CZYTASZ = KOMENTUJESZ
UWAGA, SCENA!
POCHYŁA CZCIONKA = COŚ Z PRZESZŁOŚCI
Zayn:
Otworzyłem oczy i spojrzałem w stronę, gdzie powinna
leżeć Diana. Właśnie… powinna. Nie było jej, pościel była pomięta. Zmarszczyłem
brwi i wstałem z łóżka. Obszedłem łóżko dookoła i zakryłem usta dłonią. Widok
krwi na dywanie wprawił mnie w otępienie. Było jej pełno, zauważyłem też ciemne
ślady butów. Chwyciłem klamkę drzwi i chciałem je otworzyć. Nie mogłem, były
zatrzaśnięte. Zacząłem szarpać za nią ale moje próby były zdane na
niepowodzenie.
- Halo! Jest tam ktoś? Wypuścicie mnie! – krzyknąłem i
zacząłem walić pięściami w drzwi.
- Zayn! – ogłuszający pisk Diany sprawił, że ponowiłem
próby otwarcia drzwi, tym razem się udało i z rozpędu wpadłem na ścianę w
przedpokoju.
Szybko się podniosłem i znalazłem się w salonie
zalanym ciemnością. Czyżbym przespał cały dzień? To niemożliwe, przecież
kładłem się z nią wieczorem. Po omacku szukałem włącznika światła i kiedy go
nacisnąłem, wydałem z siebie głośny krzyk.
Moim oczom ukazało się zakrwawione ciało Diany,
bezwładnie leżące na kanapie. Przewracałem wszystko po drodze i upadłem na
kolana obok dziewczyny.
- Diana, obudź się, proszę, nie zostawiaj mnie –
zacząłem krzyczeć i zdziwiłem się też, że żaden z chłopaków mnie nie słyszy.
- Nie wróci – usłyszałem groźny głos dochodzący zza
moich pleców i poczułem ostrze noża na szyi – najpierw chciałem, żebyś zobaczył
jak bliska osoba ginie, a teraz już nic nie stoi mi na przeszkodzie, żeby zabić
ciebie, nędzny chłoptasiu.
- Niee! – krzyknąłem i otworzyłem oczy, budząc się z
okropnego koszmaru.
Spanikowany rozejrzałem się, Diana usiadła na łóżku, patrząc na mnie zatroskanym wzrokiem. Zauważyłem, że byłem cały spocony, krew
pulsowała w moich żyłach tak, jakby chciała się wydostać. Mój oddech był
szybszy, o wiele za szybki.
- Zayn kochanie, to tylko zły sen – usłyszałem szept
dziewczyny i po chwili poczułem jak jej ramiona otulają mnie mocno – wszystko
będzie dobrze, nie masz się czego obawiać.
Podniosłem na nią wzrok i ująłem jej twarz w swoje
dłonie. Tak bardzo cieszyłem się, widząc, że jest przy mnie – cała i zdrowa,
bez żadnych śladów krwi na ciele.
- Cieszę się, że jesteś. Będę cię chronił najlepiej
jak mogę – powiedziałem, kładąc nacisk na słowo chronił – za ciebie oddałbym
życie.
- Oh Zayn, nie mów takich rzeczy. Przy tobie zawsze
będę bezpieczna i nie dojdzie do takiej sytuacji, żebyś miał oddawać życie! –
prędko odpowiedziała i mocno pocałowała mnie w usta.
Odwzajemniłem ten pocałunek, który był przepełniony
mocnym uczuciem i kiedy się od siebie oderwaliśmy przytuliłem ją do siebie.
- Kocham cię – szepnąłem całując jej czoło i gładząc
po nagich plecach.
- Ja ciebie również – złożyła lekki pocałunek na mojej
szyi i popchnęła mnie na poduszki, wtuliła się we mnie, a ja po tym wszystkim
ponownie zasnąłem.
