louisa. Była przepełniona smutkiem i troską.

- Chodź - wytarłem oczy rękawem bluzy i pociągnąłem chłopaka do mojej sypialni, zamknąłem drzwi, usiadłem na łóżku i poklepałem miejsce obok siebie.

- Harry kochanie, co się dzieje? Dlaczego jesteś taki roztrzęsiony? - zapytał Louis i usiadł bliżej mnie.

- To.. to wszystko przez tego sms - zacząłem się jąkać, nie chciałem wyjść na jeszcze większą niezdarę i musiałem się opanować.

Podałem mu swój telefon na otwartej wiadomości. Starałem się nie wybuchnąć ponownie płaczem. Lou zareagował natychmiast. Wstał z łóżka i nerwowo przechadzał się po pokoju.

- Od początku Harry, opowiedz mi całą waszą historię - powiedział po chwili niezręcznej ciszy, nie, nie, nie! Nie chciałem znów płakać! - Jak nie będziesz w stanie to przerwiemy - zapewnił mnie szybko i znów usiadł obok.

- No dobrze, poznaliśmy się na przyjęciu u moich rodziców. Miałem wtedy dziewczynę, trudno w to uwierzyć - zaśmiałem się nerwowo wspominając Clary - ale jak zobaczyłem go po raz pierwszy, poczułem coś nowego, coś nieznanego do tej pory. No i zakochałem się w chłopaku, przez pierwsze kilka tygodni bałem się siebie, myślałem, że jetem chory. Potem doszło do mnie to, że jestem biseksualistą - posłałem chłopakowi lekki uśmiech, widząc jak na jego twarzy maluje się zrozumienie.

- I co dalej? - usłyszałem jego niecierpliwy głos - wybacz, powinienem nie przerywać. Mów dalej Hazz.

- Zacząłem się z nim spotykać, Clary myślała, że to tylko mój dobry kumpel. Nic nie podejrzewała, my jednak na naszych spotkaniach okazywaliśmy sobie swoje uczucia i muszę powiedzieć.. że było mi z nim lepiej niż z nią. Później zerwałem z nią, nie była jakoś bardzo zrozpaczona i wybaczyła mi. Wyjechała z miasta i nie mam z nią kontaktu - zapewniłem go szybko - wracając do Lucasa, byliśmy szczęśliwą parą. Kochaliśmy się bardzo, zapewniał mnie wiele razy o swojej miłości i obiecał, że mnie nie zostawi - na to wspomnienie zaszkliły mi się oczy ale kontynuowałem - po tym wyznaniu miał wyjechać do Stanów z rodziną do pracy. Obiecał, że wróci, będzie codziennie pisać, dzwonić. Nie dostałem więcej niż 10 wiadomości od niego, potem koleżanka dowiedziała się, że znalazł dziewczynę i ja się załamałem.

Poczułem dłoń Louisa zaciskającą się na mojej. Splótł nasze palce razem i patrzył mi w oczy.

- Wyszedłem do klubu, upiłem się i nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Kiedy byłem w łazience, rozbeczałem się i spotkałem Nialla. Pomógł mi i zaoferował mieszkanie. Tak poznałem chłopaków, tylko Niall wiedział, że jestem homoseksualistą i nikomu nie wyjawił mojej tajemnicy - zakończyłem swoją opowieść i spuściłem wzrok na nasze splecione palce.

- Harry.. przecież nikt nie rozkazuje ci się z nim spotkać. Teraz ty go zostaw, pokaż mu, że jesteś silny i niezależny. Pokaż mu, że poradziłeś sobie bez niego i osiągnąłeś więcej niż on - uśmiechnął się do mnie i wyciągnął do mnie ramiona, chętnie się do niego przytuliłem a ten pocałował mnie w czoło.

- Masz rację LouLou, kocham cię - powiedziałem i musnąłem ustami jego szyję.

****************
Diana:
Dzisiaj miał się odbyć ten festyn u nas w szkole. Jako, że byłam z Kath i Lou głównymi organizatorami, musieliśmy doglądać przygotowań  od samego rana. Zjawiłam się lekko spóźniona... nie moja wina jak mój chłopak Zayn, strasznie marudził i nie chciał mnie wypuścić z samochodu. Uśmiechnęłam się sama do siebie na to wspomnienie, kłócił się ze mną o to, że kocha mnie bardziej. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Minął prawie miesiąc odkąd się poznaliśmy i nie widzę w tym wcale nic złego. Zachowujemy się jak każda normalna para, spędzamy ze sobą mnóstwo czasu i uwielbiamy się kłócić. Ostatnia kłótnia... Była dla mnie na prawdę ciężka. Wbrew pozorom, jestem straszną zazdrośnicą i nie lubię jak Zayn nie mówi mi całej prawdy. Tak! Nawet przez ten krótki okres czasu poznałam go na tyle dobrze, by móc stwierdzić, w którym momencie chłopak kłamie. Nie chciałam się z nim kłócić, bo przecież nikt z nas nie jest idealny i ma swoje tajemnice. Bardzo bym chciała poznać tajemnice mojego chłopaka ale wtedy byłby to dziwny związek. Oczywiście według mojego toku rozumowania. 

- Już myślałam, że się nigdy nie pojawisz! - krzyknęła nieźle wkurwiona Kath i skrzywiła się patrząc gdzieś za moje plecy - cholera nie tak wysoko z tym plakatem! - podbiegła do dwóch dziewczyn, które miały problem z powieszeniem plakatu.

- Wybacz, nie chciałam się spóźnić - uśmiechnęłam się przepraszająco, ale chyba mnie nie usłyszała bo robiła milion rzeczy na raz.

- Wariatka, całkowicie jej odbiło - usłyszałam głos Louisa i zaśmiałam się, przywitałam się z chłopakiem i zmierzyłam go badawczym wzrokiem. 

O dziwo nie miał potarganych włosów, rumieńców na twarzy i nie był rozkojarzony. Nie zauważyłam również żadnej malinki na jego szyi. Czyżby coś się popsuło między Harrym a nim? Nieee, to niemożliwe. Byli wspaniałym przykładem miłości. Serio! Możecie mi wierzyć na słowo, wszyscy tak sądzili i brali z nich przykład. W naszej szkole nie było osoby, która by nie uśmiechała się na widok tej dwójki zakochanych chłopaków. Pomimo tego, że to inna orientacja seksualna - wszyscy akceptowali zarówno Louisa jak i Harrego. Cieszyłam się, że coraz więcej jest takich tolerancyjnych osób. 

- Loui misiaczku, coś ty taki przybity? - zapytałam podejrzliwie i pomogłam mu rozkładać stoisko z przekąskami i napojami - i nie próbuj unikać odpowiedzi bo widzę, że coś się stało - dodałam pospiesznie kiedy wyczułam, że chłopak chce zaprzeczyć.

- Cholera Diana, zapomniałem już jaka jesteś dobra w wyczuwaniu ludzkich odczuć i no.. wiesz o co mi chodzi - powiedział i uśmiechnął się słabo - martwię się o Harrego, dzisiaj po szkole muszę do niego iść ale Kath jest wielce obrażona bo przecież po szkole od razu jest ten festyn - zrobił zrezygnowaną minę i westchnął.

- A co powiesz na to, żeby Harry przyszedł tu na festyn? - zaproponowałam patrząc na mojego przyjaciela - myślę, że dobrze mu to zrobi, cokolwiek mu jest.

W sumie.. dość długo nie widziałam Loczka. Przez ostatnie trzy dni nie pojawił się po Tomlinsona. Nie chciałam dopytywać, ale ja od razu wyczuwałam, że coś jest na rzeczy. Jeśli Lou będzie chciał to sam się do mnie zgłosi. Dobrze wie, że na mnie zawsze może liczyć. 

- Nie wiem czy będzie chciał - kiedy to powiedział rozległ się dzwonek jego telefonu - Tak Harry? Jasne, o 14 bądź pod uczelnią. Kocham cię - mówił to cicho a na jego policzki od razu wstąpił lekki rumieniec.

- Czyli jednak przyjdzie? - zapytałam z nutką nadziei w głosie.

- Tak, masz rację. Dobrze mu to zrobi - posłał mi słaby uśmiech i oddalił się ode mnie.

Zabrałam się za przygotowywanie tego cholernego festynu, którego już wszyscy mieli serdecznie dość - chociaż nawet się nie rozpoczął. Spojrzałam za siebie w stronę boiska. Uśmiechnęłam się szerzej widząc jak klasa Zayna ma zajęcia. Zauważył mnie i pomachał mi uśmiechając się bosko. Jego wysportowana sylwetka doskonale pasowała do tego miejsca. Zayn dużo ćwiczył. Nie lubił jedynie grać w koszykówkę i pływać.. bał się wody co mnie bardzo śmieszyło. No ale każdy ma swoje fobie. Wyróżniał się na tle innych chłopaków w jego wieku, był dojrzalszy. Jednego dnia potrafił wyglądać jak szef gangu albo jakiejś mafii przez ten swój zarost i odsłonięte tatuaże. Następnego przychodził ogolony, w kolorowej koszuli i wyglądał sto razy młodziej i weselej. Lubiłam go i w tej i w tej wersji. Co ja gadam, kochałam go. Zaśmiałam się i odmachałam chłopakowi przyciągając na siebie uwagę uczniów. Potem każdy wrócił do swoich zadań i wszystko było dopięte na ostatni guzik przed czasem. Kath była z siebie bardzo dumna. 