Słabe promienie słońca wpadały przez okno sypialni –
sprawiły, że musiałem otworzyć oczy. Ziewnąłem i obróciłem się w stronę śpiącej dziewczyny. Widząc jej łagodne rysy twarzy, włosy rozrzucone na poduszce, uśmiechnąłem się szeroko. Wyglądała tak naturalnie, seksownie a zarazem
anielsko. Mam własnego anioła… Przypomniałem sobie mój sen i wzdrygnąłem się.
Nie pozwolę jej za żadne skarby skrzywdzić. Przejechałem opuszkiem palca po jej
zarumienionym policzku.
- Panie Malik, musi być pan cholernym idiotą, wyrywając
mnie ze snu – wymamrotała Diana nie otwierając oczu.
- Pani Pierce, przyznaję, że jestem cholernym idiotą, na maksa zakochanym w blondynce, która leży w moim łóżku – odpowiedziałem na co
Diana zachichotała i weszła na mnie.
- Bardzo przyjemne powitanie Malik, nie wiedziałam, że
stać cię na tyle romantyzmu – przy każdym słowie muskała moje usta swoimi, ale
nie pocałowała mnie – i te czerwone świeczki wczoraj – jej wzrok był teraz
rozmarzony.
- Dzień dobry skarbie – powiedziałem cicho i
przysunąłem ją do siebie, aby w końcu ją pocałować – chciałbym się tak budzić
codziennie, obok najwspanialszej kobiety na świecie.
- Bez przesady Zayn – musnęła nosem mój nos i
uśmiechnęła się lekko.
- Przesadzać to ja mogę kwiatki – na te słowa
dziewczyna zrobiła wielkie oczy i wybuchnęła śmiechem.
- Ale z ciebie kawalarz Zayn, normalnie mógłbyś
konkurować z samym Niallem – zaśmialiśmy się razem i po chwili usłyszeliśmy
pukanie do drzwi.
- Halo, pobudka, Liam zrobił śniadanie! – o wilku
mowa, Niall oznajmił radosną nowinę.
Diana ubrała moją koszulkę i wyjęła z mojej szuflady
moje czarne bokserki.
- Mogę? – zapytała z szerokim uśmiechem – Ty moje
rozerwałeś a torbę zostawiłam w przedpokoju, chyba nie chciałbyś żeby twoi
kumple zobaczyli mnie bez …
- Nie gadaj tyle tylko je ubieraj – powiedziałem przerywając
jej i sam założyłem bokserki i spodnie dresowe.
Diana zaśmiała się i ubrała bokserki, pociągnęła mnie
za rękę i wyszliśmy z pokoju do kuchni. W powietrzu unosił się zapach
jajecznicy i tostów. Usłyszałem jak burczy mi w brzuchu. Kiedy weszliśmy do
kuchni Harry, Liam i Niall spojrzeli na nas z uśmiechami na twarzy. Tylko
Blondyn zdawał się być jakiś taki przygaszony. Po chwili wyjął z kieszeni
monetę i wręczył ją Liamowi. Zmarszczyłem brwi, ale nie skomentowałem tego.
- Jak się spało? – zapytał rozpromieniony Payne i
kazał nam usiąść.
- Dość… - zacząłem mówić, ale ten mi znów przerwał.
- Pytałem Dianę, nie ciebie – zgromił mnie spojrzeniem
i przeniósł go na moją dziewczynę.
- Bardzo dobrze, dziękuję – odpowiedziała i ścisnęła
moją dłoń pod stołem – ale dajcie mi coś do jedzenia bo umieram z głodu –
dodała po chwili, zaśmialiśmy się wszyscy i zaczęliśmy konsumować.
Zauważyłem, że Harry był zmęczony, musiałem z nim porozmawiać.
Szczerze.
************
Louis:
Dalej przed oczami miałem zdarzenie z wczorajszego
festynu. W domu nie mogłem uspokoić Harrego, ciągle się obwiniał i płakał.
Wybiłem mu to na szczęście z głowy i z czystym sumieniem wróciłem do siebie.
- To jest Lucas – głos Harrego zawirował
mi w świadomości, nie mogłem zrozumieć jak ten chłopak, mógł tu cholera
przychodzić, od tak!
- Cześć kochanie, nie przywitasz się ze
mną i nie przedstawisz mi swojego kolegi? – zapytał, od razu go znienawidziłem.
Oczywiście nienawidziłem go już
wcześniej, kiedy Harry opowiedział mi co zrobił, jak go zostawił. Ale teraz ta
nienawiść spotęgowała we mnie i rozsadzała mnie. Musiałem chronić przed nim
Stylesa, czy mu się to będzie podobać, czy też nie. Nie poddam się bez walki,
będę walczył o lepsze życie dla mojego chłopaka i nie pozwolę, aby rozpamiętywał
te dawne lata, nie pozwolę mu na to, żeby zadręczał się wspomnieniami z
przeszłości.
- Nie nazywaj mnie kochaniem, to
pierwsza sprawa – zaskoczył mnie ostry ton głosu mojego chłopaka ale pozwoliłem
mu kontynuować, trzymając go dalej za rękę – druga sprawa, Louis to mój chłopak
a nie kolega.
- Uhuhu, no proszę, proszę. Kto by się
spodziewał, że nasz mały Loczek znajdzie sobie nowego chłopaka, po tym, jak
ostatni zniszczył mu wszystko – teraz za te słowa to ja wyrwałem się w jego
stronę ale powstrzymała mnie silna dłoń Harrego. Widząc to Lucas zaśmiał się
cicho.
- Nie warto LouLou – powiedział patrząc
w moją stronę i uśmiechnął się do mnie, dobrze wiedziałem, że to tylko jego
maska, a pod uśmiechem skrywał rozpacz.
- Co za urocza scena miłości, to takie
romantyczne – westchnął teatralnie chłopak i złapał się za serce.
- Chcesz coś kupić? Jak nie to
spierdalaj, nie chcę cię tu więcej widzieć – zagroziłem mu mocnym, stanowczym
głosem.
- Uważaj bo się ciebie boję mięczaku,
dobrze wiesz, że byłem lepszy od ciebie – machnął tylko ręką, odwrócił się na
pięcie i odszedł.
Kiedy już zniknął nam z pola widzenia Harry rzucił się na mnie
i wpadł w moje ramiona. Usłyszałem jak płacze, jego ciałem władała rozpacz i
niepokój. Wplotłem palce jednej dłoni w jego włosy a drugą mocno objąłem go w
pasie.
- Ciii skarbie, już sobie poszedł. Nie
możemy marnować czasu na tego idiotę – pocieszyłem go, kreśląc niewidzialne
wzory dłonią na jego plecach – pamiętasz co ci mówiłem? Pokaż mu, że jesteś
silnym i niezależnym mężczyzną, że on nie jest dla ciebie ważny. Pokaż mu jak
bardzo się kochamy i olej go, tak jak on kiedyś dawno olał ciebie.
Odsunął się ode mnie i spojrzał w moje
oczy. Jego były całe czerwone, w kącikach oczu zbierały się znów łzy ale szybko
je otarłem, nie pozwalając, aby spłynęły po jego policzkach.
- Nie wiem jak ci mam dziękować Louis,
jesteś moim wybawicielem – te słowa wywołały na mojej twarzy lekki uśmiech.
Złożyłem pocałunek w kąciku jego ust i
przejechałem kciukiem po jego policzku.
- Mój dzielny Harry – szepnąłem nie
spuszczając wzroku z jego twarzy – nie pozwolimy mu wejść z buciorami w nasze
życie. Nie pozwolę mu na to.