Po festynie miałam iść z Zaynem na romantyczny spacer. Trochę się obawiałam, bo będzie już ciemno, ale przecież z nim nic mi nie grozi. Nie mogłam się już doczekać, spojrzałam na zegarek i z westchnięciem pokręciłam głową. Do naszego spotkania dzieliło nas 5 godzin. 5 dłuuugich godzin. Byłam w kilkoosobowej grupce osób, które dzisiaj nie szły na wykłady bo zajmowały się tym festynem. Cieszyłam się ale nie chciało mi się pomagać bo ciągle myślałam o tym, co będzie na spotkaniu, po nim. Uśmiechnęłam się sama do siebie zwracając na siebie uwagę Kath.

- Czemu się tak cieszysz Pierce? - zapytała dziewczyna i usiadła obok mnie na ławce, śledziła wzrokiem poczynania ludzi.

- A co? Wolałabyś żebym siedziała smutna? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie i zaśmiałam się cicho widząc jak wydyma wargi.

- Daj spokój, nie powiesz nawet najlepszej przyjaciółce? - Kath zrobiła maślane oczka i uroczo się uśmiechnęła.

- Idę po festynie z Malikiem na spacer.. a potem do niego - powiedziałam szybko zaciskając oczy, z moich ust nie schodził jednak lekki uśmieszek.

Pisk Kat sprawił, że otworzyłam oczy ale za to zatkałam uszy.

- Kobieto! To wspaniale, czy przyniosłaś sobie rzeczy na przebranie? - oho, zaczynał się jej wywiad.

- No tak, mam w szafce na korytarzu - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, musiałam się przebrać po festynie, no i miałam jeszcze czerwoną, koronkową bieliznę i rzeczy na jutro.

Katherina zaklaskała w dłonie i uśmiechnęła się szerzej niż ja.

- Jak myślisz? Zrobicie to dzisiaj? - zniżyła głos do szeptu i przysunęła się bliżej mnie.

- W sumie sama nie wiem, jestem na to przygotowana ale czy nie wydaje ci się, że to trochę za wcześnie? Nie chcę, żeby nasz związek opierał się wyłącznie na seksie - stwierdziłam po chwili zastanowienia.

- Masz rację, ale Zayn taki nie jest. Już dużo razy pokazał jaki jest dla ciebie dobry - jak zwykle miała rację - a przecież nie będzie to twój pierwszy raz i nie masz się czego bać - wyszczerzyła zęby w uśmiechu.

Machnęłam tylko ręką i skinęłam głową. Dziewczyna wiedziała o mnie prawie wszystko tak jak ja o niej. Cieszyłam się, że mam taką osobę, która nie rozpowiadała moich tajemnic, jest dla mnie zawsze wsparciem i kocha mnie ponad wszystko. W swoim towarzystwie zachowywałyśmy się jak wariatki, śmiechu nie było końca, potrafiłyśmy przegadać całą noc jak zostawałyśmy u siebie.

- Nie zależy to tylko ode mnie, dobrze o tym wiesz - odparłam i poprawiłam włosy.

- Ale to jest facet, faceta zawsze przekonasz - zaśmiała się dziewczyna w odpowiedzi, na co jej zawtórowałam.

Festyn się rozpoczął, przyszło wielu młodych uczniów, szkolny zespół muzyczny grał na scenie. Katherina była z siebie dumna ale chyba też była zmęczona. Na szczęście nie musieliśmy po tym sprzątać co wszystkich  ucieszyło. Stałam i patrzyłam na scenę. Louis rozglądał się za Harrym a ja byłam trochę zdziwiona, bo od początku festynu nie widziałam Zayna. Może musiał zostać w szkole, nie wiem. Trochę się martwiłam. Zmarszczyłam brwi bo zobaczyłam Harrego, który dziwnie się zachowywał. Nie był z Louisem - to jeszcze bardziej mnie zdziwiło. Ciągle się rozglądał i był spanikowany. Postanowiłam do niego podejść, aż podskoczył jak poczuł, że chwytam go za ramię.

- Diana! Aleś mnie wystraszyła kobieto - zaśmiał się nerwowo i uspokoił oddech.

- Louis cię szuka - powiedziałam spokojnie i uśmiechnęłam się, pokazałam głową na stoisko, przy którym sprzedawał Tommo.

- Ah, dzięki. Ja też go szukałem - odparł i oddalił się ode mnie kierując się w stronę chłopaka.

Wzruszyłam jedynie ramionami, nie zdążyłam się ruszyć z miejsca bo poczułam silne ramiona oplatające się wokół mojej talii. Zaśmiałam się cicho poznając tatuaże na lewym przedramieniu. Odwróciłam głowę i skradłam Zaynowi całusa w policzek.

- Chyba możemy się już ulotnić? - zapytał a w jego oczach tańczyły iskierki.

- Zaczekaj tu na mnie, muszę się iść przebrać - puściłam mu oczko i uwolniłam się z jego uścisku.

Pobiegłam szybko na korytarz, wyjęłam swoje rzeczy i wbiegłam do łazienki. Zamknęłam drzwi kabiny i kiedy miałam zmieniać bieliznę, zawahałam się na moment. Przełknęłam ślinę.

- A co mi tam! - powiedziałam do siebie i szybko się przebrałam.

**********************

Zayn:
Kiedy Diana poszła się przebrać usiadłem na pustej ławce i czekałem. Myślałem o tym, co będziemy robić po przyjściu do mnie... Huh, sam fakt, że dziewczyna zostawała u mnie na noc wywoływał u mnie dreszcze na całym ciele. Od kilku dni nie myślę o niczym innym jak o tej nocy. Nawet spotkanie z Ericiem odeszło w niepamięć.

Kiedy szedłem do mieszkania Erica, cały się trzęsłem. Chciałem to już mieć za sobą i widzieć jego obitą mordę. Zapaliłem papierosa, później drugiego, żeby się odstresować. Przy Dianie nigdy nie paliłem, uważałem, że to nie taktowne palić przy kobiecie. Ale wróćmy do tego skurwysyna. Miałem taką ochotę mu przywalić, chciałem czuć ból w dłoni kiedy spotka się ona z jego nosem. Wszystko we mnie wrzało. Wchodziłem po schodach na górę i zapukałem w drzwi. Jak zobaczyłem jego twarz z tym jego uśmieszkiem na ryju... całą wolę poświęciłem na to, by go nie uderzyć na wstępie.

- Stary! Kopę lat! - zaśmiał się Erci, uściskał mnie i zamknął za mną drzwi - co ci się stało?

Teraz to już przegiął, nie wytrzymałem i odepchnąłem go tak, że się zatoczył i ledwo złapał równowagę.

- Kurwa nawet nie udawaj, że nie wiesz co mi się stało! - krzyknąłem zbliżając się do niego.

- Co ci jest Malik? Nic nie rozumiem, przecież nie było mnie w mieście i ja ci tego nie zrobiłem - warknął w odpowiedzi Eric i zmarszczył brwi.

Teraz zacząłem się zastanawiać, czy słusznie zwaliłem na niego moje oskarżenia. Nie widziałem go tamtej nocy kiedy mnie pobili - a przecież miał się tam pojawić! Później napisał mi tylko, że wyjeżdża. Czyli zmył się i stał się podejrzanym numer jeden. 

- Nawet mi nie mów stary, pobili mnie w ten sam wieczór, kiedy kazałeś mi przyjść do naszej bazy i sprzedawać prochy w klubie - wyjaśniłem powstrzymując się przed rzuceniem się na chłopaka - przyszedłem tam, czekałem na ciebie z szefem i nagle ktoś zapukał. Poszedłem otworzyć a dwóch napakowanych i zamaskowanych typów zaczęło mnie bić. Ledwo się podniosłem i zadzwoniłem do Liama. Inaczej by było ze mną kiepsko. Nie wiem skąd szef dowiedział się o tym, że handlowałem w innej dzielnicy i dla kogoś innego - posłałem mu pełne nienawiści spojrzenie. 

Uniósł ręce do góry w geście poddania.

- Malik do jasnej cholery, przecież nigdy w życiu bym cię nie wydał - krzyknął w odpowiedzi - a dobrze wiesz, że szef ma tych jebanych szpiegów w całym mieście! 

Eric miał rację, miał cholerną rację a ja się myliłem! I zamiast szukać tego, kto mnie pobił i wydał to ja czekałem na niewinnego kolesia, który był moim przyjacielem!

- Stary musisz mi pomóc w szukaniu tych jebańców, którzy mnie wydali. Szefowi by się też przydał wpiedol - stwierdziłem, na co Eric chętnie przystanął. 

Wypiliśmy kilka piw i obgadaliśmy wszystko. Dobry był z niego kumpel, przywiózł mi nawet breloczek z Amsterdamu, jak mi go pokazał wybuchnąłem śmiechem - wzięło mu się na pamiątki.

Po kilku minutach przyszła do mnie Diana, pożegnaliśmy się z Louisem, Harrym i Katheriną. Złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do swojego samochodu. Otworzyłem jej drzwi i szybko znalazłem się za kierownicą. 

- Gdzie jedziemy? - zapytała kładąc dłoń na moim udzie i posmyrała mnie paznokciem wywołując u mnie przyjemny dreszczyk podniecenia.

- Chciałbym już jechać do domu ale przepadnie nam stolik w restauracji i moja wpłata - zaśmiałem się cicho i po chwili byliśmy już pod restauracją. 

- Mogłeś mi powiedzieć, to ubrałabym się bardziej odpowiednio! - syknęła rozglądając się dookoła.

- Wyglądasz wspaniale, lepiej niż każda dziewczyna w sukni balowej - powiedziałem zgodnie z prawdą patrząc na jej idealne nogi, miała ubraną czarną, skórzaną spódnicę i różową koszulę. 

Całość idealnie dopełniały czarne botki na koturnie. Uśmiechnąłem się do niej i po kilku minutach siedzieliśmy przy stoliku a kelner przyniósł nasze zamówienia. Nie rozmawialiśmy w czasie posiłku, dopiero kiedy dziewczyna zjadła postanowiłem przejechać nogą po jej nodze. Widząc uśmiech dziewczyny zawołałem kelnera i zapłaciłem. Znaleźliśmy się znów w samochodzie, tym razem szybko przyciągnąłem ją do siebie i złożyłem na jej ustach gorący pocałunek. Kiedy poczułem jak się uśmiecha, odsunąłem się i odpaliłem.

- Jaką masz bieliznę? - zapytałem zaciekawiony i wcale nie speszony.

- Czerwony, koronkowy stanik i czerwone stringi - Diana się zaśmiała czując jak dodaję gazu.

*****************

Witam Was po dłuuuugiej nieobecności :D 
myślałam, że w czasie praktyk będę miała więcej czasu a tu co? jest kompletnie na odwrót!
Jest fajnie, mi się podoba ale praca jest męcząca - przychodzę z praktyki i padam na łóżko ! 

Więc udało mi się teraz napisać przez weekend rozdział, mam nadzieje, że się Wam podoba. 
Następny zacznę już pisać żebym była do przodu.
Miłego <3

Ola - @MalikMyLovee

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział XI

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
NIE WIEM KIEDY POJAWI SIĘ NASTĘPNY ROZDZIAŁ 
WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM ! LICZĘ NA WASZĄ POMOC

Zayn:
Kilka godzin później byłem już z chłopakami na korcie tenisowym, przyglądałem się jak Harry wręcz rozwala naszego Liama. Niall zrezygnował i był na niego wkurzony, przegrał z nim ... nie zdobył nawet jednego punktu. Siedział więc obok mnie, miał skrzyżowane ręce i grymas niezadowolenia wymalowany na twarzy. Z głowy nie wychodziła mi Diana. Na samą myśl o niej po moim ciele przechodziły przyjemne dreszcze. Dzisiejsze popołudnie minęło nam baaardzo przyjemnie. Nie mogłem się powstrzymać i na moje usta wdarł się lekki uśmieszek. Leżeliśmy na łóżku, rozmawialiśmy, całowaliśmy się.
Właśnie... Może i była trochę niedoświadczona ale z każdym następnym pocałunkiem - była o niebo lepsza. Przy naszym pożegnaniu, przebiła chyba wszystkie dziewczyny, które miały zaszczyt się ze mną całować. Wyszedłem z jej domu z potarganymi włosami i krzywo zapiętej koszuli. Oczywiście nie zrobiliśmy tego, byłem blisko ale nie jestem taki! Uszanowałem jej zdanie i będę czekać aż będzie gotowa. Poza tym była tego warta, była warta mojego czekania. Chciałem jej pokazać, że na nią zasługuję i zmienię się na lepsze. Wierzcie mi, czy też nie - ja wiem swoje. Chłopaki za cholerę nie chcieli uwierzyć, że się zmienię dla dziewczyny. No ale ich zdanie mnie gówno obchodzi, lata mi koło dupy. Za tydzień idę z Dianą skoczyć na bungee... Te cioty, z którymi mieszkam jak zwykle mnie wyśmiali. Wiedzą dobrze, że mam lęk wysokości i chyba się zesram jak będę miał wyjść a co dopiero skoczyć. Ale czego się nie robi dla dziewczyny, w której jest się zakochanym? No właśnie, to jest jedyny argument, który mnie przekonuje do tego popierdolonego wyczynu. Ale będzie wstyd jak się zacznę drzeć. No ale chuj z tym - jak to mówią YOLO - You Only Live Once. Trzymam się tej zasady i nie puszczam. 

- Ej stary! Słyszałeś co do ciebie mówię? - głos Nialla mignął mi gdzieś w oddali ale skupiłem na nim uwagę. 

- Eee - zacząłem ale piłka do tenisa uderzyła w siatkę tuż obok mojej głowy - CO TO MIAŁO BYĆ!? - krzyknąłem zdenerwowany i odskoczyłem.

Śmiech Nialla było słychać chyba pięć kilometrów stąd. Zgromiłem gościa spojrzeniem zabójcy na co od razu się zamknął. 

- Sory stary! - krzyknął do mnie Harry i zrobił przepraszającą minę.

- Luz - odkrzyknąłem i zająłem znów miejsce na ławce koło Nialla, który był czerwony jak burak i zasłaniał usta dłonią przed kolejnym wybuchem - nawet nie próbuj się zaśmiać bo dostaniesz tą piłeczką w głowę albo nie powiem gdzie.

- Skarało cię chłopie, teraz już wiesz, że nie myśli się o gołych babach i gada się z Horanem - wyszczerzył dumnie swoje zęby w uśmieszku i wypiął pierś do przodu. 

- Nie wypinaj się tak - lekko uderzyłem go w pierś, złapał się z tragizmem za nią i udał, że go coś boli. Wywróciłem oczyma i prychnąłem - nie myślę o gołych babach tak dla twojej wiadomości.

- No dobre, już dobre. Nie burz się tak bo złość piękności szkodzi panie Malik.

Machnąłem na te słowa ręką i automatycznie poprawiłem swoje włosy. Może i byłem trochę narcystyczny ale mi to nie przeszkadzało. Najmniej z naszej czwórki o wygląd dbał Harry - chodził w dziurawych spodniach i dopiero kiedy rozerwały mu się w kroku musiał je wyrzucić i kupić nowe. Oczywiście za naszą namową, był święcie przekonany, że zaszycie dziury rozwiąże problem ale wybiliśmy mu to z głowy. Liaś zawsze o siebie dbał - nie tak bardzo jak ja ale jednak to coś. A Niall nigdzie nie wychodził więc twierdził też, że po co ma się myć codziennie jak siedzi w domu. Zawsze się śmialiśmy kiedy tak mówił no ale cóż, nawyków mu nie zmienimy. 

- Znowu się zamyśliłeś frajerze - poczułem jak Niall szturcha mnie łokciem w bok - ciekawe o czym będziesz myśleć jak będziemy oglądać w domu film.

- Daj spokój, przecież teraz nic do mnie nie mówiłeś więc chyba mam prawo zagłębiać się w swoich myślach. Tobie by w sumie też wyszło na dobre jakbyś od czasu do czasu coś pomyślał - uśmiechnąłem się do niego szeroko co ten skomentował prychnięciem. 

- A tak w ogóle stary - po chwili milczenia zaczął blondyn - masz może numer do tej Katheriny? No wiesz.. Ty jesteś z Dianą, Harry z Louisem, Liam z Patricią a ja kuźwa zawsze sam?

- No wiesz.. jest w tym ziarenko prawdy, bolesnej co prawda ale jest - powiedziałem z lekkim uśmiechem - ale niestety nie mam do niej numeru, musisz poprosić Dianę. Albo wiesz co? Mam lepszy pomysł. Napisz do niej na Twitterze albo na Facebooku - zaproponowałem mu.

- Chyba masz rację, tak zrobię! - zachwycony wstał i podążył do Harrego, który miał odkładać swoją racę - no chyba nie myślałeś, że poddam się bez rewanżu?

Roześmiałem się słysząc jego słowa , wyjąłem telefon z kieszeni bo poczułem wibrację przychodzącej wiadomości. Patrząc na wyświetlacz... odjęło mi mowę. Cholera jasna. 

Od : Eric 
Wielki powrót! 
Jutro o 18 u mnie.
Mam nadzieję, że będziesz. 
E.

Zacisnąłem palce na telefonie, ostatkiem silnej woli powstrzymując się żeby nie cisnąć nim na ziemię. Jak ten pierdolony idiota może teraz do mnie normalnie pisać. Dobrze, pójdę do niego, ale dobrze się to dla niego nie skończy. Chłoptaś zadarł z nie tą osobą co trzeba. Dostanie nauczkę i cholera nie wybaczę mu tego. Okazał się skończonym debilem, zdrajcą. Ja nigdy w życiu bym go nie wystawił i nie narobiłbym mu tyle kłopotów jak on mi. 

- Malik, zbieraj się - Liam zaczął zbierać wszystkie swoje rzeczy do sportowej torby, Harry i Niall kłócili się o wynik ich rywalizacji - i nie myśl tyle bo serio zostaniesz jebanym myśliwym.

Roześmialiśmy się i zgodnie za namową Liama zacząłem zbierać swoje rzeczy. Po kilku minutach byliśmy już w jego samochodzie, czuć było samcami - pot zmieszany z naszymi dezodorantami drażnił nos. Muszę przyznać, że z nimi zawsze była zabawa. Odrzuciłem od siebie zamartwianie się nad spotkaniem z Ericiem. Spędziliśmy z chłopakami szalony wieczór, znów Niall się najebał bo przekonał nas, żebyśmy kupili sobie coś mocniejszego niż piwa. Wszystkim było wesoło, Blondyn odleciał w połowie filmu ale my dotrwaliśmy do końca. Liam nie wypił dużo tłumacząc się pracą, ja w sumie też nie chciałem się upić bo nie jest miło iść na kacu na zajęcia. Harry co chwilę coś bełkotał o Louisie i w końcu zamknął się w pokoju - wszyscy możemy podejrzewać dlaczego. Liam wyłączył telewizor i też poszedł do siebie. Pomogłem Niallowi doczołgać się do jego sypialni i położyłem go na łóżku w ubraniach. Nie miałem zamiaru bawić się w jego niańkę i nie rozebrałem go. Powlokłem się do łazienki, wziąłem szybki prysznic. Nim zasnąłem wysłałem Dianie sms na dobranoc, nastawiłem budzik i odpłynąłem w objęcia Morfeusza. 