Harry mi uwierzył, odprowadziłem go, staliśmy przez
chwilę na klatce przed drzwiami jego mieszkania i rozmawialiśmy o wszystkim, tylko nie o Lucasie i jego powrocie. Chciał, żebym został na noc ale niestety
musiałem odmówić, moja mama musiała iść na noc do pracy i dziewczynki nie
miałyby opieki. Zrozumiał to, obiecałem mu, że następnym razem zostanę. Powiedziałem mu też, żeby przyszedł do mnie
rano, zjemy razem śniadanie i pójdziemy na spacer z dziewczynkami. Bardzo go
polubiły, w szczególności Daisy. Była nim totalnie zauroczona, kiedy do mnie
przychodził, nie mieliśmy chwili dla siebie, bo ona zawsze pakowała mu się na
kolana. Co dziwne, Harry ją podrywał. Oczywiście w przenośni, przynosił jej
różne prezenty – tak samo jak reszcie mojego rodzeństwa, prowadził z nią długie
rozmowy – oczywiście na jej dziecinnym poziomie. Bardzo cieszyłem się z tego,
że ma taki dobry kontakt z moimi siostrami. Z moją mamą również, przyzwyczaiła
się już do tego, że Harry będzie częstym gościem w naszym domu. Zawsze stawiała
dodatkowe nakrycie i wyczekiwała przyjścia Loczka. Dużo z nią rozmawiałem na
jego temat, zauważyła oczywiście, że jest między nami coś więcej, niż tylko
przyjaźń. Mama nigdy się nie myliła. Kiedy chciałem zostać z nim sam w swoim
małym pokoju, odciągała Di i resztę towarzystwa i zamykała nam drzwi.
Dziękowałem jej za to na różne sposoby. Kiedyś nawet doczekała się prezentu od
Harrego, wręczył jej pudełko jej ulubionej angielskiej herbaty oraz bukiet
żółtych tulipanów – uwielbiała je. Była bardzo zachwycona i prawie się
rozpłakała.
Dzisiaj była sobota, trochę odpoczynku. Wstałem,
odbyłem poranną toaletę, ubrałem się i poszedłem przygotować śniadanie dla
mnie, Harrego i dziewczynek. One jeszcze smacznie spały – nigdy w soboty nie
wstają przed 11, na zegarku była 9:40. Kiedy mamy nie ma w domu, zawsze wstaję
przed nimi. Przygotowałem coś do jedzenia, ulubione płatki bliźniaczek i jajka
na bekonie dla Fizzy, mnie i Harrego. Chciałem już iść na górę je obudzić,
jednak zostałem objęty przez kogoś od tyłu. Uśmiechnąłem się szeroko i
odwróciłem się w stronę Hazzy. Miał klucze od naszego domu.
- Cóż za miła niespodzianka Styles – szepnąłem i pocałowałem
go lekko ale namiętnie – dziewczynki mogą jeszcze chwilę pospać.
Harry zaśmiał się cicho a ja położyłem palec na jego
ustach i wskazałem sufit. Nad nami bowiem była sypialnia bliźniaczek.
Uśmiechnął się do mnie przepraszająco i szybko mnie podniósł, usiadłem na
blacie i owinąłem nogami jego biodra przyciskając nas do siebie. Chłopak szybko
zatkał mi usta pocałunkiem, a jego zwinne dłonie znalazły się pod moją
koszulką. Na moim ciele od razu pojawiła się gęsia skórka, tak reagowałem na
dotyk mojego chłopaka. Wplotłem palce w jego włosy i pogłębiłem pocałunek
walcząc z nim o dominację. Jego dłonie zjechały niżej i po chwili zorientowałem się,
że rozpiął mój rozporek.
- Hej, hej kochanie. Co Ty… - znów zostałem
zaatakowany przez jego usta i znów mu uległem.