*******************

Louis:
W szkole jak to w szkole, znów nauka, egzaminy i te sprawy. W dodatku musiałem skupić się na pomaganiu Kath w przygotowaniach do tego cholernego cyrku. Co to w ogóle ma być, nigdy czegoś takiego nie było a jestem tu już od kilku lat. Miałem cichą nadzieję, że nam to nie wypali i już nie będziemy sięgać do takich radykalnych posunięć jak organizowanie imprez na terenie szkoły. 
Właśnie.. miałem się skupić i na nauce, na pomocy dziewczynom. A co robiłem? Cały czas myślałem o Harrym. Bez sensu jest to wszystko. Od naszego ostatniego spotkania - a było ono trzy dni temu - nie dostałem od niego żadnej wiadomości. Ani na dzień dobry, na dobranoc.. Nic, kompletnie nic. Nie chciałem do niego pisać pierwszy, może to dziwnie zabrzmi ale lubię być taki niedostępny i chcę być zdobywany. Tęskniłem za nim, często wieczorami sadowiłem się na parapecie w oknie mojego pokoju i patrzyłem bezmyślnie za okno. Snułem wtedy różne fantazje na temat Harrego, na nasz temat. Często te fantazje kończyły się tylko problemem w spodniach. Eh, tak na mnie działa, nic nie mogę na to poradzić.


Dziś mija dokładnie czwarty dzień odkąd się nie widzieliśmy. Snułem się po szkole jak jakiś duch, Diana była zajęta Malikiem. Oh właśnie - była z nich wspaniała para. Świetnie się dogadywali, wyglądali genialnie, nie raz słyszałem pomruki niezadowolenia innych dziewczyn, które chciały zdobyć Zayna. On był wpatrzony w nią jak w obrazek, byłem mu za to wdzięczny, że tak dobrze się nią opiekuje. Nie okazał się jednak takim dupkiem na jakiego wyglądał. Katherina z Jessicą ciągle plotkowały a mnie aż uszy bolały od tej ich bezsensownej paplaniny. Na ostatniej godzinie mieliśmy test z angielskiego. Uczyłem się do niego bardzo długo, jeśli uczeniem się można nazwać wpatrywanie się tempo w niepełne notatki i rozmyślanie o Harrym. Ale poszło mi dobrze, tym razem miałem farta i dostałem dobrą ocenę. Profesor pochwalił mnie na koniec lekcji i to była chyba jedna dobra wiadomość tego dnia. Wyszedłem z sali cały uśmiechnięty.

- No to co powiesz na to, żebyśmy oblali twój mały, wielki sukces Lou? - zapytała po wyjściu z sali Diana, dołączył do nas Zayn i kierowaliśmy się w stronę wyjścia.

- Hmm, czemu nie. Nie mam żadnych planów na wieczór więc... - urwałem zdanie bo zobaczyłem przy bramie sylwetkę Harrego. 

- Oho, chyba musimy to przełożyć - zaśmiał się Zayn - miłego dnia skowronki - dodał po chwili, poczochrał mnie po włosach i razem z Dianą poszli w stronę centrum. 

Harry. Bóg seksu, Harry Styles, najprzystojniejszy facet na świecie stał przed bramą mojej szkoły i czekał. Czekał na mnie? Na prawdę? Czy to nie sen? Uszczypnąłem się w ramię i skrzywiłem się. Harry widząc moje zakłopotanie pomachał do mnie zwracając na siebie uwagę wszystkich, którzy byli na zewnątrz. Szybko do niego podbiegłem nie mogąc powstrzymać uśmiechu. Nie zdążyłem nic powiedzieć bo Harry zamknął mi usta pocałunkiem. Uśmiechnąłem się szeroko a on wykorzystał moment kiedy rozchyliłem usta i wtargnął językiem do środka. Wydałem z siebie cichy jęk i odsunąłem się od niego. 

- Cholera Styles... Zabijesz mnie kiedyś - szepnąłem nie spuszczając wzroku z jego idealnej twarzy.

Chłopak pogładził dłonią mój policzek i zaśmiał się cicho. Znów wszystkie dziewczyny patrzyły na nas. Jedne zniechęcone naszym pocałunkiem a inne wręcz przeciwnie. Wypchnąłem Harrego za bramę i chwyciłem jego dłoń.

- Cześć LouLou - powiedział Harry i przysunął się do mnie bliżej gdy szliśmy ulicą - tęskniłem.

- Ja też tęskniłem.. czemu się nie odzywałeś? - zapytałem trochę smutnym głosem - myślałem, że zmieniłeś zdanie co do nas.

Harry nagle się zatrzymał i ujął moją twarz w swoje duże dłonie. Miał je ogromne! Patrzyłem w jego oczy czekając na to co powie.

- Czyś ty oszalał Lou? Nigdy bym cię nie zostawił, pamiętasz przecież co ty mi obiecałeś - szepnął i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze uwalniając ją spomiędzy zębów - musiałem po prostu coś przemyśleć. 

- Co takiego? - zapytałem lekko zbity z tropu.

Harry opuścił dłonie, chwycił nimi moje dłonie i uśmiechnął się pokazując te swoje urocze dołeczki.

- Louisie Tomlinson - zaczął a mi stanęło serce - czy chciałbyś oficjalnie zostać moim chłopakiem?

Zamurowało mnie. C e n t r a l n i e. Nie wiedziałem co mam powiedzieć, nie wiedziałem co mam zrobić. Czy to znów mi się śni? Czy ten piekielnie przystojny facet właśnie poprosił mnie o chodzenie? Harry chyba czekał na reakcję z mojej strony... A ja nie byłem w stanie przecież nic zrobić! O matko, takie szczęście! W jednej chwili wszystko stało się lepsze, rzuciłem mu się na szyję i uściskałem tak strasznie mocno.

- Tak Harry! Tak! - wykrzyknąłem na co przechodnie mierzyli nas dziwnym wzrokiem - To nad tym tak długo myślałeś? 

Zaśmialiśmy się a po chwili złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku, który wyrażał całą moją miłość do chłopaka. Jeszcze nie chciałem mówić mu, że go kocham. Nie wiem jakby to przyjął po tak krótkim okresie znajomości. Harry odwzajemnił moją pieszczotę wplatając palce jednej dłoni w moje włosy. Pragnąłem jego bliskości, bo przecież tak długo się nie widzieliśmy.

Styles stanowczo mnie od siebie odepchnął ale znów splótł nasze palce razem.

- Założyli mi zamki w pokoju - poruszył zabawnie brwiami nie przestając się uśmiechać i pociągnął mnie w stronę jego mieszkania - no i Niall się utlenił.

Trochę się zdenerwowałem, sami w domu, w jego pokoju, moje wizje ze snów i z wyobrażeń. Poczułem uścisk w żołądku, ciepło w dole brzucha bo wyobraziłem sobie jak Harry klęczy przede mną. O matko! Odpędziłem tę myśl od siebie i zaśmiałem się cicho. Wolnym krokiem przemierzaliśmy kolejne metry dzielące nas od jego mieszkania. Pustego mieszkania. 

Młodszy chłopak szybko otworzył drzwi i aż wepchnął mnie do środka. Tak jak to było poprzednim razem zdjęliśmy buty i kurtki. Tym razem nie skierowaliśmy się od razu do jego sypialni. Pociągnął mnie do kuchni, zaproponował mi grzecznie coś do picia albo jedzenia. Na pytanie o jedzenie zaburczało mi w brzuchu a Styles roześmiał się. 

- No co, nie zjadłem nic na uczelni a miałem stresujący dzień - pospieszyłem z wyjaśnieniem i uśmiechnąłem się.

- Nic się nie martw, zaraz ci zrobię naleśniki. Mojemu chłopakowi nigdy niczego nie będzie brakowało - odparł z uroczym uśmiechem i musnął wargami mój policzek. 

Usiadłem na krześle i przyglądałem się jak młodszy chłopak robi ciasto na naleśniki. Jego tors opinała czarna koszulka z krótkim rękawem, miał czarne rurki, które... Oh były idealne. I idealnie rozbudzały moją napaloną wyobraźnię. Uśmiechnąłem się sam do siebie patrząc na tyłek chłopaka.

- Kochanie, doceniam to, że podoba ci się mój tyłek ale czy mógłbyś się ciągle nie oblizywać? Wiesz... bo się na ciebie rzucę i mój kotek będzie głodny - powiedział patrząc na mnie z szerokim uśmiechem, zarumieniłem się i spuściłem wzrok na swoje dłonie.

- Wybacz, może ci w czymś pomóc? - zapytałem uprzejmie i stanąłem za chłopakiem, cholera! za moim chłopakiem.

- Podasz mi mąkę? Jest w szafce na dole - wskazał na nią głową a ja przelotnie musnąłem jego kark ustami i wyjąłem z szafki mąkę. 

Podałem mu ją i stanąłem obok przyglądając się jak Harry skupia się na swojej pracy. Zamyśliłem się na chwilę i pożałowałem tego bo obsypał mnie mąką po twarzy. 

- HARRY! - zaśmiałem się cicho i strzepnąłem z twarzy mąkę.

- Wyglądasz tak pięknie jak się złościsz i w tym samym czasie śmiejesz - powiedział i pocałował mnie lekko w policzek.

Uwielbiałem kiedy skradał mi takie pocałunki, było to takie urocze i romantyczne. A ja właśnie byłem takim romantykiem. Chociaż w sypialni... Nie no Tomlinson, dość tego. Zaśmiałem się znów, Harry poprosił mnie żebym usiadł. Usmażył nam po trzy naleśniki, położył dżem truskawkowy i nutellę na stole i usiadł obok mnie.

- Dziękuję, nie wiem jak ci się odwdzięczę - powiedziałem i oblizałem usta.

- Podziękujesz... w sypialni - zaśmiał się cicho i zjadł kawałek naleśnika. 

Poszedłem w jego ślady i po chwili na moim talerzu nie było już nic. Westchnąłem cicho i oparłem się na oparciu krzesła. Harry zachichotał i patrzył na mnie z błyskiem w oczach. Skończył jeść swoje naleśniki, włożył talerze do zlewu i usiadł okrakiem na moich kolanach. Zdziwiłem się ale nie protestowałem. Chyba ktoś by musiał być idiotą żeby zepchnąć z kolan takie ciacho! 

- Nie ruszaj się moja czekoladko - zaśmiał się znów cicho i zbliżył twarz do mojej, nie wiedziałem o co mu chodzi ale kiedy jego język musnął kącik moich ust zrozumiałem, że miałem czekoladę na ustach.

Po moim ciele przeszedł dreszcz podniecenia, jeszcze nigdy nikt nie zlizywał z mojej twarzy czekolady ani niczego innego. Jego język zwinnie przesuwał się po kącikach moich ust. Odsunął twarz od mojej i oblizał się patrząc mi w oczy. 

- To za to w kawiarni - szepnął patrząc dalej w moje oczy, a ja przypomniałem sobie jak ja w kawiarni na naszym spotkaniu oblizałem swój palec po starciu masy z ust chłopaka - chodź, musisz mi się odwdzięczyć za naleśniki.

Chwyciłem jego dłoń kiedy wstał i szybko pobiegliśmy w stronę jego sypialni. Tym razem Styles zamknął drzwi na klucz i ja popchnąłem go na duże łóżko. 

- Szykuj się Styles bo mam na ciebie większą ochotę niż na tamte naleśniki - powiedziałem stanowczo i pochyliłem się nad rozpromienionym chłopakiem.

**************************

Liam:
W pracy wszystko było świetnie. Poznawałem Patricię, ciągle ze sobą rozmawialiśmy i nie powiem, układało nam się dobrze. Po incydencie z Niallem nie zdarzyło się żadne zbliżenie, ale ja byłem bardzo cierpliwy i chciałem wybrać doskonałą chwilę na pierwszy, ważniejszy krok.

- Liaś co powiesz na film dzisiaj wieczorem? - zapytała mnie pewnego dnia kładąc książkę na półkę dla dzieci. 

- Nie odmówię, nie odmówię - powiedziałem pogodnie i uśmiechnąłem się.

Do zamknięcia zostało nam już niecałe pół godziny więc zajęliśmy się sprzątaniem. 

- Ale idziemy do mnie, mam coś specjalnego - dziewczyna poruszyła tajemniczo brwiami i posłała mi czarujący uśmiech, który tak uwielbiałem.

- Zaczynam się bać - zażartowałem, zamknąłem drzwi do księgarni i podeszliśmy do mojego samochodu.

Otworzyłem drzwi Pat i szybko zająłem miejsce kierowcy. Jechaliśmy podśpiewując piosenki lecące w radiu. Po drodze kupiliśmy czerwone wino i kilka przekąsek. Po dziesięciu minutach zatrzymałem się pod jej kamienicą i znów szybko wysiadłem z samochodu żeby otworzyć jej drzwi.

- Ale ty nie musisz za każdym razem otwierać mi drzwi kochany - uśmiechnęła się wyraźnie speszona.

- No cóż, tak już jestem wychowany i to dla mnie żaden problem - zapewniłem ją i podałem jej dłoń. 

Pierwszy raz miałem u niej być, troszkę się stresowałem ale poczułem jak dłoń dziewczyny ściska mocniej moją. Chyba wyczuła moje zdenerwowanie. 

- Nie bój się, mama na pewno cię polubi. Nie ma w zwyczaju siedzieć mi na głowie więc będziemy mogli w spokoju oglądnąć film.

Skinąłem głową i weszliśmy do środka. Było tu przyjemnie. Mieszkanie było mniejsze niż nasze, ale od razu czuć było kobiecą rękę. U facetów nie ma takiej rodzinnej atmosfery, tutaj jest ciepło i przyjemnie. Uśmiechnąłem się od razu a widząc mamę Patrici, która krzątała się po kuchni trochę się speszyłem.

- Cześć mamo! Poznaj Liama, załatwił mi pracę, to o nim tyle ci opowiadałam! - powiedziała dziewczyna, podeszła do niej i pocałowała ją w policzek. 

Kobieta odwróciła się w moją stronę i obdarzyła mnie wdzięcznym uśmiechem. Nie dało się nie zwrócić uwagi na połowę jej twarzy, która była cała pokryta bliznami. Grzecznie odwzajemniłem jej uśmiech.

- Miło mi cię w końcu poznać, bardzo ci dziękuję i cieszę się, że pojawiłeś się w życiu mojej córki - powiedziała i uściskała mnie, niepewnie odwzajemniłem jej uścisk.

- Nie ma pani za co dziękować, Patricia to skarb - powiedziałem zgodnie z prawdą na co obie kobiety zarumieniły się.

- Dobra mamo, jak coś to my będziemy u mnie, będziemy oglądać film - powiedziała, wzięła wino i nasypała chipsy i ciastka do dużej miski, podała mi ją i poprowadziła do swojego pokoju.

- Ale tu ładnie - rozejrzałem się, nad łóżkiem wisiało dużo wycinków z gazet, zdjęć jej przyjaciół, rodziny, dookoła przywiesiła lampki choinkowe. 

- Dobra nie zachwycaj się tak bardzo i zamknij oczy bo włączę film! - dziewczyna się zaśmiała a ja usiadłem na jej łóżku i zamknąłem oczy.

Po chwili poczułem, że Pat siada obok mnie a kiedy usłyszałem melodię otworzyłem szeroko oczy, które wypełniły się łzami. (K L I K )

- Czy ty właśnie włączyłaś mi "Titanica"? - zapytałem patrząc na nią oskarżycielskim wzrokiem.

- Przecież nie pamiętasz? Mieliśmy to razem obejrzeć! - zaśmiała się widząc moją reakcję.

- Ale ja się skompromituję przed tobą, już chce mi się płakać! - powiedziałem ale nie mogłem się nie roześmiać - wygrałaś wszystko!

Dziewczyna też się zaśmiała i skupiliśmy się na oglądaniu mojego ulubionego filmu. Znałem go na pamięć ale mogłem oglądać go w nieskończoność i nigdy mi się nie znudzi! Dziewczyna po chwili zmieniła pozycję i oparła się o mnie, objąłem ją ramieniem i uśmiechnąłem się lekko. Doszło do sceny, kiedy Rose i Jack są w samochodzie. 

- Do gwiazd - powiedziałem równocześnie z Rose a moje oczy się zaszkliły. 

Pat podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się szeroko. 

- No to skoro mówisz, że do gwiazd... - szepnęła patrząc w moje oczy i zbliżyła twarz do mojej. 

Spojrzałem na nią i pozwoliłem by pocałowała mnie w usta. Byłem w małym szoku, nie dość, że pocałowała mnie podczas najlepszej sceny w pierwszej części to jeszcze czułem się głupio bo miałem mokre policzki od łez. Odwzajemniłem jej pocałunek i przysunąłem ją tym razem bliżej siebie tak, że usiadła mi na kolanach. 

- Prawdziwy gentleman nie wstydzi się łez - szepnęła przy moich ustach i otarła moje policzki dłońmi po czym znów złożyła na moich ustach lekki pocałunek, który tym razem przedłużyłem kładąc dłonie na jej plecach. 

**********************

Hej kochani ! Przepraszam bardo za to opóźnienie ;)
Wczoraj nie miałam w ogóle weny, a dzisiaj mnie jakoś natchnęło.
Skupiłam się na facetach !
Mam nadzieje, że rozdział Wam się podoba. 
W następnym się podzieją dziwne rzeczy ! 
Dziękuje jeszcze raz za taką liczbę wyświetleń, WOW <3
kocham Was, dzięki, że czytacie ;)
JUTRO MAM PRAKTYYYYKI :D HAHAHAHA
MAM NADZIEJE ŻE BĘDZIE SUPER :)

Mam jeszcze do Was wieeeelką prośbę ! 
Mianowicie : Staram się o follow od Zayna Malika :)
Dodałam tweeta z moim zdjęciem i chciałabym Was prosić żebyście tam dali #RT ;)
To dla Was sekunda, a mi może przybliżyć follow !
Jak macie TT to proszę żebyście tu dali : https://twitter.com/MalikMyLovee/status/434741407245283328 

DZIĘKUJĘ Z GÓRY, JESTEŚCIE WSPANIALI <3 

Ola - @MalikMyLovee 

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział X

NASTĘPNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W SOBOTĘ
CZYTASZ = KOMENTUJESZ ;)

Diana: 
Po kilku minutach byliśmy już w mieszkaniu chłopaków. Kiedy znaleźliśmy się w przedpokoju wydawało mi się, że Zayn jest dziwnie zdenerwowany a raczej wkurzony. Posłałam mu pytające spojrzenie a ten wskazał na podłogę, gdzie leżały buty Harrego i .. Louisa!? Nie zdążyłam go powstrzymać, otworzył drzwi pokoju i stanął jak wryty. Przecisnęłam się obok niego i zobaczyłam niecodzienną sytuację. Twarz mojego przyjaciela była cała czerwona, chyba ze wstydu. Lou zawsze tak reagował, w tym momencie strasznie im współczułam. I byłam wkurwiona na Zayna! Po jaką cholerę on otwierał te drzwi? Ciekawe czy byłoby mu miło jakby jemu ktoś tak przeszkodził. 

- Szlag - powiedział szybko Harry i zszedł z Louisa, który natychmiast usiadł i ubrał w błyskawicznym tempie koszulkę, co z tego, że była ona Harrego. W dodatku założył ją na lewo.