Z góry nie dochodziły żadne odgłosy, dziewczynki na
pewno jeszcze spały. Postanowiłem odwdzięczyć się Harremu i też rozpiąłem mu
spodnie. Spojrzał na mnie z ciekawością w oczach a ja wsunąłem dłoń w jego
bokserki. Otworzył szerzej oczy, czując jak moja dłoń przejeżdża po całej
długości jego penisa. Zatoczyłem palcem kółka na jego główce i sprawnie
poruszałem dłonią. Harry sapał wprost w moje usta i błądził dłonią po moim
torsie pod koszulką. Przyspieszyłem ruchy dłoni i po kilku chwilach chłopak
doszedł w moje dłoni. Uśmiechnąłem się szeroko, byłem z tego zadowolony i
miałem nadzieję, że on też będzie.
Nie musiał nic mówić, pocałował mnie tak namiętnie jak
jeszcze nigdy wcześniej. Uśmiechnąłem się do niego i zeskoczyłem z blatu.
Zapiąłem swoje spodnie i umyłem ręce. Harry również zapiął jeansy i opadł na
krzesło.
- To było chyba najlepsze powitanie w moim życiu –
odezwał się po chwili ciszy.
Już miałem odpowiedzieć, kiedy po schodach zbiegła
Daisy i Phoebe, zaraz za nimi jeszcze zaspana Fizzy. Lottie nocowała u
koleżanki i pewnie wróci gdzieś koło południa. Kiedy Di zobaczyła Harrego
wydała z siebie pełen ekscytacji pisk i pobiegła do niego. Ochoczo przyjął ją
na swoje kolana a ona wtuliła się w niego. Piękny obrazek… ciekawe czy Harry
kiedykolwiek chciałby mieć dzieci. Ze mną. Uśmiechnąłem się na samą myśl o
takich szkrabach ale przecież było jeszcze za wcześnie na myślenie o takich
sprawach.
- Głodni? – zapytałem na co wszyscy zgodnie potwierdzili.
*************
Liam:
Wieczorem umówiliśmy się na małe spotkanie u nas w
mieszkaniu. Mieliśmy z Patricią przedstawić reszcie szczegóły dotyczące naszego
wyjazdu. Na pewno spodoba się im ten pomysł - zwłaszcza, że od poniedziałku do
czwartku na uczelni Zayna, Kath, Louisa i Diany odbywają się próbne egzaminy
ostatnich klas i młodsi uczniowie mają w tych dniach wolne. Dzisiaj Patricia
była sama w księgarni bo ja musiałem jechać do rodziców. Odwiedzałem ich kiedy
miałem wolną chwilę, dzisiaj miałem zawieźć mojej siostrze Ruth kilka książek,
o które mnie prosiła. Nie byłem tam długo, zjadłem obowiązkowo obiad bo mama
nalegała. Obiecałem im, że przyjadę jeszcze w tym tygodniu. Kiedy już miałem
wychodzić z domu podeszła do mnie mama.
- Przywieź ją następnym razem - uśmiechnęła się do mnie tajemniczo, skąd
wiedziała? – nie udawaj głupiego, przecież widzę, że się zmieniłeś Liam.
- No dobrze, poznasz ją – trochę się bałem, tak jak to
było ze mną na pierwszym spotkaniu z mamą Patrici.
Przytuliła mnie na pożegnanie i odjechałem słuchając
muzyki.
Kiedy wróciłem w mieszkaniu była już Diana i Zayn,
siedzieli na kanapie tuląc się do siebie. Mimo włączonego telewizora, żadne z
nich nie patrzyło na ekran. Oni byli dla siebie ekranem. Zaśmiałem się cicho
widząc, jak mój kumpel jest w końcu szczęśliwie zakochany. Włożyłem piwa do
lodówki, po chwili do kuchni wszedł Niall – zapewne w poszukiwaniu czegoś do
jedzenia. Nie myliłem się, od razu wziął z lodówki wczorajszego kotleta, polał
go ketchupem i pochłonął w ciągu dwóch minut. Pokręciłem tylko głową na co
Blondyn zaśmiał się znów. To co umiał robić najbardziej – śmiać się i jeść. A
no i jeszcze umiał doskonale grać na gitarze, śpiewać też potrafił. Taka dusza
artysty, wróżyłem mu drogę na szczyt kariery muzycznej. Z takim wyglądem,
talentem, poczuciem humoru i pewnością siebie na pewno zajdzie daleko. Musi
tylko wziąć się do pracy.