- Zayn, chodźmy stąd - powiedziałam cicho do Malika i popchnęłam go lekko tak, że znaleźliśmy się za drzwiami - musisz do tego przywyknąć, to nie jest nic strasznego.

- Jak to nic strasznego? Dowiedziałem się niedawno, że przez cały czas on był gejem i nic nam o tym nie powiedział - odpowiedział z wściekłością przez zaciśnięte zęby.

No teraz to już przesadzał! Przecież miłość to miłość! Nie ważne czy kocha się chłopak z chłopakiem, dziewczyna z dziewczyną czy chłopak i dziewczyna. Na litość boską, czemu on był taki nietolerancyjny i to w dodatku wobec swojego przyjaciela. Nie mogłam tego pojąć.

- Odezwij się jak się uspokoisz i nabierzesz trochę tolerancji - powiedziałam poważnie patrząc w jego oczy, odwróciłam się na pięcie i wyszłam z mieszkania chociaż dopiero co weszłam.

Nie usłyszałam jak mnie wołał, nic, kompletnie nic z jego strony. Czemu ja byłam taka naiwna, przecież sam jego wygląd odstraszał, mogłam się tego po nim spodziewać. Mimowolnie z moich oczu popłynęły łzy, otarłam je wierzchem dłoni i przyspieszyłam kroku idąc w stronę domu. Znowu się zawiodłam, nie dość, że nie wiedziałam o nim praktycznie nic - bo to zawsze ja opowiadałam o sobie - to jeszcze jest takim nietolerancyjnym człowiekiem. Nie wiedziałam co mam teraz o nim myśleć, z jednej strony chciałam być przy nim, chciałam go poznać. Ale z drugiej nie wiedziałam, czy wytrzymałabym z nim psychicznie. Te jego nagłe wybuchy, dziwne zachowania, tajemniczość - to chyba by było dla mnie za dużo. Przed wejściem do domu przejrzałam się w małym lusterku, które wyjęłam z torby. Nie było tak źle, przynajmniej rodzice nie zauważą, że płakałam. Nakleiłam na twarz uśmiech i weszłam do domu. Powitał mnie zapach smażonych ziemniaczków, które tak bardzo lubiłam i jakiegoś mięsa. Z kuchni wychyliła się mama. 

- Hej kochanie, czemu jesteś tak wcześnie? Przecież miałaś iść ... - nie dałam jej dokończyć, nie chciałam słyszeć jego imienia.

- Miałam iść, ale napisał, że źle się czuje i jest zbyt zmęczony na przyjmowanie gości - skłamałam pospiesznie, ale zabrzmiało to bardzo przekonująco więc mama nic nie powiedziała.

- No to szkoda, mam nadzieję, że szybko wyzdrowieje. Przekaż mu pozdrowienia - wywróciłam oczyma stojąc tyłem do mamy a kiedy się odwróciłam uśmiechnęłam się.

- Okej, przekażę - powiedziałam cicho, nalałam sobie soku do szklanki i już miałam iść na górę kiedy poczułam dłoń mamy zaciskającą się na mojej.

- Hmm, uważajcie z Zaynem... no wiesz co mam na myśli - no nieeee, mamo serio!? Zrobiłam minę pod tytułem "ale że serio" i zaśmiałam się.

- Mamo daj spokój, nie musimy przeprowadzać takich rozmów. W szkole już wystarczająco nas męczyli tymi tematami ale zapewniam cię, nic się nie wydarzyło i szybko się nie wydarzy - powiedziałam szybko chcąc uniknąć "tej" rozmowy. 

W oczach mamy zobaczyłam wyraźną ulgę a po chwili na jej usta wypłynął szczery uśmiech.

- Skoro tak mówisz, nie mam podstaw, żeby ci nie ufać. Jak wiesz, zawsze możesz z tym przyjść do mnie - powiedziała jeszcze ale zgromiłam ją spojrzeniem, podniosła ręce w geście poddania i roześmiała się - zejdź za dziesięć minut na obiad.

- Uhmm - wymamrotałam, wzięłam torbę i poszłam na górę.

Zamknęłam za sobą drzwi, rzuciłam torbę na podłogę i włączyłam muzykę żeby się odstresować. Zawsze tak robiłam jak byłam zdenerwowana, smutna. Muzyka jest dla mnie balsamem na wszystko, na wszystkie rany. Z głośników popłynęła piosenka Fun. Carry on . Zawsze, kiedy jej słuchałam znikały wszystkie moje zmartwienia. W ogóle piosenki Fun. są wspaniałe, odprężają, dają dużo do myślenia. Czy miałam nadzieję na to, że Zayn jednak się zmieni? Czy dojdzie do wniosku, że to całe zachowanie nie jest dla niego dobre i rani innych? Miałam, w małym stopniu ale miałam. Nie mogłam go tylko zostawić z tym samego, bo wtedy.. właśnie nie wiem co się stanie. Moje rozmyślania przerwało wołanie mamy.

- Diana - mama zawołała moje imię, wstałam z łóżka i wyłączyłam muzykę.

Myślałam, że obiad jest już gotowy. Zdziwił mnie tylko fakt, że z pokoju dziewczynek dobiegały mnie ich głosy. Zmarszczyłam brwi, przecież zawsze kiedy obiad był gotowy, one już siedziały przy stole. Wzruszyłam tylko ramionami, zdjęłam gumkę do włosów z nadgarstka i szybko związałam włosy w niedbałego koczka. Nie zdążyłam się nawet przebrać i zbiegłam na dół po schodach podwijając rękawy mojego swetra.

- Diana, to chyba ktoś do ciebie - mama podeszła do mnie i pokazała głową, żebym podeszła do drzwi.

Zrobiłam dziwną minę i podeszłam do drzwi wejściowych, w których stał nie kto inny jak Zayn.

- Co ty tutaj robisz? Nie wyraziłam się jasno? - zapytałam patrząc w jego cudowne oczy, szarpały mną dziwne emocje.

No wiecie, z jednej strony chciałam się mu rzucić na szyję a z drugiej zamknąć mu drzwi przed nosem. Wyraziłam się przecież jasno, żeby dał znać jak mu przejdzie. Szczerze wątpiłam w to, że tak szybko znalazł w sobie krztę tolerancji i porozmawiał z chłopakami.

- Posłuchaj Diano.. To jak się zachowałem w stosunku do Louisa i Harrego nie było miłe. Nie chciałbym, żeby oni mi.. nam tak przeszkodzili - czyli, że myślał .. o matko - zrozumiałem też, że skoro się kochają to przecież niech to robią, dzięki tobie to dostrzegłem. Chciałem cię przeprosić - powiedział cicho patrząc na mnie i wyciągnął zza pleców piękną, żółtą różę.

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu wpełzającego na moją twarz i spuściłam speszona wzrok na moje stopy.

- Wybaczysz mi? Obiecuję, że się poprawię - kontynuował wyciągając w moim kierunku kwiat.

- Jak mogłabym ci nie wybaczyć? - uśmiechnęłam się szerzej podnosząc na niego wzrok.

Szybko go przytuliłam i zaciągnęłam się jego zapachem. Poczułam, że chłopak mnie objął i pocałował mnie w głowę. Przyjęłam od niego różę i kiedy miałam pocałować go w policzek usłyszeliśmy głos mamy.

- Diana zaproś chłopaka na obiad, akurat jest gotowy! - zawołała z kuchni, usłyszałam też, że wyciąga talerze.

Spojrzałam niepewnie na Zayna, który nadal stał w progu wyraźnie zaskoczony.

- Wejdziesz? - zapytałam cicho a kiedy skinął głową pociągnęłam go za rękę w stronę kuchni.

Zayn zdjął kurtkę i buty, zaczął się rozglądać po wnętrzu.

- Dziewczynki, obiad! - znów wołanie mamy - O cześć, to ty jesteś... Zayn? - zapytała spoglądając na Malika, mierzyła go wzrokiem z góry na dół.

- Dzień dobry - odparł cicho chłopak i uśmiechnął się do mojej mamy - Zayn Malik - przedstawił się a moja mama uścisnęła mu dłoń.

W czasie kiedy oni wymieniali uprzejmości, wstawiłam różę do małego, kolorowego wazoniku i postawiłam ją na środku stołu.

- A niedawno mówiłam Dianie, żeby zaprosiła cię na obiad i proszę! Taka niespodzianka - zachwycona mama klasnęła w dłonie a ja wywróciłam oczyma.

- Bardzo mi miło - chyba chciał coś jeszcze powiedzieć ale w tym momencie do jadalni wbiegła Miley i Dorothy.

Widząc Zayna trochę się zdziwiły ale były bardzo śmiałe i od razu złapały z nim dobry kontakt. Usiadłam obok niego, zaczęliśmy jeść. Widziałam po ruchach Zayna, że jest trochę zdenerwowany. Opuściłam więc dłoń i położyłam go na jego udzie. Otworzył szeroko oczy ale po chwili obdarował mnie tym swoim idealnym uśmiechem, który tak uwielbiałam. A co mi tam.. przejechałam paznokciami po wewnętrznej stronie jego uda. Chciałam zobaczyć jaka będzie jego reakcja. Głośno przełknął ślinę i posłał mi wrogie spojrzenie.

- Proszę cię, nie teraz - pochylił się i szepnął mi do ucha - nie chcesz chyba, żebym wziął cię tu na stole przy twojej mamie i siostrach?

Teraz to mnie zamurowało, zdusiłam w sobie śmiech i pochyliłam się nad swoim talerzem. Dokończyliśmy jeść w ciszy.

- My pójdziemy do mnie, musimy porozmawiać - powiedziałam z uśmiechem, wzięłam nasze talerze i wstawiłam do zmywarki.