- Kiedy będą wszyscy? – zapytał i usiadł na blacie.
- Patricia ma przyjechać z Kath, Harry i Louis powinni
za chwilę być – spojrzałem przez okno i zmrużyłem oczy żeby lepiej widzieć –
patrz stary – pociągnąłem Horana w stronę okna.
Na dworze padał mocno deszcz ale najwyraźniej Harremu
i Louisowi to nie przeszkadzało. Styles ukłonił się przed Tomlinsonem i zaczęli
tańczyć w deszczu. Tańczyli tak przez chwilę, nie szło im to najlepiej bo żaden
z nich nie umiał tego dobrze robić. W końcu zatrzymali się i pocałowali się.
- O żesz w mordę – stwierdził Blondyn – zaraz zwrócę
tego kotleta… Ale najpierw zjem następnego – jak powiedział, tak zrobił i zjadł
ostatniego, wczorajszego kotleta.
Zaśmiałem się głośno i zapukałem w szybę. Odwrócili
się i trzymając się za ręce biegli w stronę mieszkania. Cieszyłem się ich
szczęściem, w końcu znałem przecież historię Harrego.
Po wejściu udali się do sypialni Harrego, przebrali
się i zrobili sobie gorącą herbatę.
- Nie wybaczę sobie tego jak będziesz chory LouLou –
Harry pocałował swojego chłopaka w szyję i z herbatami poszli do salonu, do
Zayna i Diany.
- Jakie to są słodziaki – Niall westchnął i powłóczył
nogami za nimi.
Zostałem w kuchni i patrzyłem przez okno, czekałem na pojawienie się dziewczyn. Po pięciu minutach
na parkingu dostrzegłem samochód mamy Pat, dziewczyny wysiadły z niego i
popędziły do środka, uciekając przed deszczem.
- Hej Liam – pocałowała mnie w usta i przytuliła się
do mnie.
Zaprosiłem je do środka i po chwili wszyscy
siedzieliśmy w naszym dużym salonie. Śmiesznie to wyglądało – każdy miał jakąś
parę: Diana z Zaynem się przytulali, Harry z Louisem leżeli na podłodze pod
wielkim, miękkim kocem z parującymi kubkami w rękach a ja pociągnąłem Patricię,
żeby usiadła mi na kolanach. Ah.. Tylko Niall i Kath siedzieli po przeciwnych stronach
pokoju, rzucali sobie groźne spojrzenia i co jakiś czas się sprzeczali.
Ustaliliśmy wszystko: wyjazd w poniedziałek o 8 rano
(na tą godzinę Zayn jęknął, wszyscy wiedzieli, że uwielbia pospać do późna).
Zostajemy do czwartku w niedużym pensjonacie, mieliśmy do dyspozycji 4 pokoje
dwuosobowe.
- Jak to? – równocześnie powiedziała Katherina i
Niall.
- Niestety nie ma jedynek – stwierdziła Patricia
przeglądając na laptopie ofertę pensjonatu.
- To zmieńmy pensjonat! Nie mam zamiaru spać z nim w
jednym pokoju! – obruszyła się Kath na co Niall prychnął.
- Ja też, nie dość, że mam znosić ją przez tyle dni to
jeszcze mam spędzać z nią noce! WYKLUCZONE – zaakcentował ostatnie słowo.
- Dajcie spokój, nie będziemy specjalnie dla waszego „widzi
mi się” zmieniać miejsca pobytu – warknął zdenerwowany Zayn i uciszył dłonią
Nialla, który chciał zaprotestować.