Mama odprowadziła nas wzrokiem, a kiedy znaleźliśmy się poza jej zasięgiem, Zayn przyparł mnie do ściany na schodach i odgarnął zabłąkany kosmyk moich włosów za ucho. Pochylił się nade mną napierając na mnie biodrami.

- Kusisz, tak cholernie kusisz - powiedział tuż przy moich ustach, muskał je przy każdym wypowiedzianym słowie ale nie pocałował mnie - i w dodatku przy twojej mamie - dodał po chwili, pochylił się jeszcze bardziej i musnął ustami moją szyję.

Pociągnęłam go za rękę i szybko znaleźliśmy się w moim pokoju. Zamknęłam drzwi i zaśmiałam się cicho widząc jak Zayn na mnie patrzy.

- Mówiłem ci już, że seksownie wyglądasz w tej sukience? Uwielbiam twoje nogi - zamruczał i znów zmniejszył dystans między nami.

Tym razem ujął moją twarz w swoje dłonie i złożył na moich ustach pocałunek przepełniony widocznym pożądaniem. No i co zrobiłam? Znów wybaczyłam mu bez żadnego zastanowienia, ciekawe czy później będę tego żałować. Nie wiem, jakoś teraz mnie to nie obchodziło. Jęknęłam cicho w jego usta czując jak znów przypiera mnie biodrami, tym razem do płyty drzwi. Nie miałam jak mu się wyrwać, ale w sumie nie chciałam tego zrobić. Zarzuciłam mu dłonie na szyję i odwzajemniłam jego pocałunek, sprawiając, że stał się jeszcze bardziej namiętny. Nasze języki tańczyły wokół siebie, co przyprawiało mnie o te cholerne motylki w brzuchu. Całował zmysłowo ale równocześnie natarczywie i stanowczo. Podobał mi się sposób w jaki to robił. Po chwili poczułam, że jego dłonie zjeżdżają niżej z moich bioder. Podniósł lekko moją sukienkę do góry i zacisnął dłonie na moich pośladkach.

- Zayyyn! - zaśmiałam się cicho i pociągnęłam go za włosy - bez takich, w każdej chwili może tu wejść mama albo dziewczynki.

Odsunął się ode mnie niechętnie ale nie spuszczał ze mnie wzroku. Pokręciłam lekko głową z rozbawieniem ukrytym w oczach. Nikt już nie zepsuje nam naszych relacji.

*************************

Louis:
Szybko założyłem koszulkę Harrego, nie wiedziałem nawet, że jest jego. Co się ze mną dzieję? Przecież jeszcze nigdy nie byłem taki zdenerwowany. Owszem, miałem powód bo Zayn i Diana nas przyłapali. Harry natomiast zachowywał się jakby nic się nie stało. Kiedy wyszli z pokoju rzucił mi przepraszające spojrzenie i zaśmiał się. Nie wiedziałem z czego więc zrobiłem się w dodatku zdezorientowany.

- Ubrałeś moją koszulkę Lou, na lewo - chłopak zaśmiał się cicho i zaoferował mi dłoń, którą chętnie przyjąłem i podniosłem się z łóżka - wyglądasz w niej tak seksownie, że nie mogę na ciebie patrzeć..

Moja twarz chyba znów przybrała purpurowy kolor, bo poczułem ogromne ciepło na twarzy i w ogóle wszędzie! Rany, co ten chłopak ze mną robi! Dlaczego ja tak na niego reaguję? Może dlatego, że jest perfekcyjny, idealny, wspaniały... mam wymieniać dalej? Roześmiałem się nerwowo i już chciałem zdjąć koszulkę lecz Harry chwycił moje dłonie.

- Zatrzymaj ją sobie, przebierz tylko na prawo - musnął mój policzek tymi swoimi miękkimi, pełnymi, różowymi wargami - idę porozmawiać z Malikiem. 

Wyszedł z pokoju zakładając szybko moją koszulkę. Wyglądał w niej uroczo, była trochę nie w jego stylu, ale co z tego - nie było ubrania, w którym on wyglądałby źle. Nie zamknął za sobą drzwi i w sumie dobrze, miałem szansę podsłuchać ich rozmowę. Podszedłem dyskretnie do drzwi i uchyliłem je jeszcze bardziej. Dostrzegłem jak Zayn stoi oparty o lodówkę a Harry nonszalancko oparł się o framugę drzwi do kuchni. Żaden z nich mnie nie widział, toteż ucieszyłem się z tego powodu. 

- Co ty sobie kurwa wyobrażasz? - zaczął Styles, na co przeszły mnie ciarki. Nie wiedziałem, że jego głos może być taki agresywny.

- Wchodzę sobie kulturalnie do mieszkania, mojego mieszkania i co zastaję? Migdalących się facetów! Nie byłbym w szoku widząc cię z jakąś dziewczyną.. ale Harry na litość boską!

- Zayn, przecież dobrze wiesz, że nie interesują mnie dziewczyny i to nie powinien być dla ciebie szok! Przecież powiedziałem wam, jaki jestem i bardzo bym się cieszył gdybyś mnie w pełni zaakceptował - powiedział Harry nieco spokojniej. 

Zayn zmarszczył brwi i westchnął.

- Będzie bardzo ciężko mi to znosić, ale dla ciebie się postaram. Nie chcę was już więcej nakrywać i przepraszam, że wszedłem bez pukania do twojej sypialni - stwierdził z pokorą Malik, czym zdziwił mnie jeszcze bardziej.

- Dzięki stary, a tak w ogóle to czy nie dało by się zamontować w naszych drzwiach jakiś zamków? - Harry zaśmiał się i Zayn mu zawtórował.

- Pomyślimy nad tym, nie chcę żebyście mi włazili jak będę z Dianą - teraz to ja zmarszczyłem brwi, nie podobało mi się jego podejście do niej i nie chciałem, żeby w jakikolwiek sposób ją zranił lub skrzywdził.

- A no właśnie Malik, my tu gadu-gadu a tobie laska uciekła. Na co jeszcze czekasz debilu! - krzyknął Harry z uśmiechem na ustach.

- A czy ja wiem czy powinienem za nią iść? - Malik spojrzał w podłogę, postanowiłem wkroczyć do akcji.

- Musisz za nią iść, najbardziej lubi żółte róże, kup jej chociaż jedną i leć do niej! - zarządziłem śmiertelnie poważnym głosem i z uśmiechem objąłem Harrego. 

- No chyba macie racje. Ale błagam nie migdalcie się już na moich oczach - powiedział i wybiegł z mieszkania.

Przez chwilę stałem po prostu wtulony w bok Harrego, uwielbiałem ciepło bijące od jego ciała. Był ode mnie wyższy, chudszy i w ogóle całkowicie się różniliśmy. Pod względem charakterów chyba też. Nie poznałem go jeszcze na tyle dobrze, żeby odpowiedzieć na każde pytanie, które dotyczyło jego osoby. Chciałem to nadrobić, ale stopniowo - nie za szybko, bo natłok informacji o nim mógłby mnie troszkę przytłoczyć. Z rozmyślań wyrwał mnie Harry, a właściwie jego usta, które obsypywały moją szyję lekkimi muśnięciami.

- Harry, ty napaleńcu - zaśmiałem się cicho i od razu pożałowałem tych słów, bo Styles szybko podniósł mnie do góry, posadził na kuchennym blacie i stanął pomiędzy moimi nogami - a to co było? - zaskoczony zamrugałem kilkukrotnie, a widząc błysk w oku chłopaka uśmiechnąłem się lekko.

- Ty chyba nie widziałeś jaki dopiero mogę być napalony - zabrzmiało to śmiertelnie poważnie, wpatrywał się w moje oczy, po prostu świdrował mnie wzrokiem!

Nim zdążyłem coś powiedzieć jego usta szybko odnalazły moje, pocałunek był nachalny, ba! nawet bardzo! Nie wiedziałem co się dzieje z moim ciałem - podobało mi się to bardziej, niż jakieś romantyczne buziaki. Wplotłem palce w jego cudowne loczki i przysunąłem go jeszcze bliżej siebie. Nasze języki zaczęły walczyć o dominację, postanowiłem się mu poddać i westchnąłem cicho zjeżdżając dłońmi na jego plecy. Oderwaliśmy się od siebie po kilku dobrych minutach kiedy zabrakło nam powietrza. Rzuciłem mu zachwycone spojrzenie, jego włosy były w uroczym nieładzie, policzki zaróżowione a usta bardziej wydęte i gotowe do następnych posunięć. Kiedy znów się zbliżył żeby mnie pocałować, położyłem mu palec na ustach na co młodszy chłopak szeroko otworzył oczy i uniósł brwi.

- Muszę już iść Harry - szepnąłem patrząc ciągle w jego szmaragdowe oczy, oplotłem go mocniej nogami w pasie - pomijając akcję z Zaynem... był to bardzo dobry dzień. Chyba nawet najlepszy od kilku lat. U mnie przynajmniej, nie wiem jak u ciebie.

- U mnie też, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że najlepszy w moim dotychczasowym życiu - Loczek uśmiechnął się ukazując te słodkie dołeczki - mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy.

Skinąłem głową i przejechałem kciukiem po jego dolnej wardze. Harry westchnął i przymknął oczy.

- Dziękuję za wszystko Hazza - dodałem po chwili ciszy i pocałowałem go lekko ale namiętnie w usta.

Harry chyba chciał przedłużyć ten pocałunek ale ja tylko się roześmiałem i odsunąłem go od siebie. Zeskoczyłem z blatu i poszedłem do przedpokoju. Młodszy chłopak poszedł za mną i oparł się o ścianę przyglądając się jak zakładam buty i kurtkę.