- Koniec i kropka, musicie być ze sobą w jednym pokoju
– Diana stanęła po stronie chłopaka, Lou i Harry się zgodzili wymieniając
tajemnicze uśmiechy między sobą.
- Pierwszy i ostatni raz – po chwili Kath się
zgodziła, na co została zgromiona spojrzeniem przez Blondyna.
- Coś czuję, że to będą najgorsze dni w moim życiu –
przesądził Niall i wyszedł z salonu.
- I ja tego dopilnuję – zaśmiała się Katherina i
wywróciła oczyma.
Coś czuję, że zapowiada się naprawdę udany wypad pełen
niespodziewanych wydarzeń.
**************
HEEEEJ KOCHANI <3
przepraszam bardzo za moją długą nieobecność ale no niestety byłam bardzo zajęta i w ogóle nie miałam weny.
Dzisiaj jak mnie naszła to klawiatura się prawie zapaliła !
hahahahahah :D
mam nadzieję, że mi wybaczycie, rozdział mi się strasznie podoba!
jest taki... uroczy i w ogóle :p
w sumie wnosi nowe rzeczy - dokładnie przeanalizujcie sen Zayna!
Miłego ;)
Kocham Was bardzo + dziękuję za taką ILOŚĆ WEJŚĆ ! JESTEŚCIE NIESAMOWICI <3
Ola - @MalikMyLovee ♥
AAAAAAAAAAAA
OdpowiedzUsuńJa wale ! Świetne
Rozbawia mnie Nialler i Kath xD
hahah jakie słodkie omg wgl Larry <3
Diana i Zayn
Pat i Liam
boże kocham tego bloga
!
@LouisMyLoveH
ISTY ROZDZIAŁ ! CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA KOLEJNY ! ♥
OdpowiedzUsuńSuper! Strasznie mi sie podoba! <3 @ojda_ojda xx
OdpowiedzUsuńGenialny knsksmssns, cieszę się, że udało Ci się tak szybko go napisać. Czekan na następny
OdpowiedzUsuń@awwunicorn xx
Wybaczam, bo rozdział jest cudny!:D sen Zayna mnie przeraził, boję się co z tego wyniknie. I Niall pewnie mnie niedługo zdradzi ehh xD Nie no, ja kocham to czytać! Moja zdolniacha!<3
OdpowiedzUsuńTwoje najwierniejsza fanka ever >>>> @OrdonkaOfficiall
Bardzo mi się podoba, wchodziłam codziennie i czekałam za nowym rozdziałem ;)
OdpowiedzUsuńTeraz będę czekać na kolejne wydarzenia z niecierpliwością, nie mogę się doczekać ich wyjazdu ;3
Pozdrawiam xd
Już nie mogę doczekać się ich wyjazdu. Coś czuję, że będzie się działo. Genialny imagin. Za każdym razem chcę się więcej i więcej <3
OdpowiedzUsuńAgh Niall z Kath w jednym pokoju?! Oj będzie ciekawie!
OdpowiedzUsuńA ten sen Malika... myślałam, że to się na serio dzieje! Mam nadzieję, że nic się nie stanie, bo gdyby Diana zginęła to wolę nie myśleć do czego z rozpaczy byłby zdolny Zayn.
I chyba Magda ode mnie oberwie, bo w szkole ciągle nawija o Zaynie, Dianie a komentować nie łaska xD
I niech wena będzie z tobą hahah
@husaria1698
No nie rzucaj się tak mała
UsuńTak więc mój komentarz: rozdział bardzo ciekawy a sceny z Larry były interesujące
Chyba mam nową ulubioną parę, tak Niall i Kath! :D są cudowni, jestem pewna, że gdyby zaczęli ze sobą chodzić, to nie byłoby to takie mega przesłodzone, ale z odrobiną złośliwości, jej już nie mogę się doczekać ich wyjazdu :D no i pozostałe pary też są oczywiście bardzo fajne i urocze ♡
OdpowiedzUsuń@LiamHero_171