- Do jutra, mam nadzieję - usłyszałem jego zafascynowany i podniecony głos - Ja również dziękuję za dzisiaj Louis, a koszulkę pozwolę sobie zatrzymać - zaśmiał się cicho, skradł mi ostatniego buziaka a ja wyszedłem z rumieńcami na policzkach.

***************************

Liam:
Stałem jak wmurowany w ziemie kiedy niespodziewanie Niall zastał nas w takie sytuacji. Patricia szybko ze mnie zeskoczyła i zaśmiała się nerwowo. 

- Cześć Niall - powiedziała cicho z uśmiechem na ustach i minęła chłopaka - chcesz się czegoś napić albo coś zjeść? - zapytała po chwili odwracając się do niego.

- Z miłą chęcią się czegoś napiję - blondyn wyszczerzył zęby w uśmieszku, zdziwiłem się, że nie poprosił o coś do jedzenia - jadłem w domu - no to już wszystko jasne.

Westchnąłem cicho i ponownie zabrałem się za układanie ostatnich już książek na półki. Niall przyglądał mi się z podejrzanym uśmieszkiem. 

- Co ci się dzieje Horan? - zapytałem i odłożyłem ostatnią już książkę na półkę dla dzieci. 

- Nic, nic. Patrzyć nie można? - poruszył zabawnie brwiami i doskoczył do mnie - mnie też tak ponosisz? Proszę, proszę! 

- Horan ty idioto! - zaśmiałem się cicho i szturchnąłem go lekko łokciem, na co on zaśmiał się jeszcze głośniej.

- No daj spokój, czuję się taki samotny. Siedzę sobie sam w domu, nagle wchodzi Harry i Louis. Poszli do pokoju, nie wiem co tam robią. Diana jest z Zaynem a Ty z Patricią. A co ze mną? - chłopak zrobił załamaną minę, opuścił kąciki ust na dół, wyglądał prześmiesznie! Postanowiłem jednak zachować stoicki spokój i powagę.

- Jeśli tak bardzo chcesz.. czemu nie startujesz do tej Kath, u której byliśmy na imprezie? - uniosłem brew do góry przyglądając się blondynowi.

- Ha! - prychnął w odpowiedzi po czym szybko się zamyślił - w sumie... czemu nie? Masz jej numer?

Teraz już nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem, jak ja go dobrze znałem.

- Jak tak bardzo chcesz numer to powinieneś zapytać raczej Dianę albo Louisa - stwierdziłem, minąłem go i poszedłem do kasy.

- No wiesz, ale oni są zbyt zajęci sobą i raczej nie chciałem im dzisiaj przeszkadzać - westchnął i powłóczył nogami za mną - co robisz dziś po pracy?

Zamyśliłem się na chwilę i skierowałem wzrok w stronę zaplecza, gdzie była Patricia. Myślałem nad tym, żeby zaprosić ją dzisiaj gdzieś, nie wiem. Może do kina, albo na jakąś kolację. Sam nie wiem, też miałem jakieś mieszane uczucia. Chciałem z nią spędzić więcej czasu, no ale będziemy spędzać już wystarczająco dużo czasu będąc w księgarni.. Muszę to przemyśleć. Zobaczyłem jak Niall macha mi przed oczyma dłonią.

- No dobra, nie pytam o więcej. Zabierz ją gdzieś jak tak bardzo chcesz. Ja znów posiedzę sam w domu - nie mogłem patrzyć na to, jak chłopak traci chęć do życia.

- Nie no stary, dzisiaj nigdzie się nie wybieram. Możemy sobie zrobić męski wieczór, najpierw pojedziemy pograć w tenisa a potem może coś zamówimy i pojedziemy oglądać film do domu. Wydaje mi się, że Harry i Zayn z miłą chęcią przystaną na tą propozycję - spojrzałem na niego niepewnie - co o tym myślisz?

Nialler nagle wpadł mi w ramiona, ścisnął mnie tak mocno, że przez chwilę nie mogłem oddychać. Wydałem z siebie jęk zaskoczenia a ten najwyraźniej uznał, że chyba rzeczywiście zaraz mnie zgniecie i wypuścił mnie z objęć. Wykonał dziki taniec radości i zaczął się śmiać.

- No jasne! Będzie zajebiście, nie no muszę wybrać jakieś filmy, ej a tak w ogóle to może ja już pójdę i powiem o naszym planie Zaynowi i Harremu? - jak zawsze jak był podniecony gadał jak katarynka, ledwo co go zrozumiałem.

- No idź, spoko. Ale nie przerwij żadnemu w niczym - zaśmiałem się cicho a ten w pośpiechu uściskał mnie jeszcze raz i popędził do wyjścia. Zdążył jeszcze krzyknąć "PA" do Patrici, która niosła mu kubek gorącej czekolady i wybiegł z księgarni.

- A co to miało znaczyć? - zapytała zdezorientowana stawiając napój na stoliku. 

- Zaproponowałem mu męski wieczór... - westchnąłem i zaśmiałem się cicho na widok miny dziewczyny - czyli wygląda na to, że dzisiaj nie spędzimy razem czasu - zrobiłem smutną minę małego dziecka, czym rozbawiłem Pat.

- Daj spokój, przecież nic się nie stanie jak pójdziemy gdzieś w innym terminie. Przecież nawet się nie umawialiśmy na dzisiaj - uśmiechnęła się do mnie lekko.

- Wiem, wiem. Ale chciałem - posłałem jej przepraszający uśmiech - a i przepraszam za Nialla, nawet nie wypił.

Zaśmiała się cicho i machnęła ręką.

- No to my wypijemy - wzruszyła ramionami i podała mi kubek gorącej czekolady.

**********************

Harry:
Po wyjściu Louisa ogarnęła mnie niespodziewana samotność. Powłóczyłem nogami do sypialni i położyłem się na łóżku, które wydawało się być za duże dla mnie. Zanurzyłem nos w pościeli wdychając zapach, który zostawił po sobie Lou. Mój Lou... Czy mogłem go tak nazywać? Czy on był mój? Chyba musimy o tym porozmawiać ale i tak mogłem go nazywać swoim. Wszystko w nim było perfekcyjne, przynajmniej dla mnie. Jest uroczy, delikatny ale czasem potrafi być stanowczy, jego usta są po prostu dopasowane do mnie, jakby stworzone do całowania. Uśmiechnąłem się sam do siebie i nagle wszystko stało się jakieś lepsze. To niewiarygodne jak całe moje życie, zmieniło się w ciągu jednego stuknięcia serca! Motylki szalały w moim brzuchu za każdym razem kiedy myślałem o nim a co dopiero jak go całowałem, dotykałem. Byłem wdzięczny losowi, że dał mi Louisa.

- HEEEERIII JESTEŚ W DOMUUUU?! - krzyk Nialla wyrwał mnie z moich idealnych rozmyślań o idealnym LouLou.

- No jestem! - zawołałem go, szybko wpadł do mojego pokoju i rzucił się na łóżko obok mnie - coś ty taki zafascynowany i ucieszony?

- Idziemy dzisiaj wieczorem na tenisa a potem robimy męski wieczór. Dawno tego nie było. Liaś zaproponował więc.. - klasnął w dłonie a jego twarz promieniała!

W sumie.. nie był to zły pomysł. Nie dziwiłem się też Horanowi, że jest taki szczęśliwy. On został jako jedyny bez partnerki! Ciekawe jak się czuł taki samotny, powinniśmy mu kogoś znaleźć. Obowiązkowo. Odwzajemniłem jego uśmiech, wiedział, że bardzo lubię grać w tenisa i bez problemu się zgodzę.

- Super! Wieki nie grałem w tenisa, ale was rozwalę! - zaśmiałem się cicho i poczochrałem blondyna po włosach.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę! - krzyknął jeszcze głośniej i spojrzał na mnie uważnie - czemu masz na sobie za małą koszulkę? - zmarszczył brwi i zaśmiał się, przytulił się do mnie i powąchał koszulkę.

- Daj spokój, po co mnie wąchasz ziomster? - teraz to ja się roześmiałem.

- Czuję Louuuuuuuiiiiisaaa - zaśpiewał i zerwał się z łóżka - LouLou i Hazza, oh to takie piękne! - zaczął tańczyć jak idiota, udając baletnicę.

Zrobiłem minę mówiącą "z kim ja mieszkam" i zaśmiałem się.

***********************

ZACZYNA MI COŚ NIE PASOWAĆ W OPOWIADANIU, SAMA NIE WIEM CZEMU ;C
Przepraszam kochani na samym początku za to opóźnienie !
Rozdział miałam już gotowy wczoraj ale przyszła po mnie koleżanka no i musiałam się zwijać ;)
Wybaczcie mi za to, ten rozdział nie wnosi w sumie nic nowego.
Według mnie jest nudny i mi nie wyszedł ;( 
W następnym się trochę podzieje, będzie w końcu poruszona sprawa z Ericiem.
Więcej Wam nie zdradzę, musicie poczekać cierpliwie.

JA SIĘ PYTAM GDZIE MI TAK SZYBKO ZLECIAŁY TE FERIE? 
Mówię Wam, masakra. Tak mało czasu na wszystko... 
Od poniedziałku mam praktyki w hotelu na miesiąc i się trochę stresuję ;)
Mam nadzieję, że nie będzie źle.

A no i mam pytanie, dwa ! 
1. Co sądzicie o nowym szablonie? ;)
2. Wolicie, żebym dodawała rozdziały krótsze i częściej czy raczej dłuższe i rzadziej? ;)

Proszę odpowiedzcie mi w komentarzach.
Dziękuję bardzo za tyle wyświetleń i komentarzy <3 jesteście genialni i zaskakujecie mnie z dnia na dzień ;)
Mam nadzieję, że dotrwacie ze mną do końca opowiadania ;D

Miłego czytania ♥
Ola - @MalikMyLovee