niedziela, 11 maja 2014

Rozdział XXI

CZYTASZ = KOMENTUJESZ ;)

Zayn:
Po powrocie z gór, wszystko szło dobrze. Nawet za dobrze, miałem pewne obawy, że to cisza przed burzą, ale szybko odpędziłem od siebie te myśli. Dzisiaj miałem spotkać się z Ericiem, do tej pory nie wiedziałem, o co mu chodziło jak do mnie dzwonił. Za cholerę nie mogłem się później do niego dodzwonić i byłem nieco zaniepokojony. Na szczęście po naszym przyjeździe do Londynu, pod wycieraczką naszych drzwi do mieszkania zobaczyłem kartkę od niego, wyjaśnił, że coś mu się zepsuło z telefonem i napisał termin spotkania – u niego w mieszkaniu. Jak zwykle mieliśmy iść później do klubu o nazwie „Black 17”, o 21:00. Tego dnia chodziłem niespokojny, na zajęciach nie mogłem się skupić i dostałem kilka złych ocen. Oczywiście nie uszło to również uwadze mojej Dianie, która zasypywała mnie gradem pytań: czy wszystko dobrze, jak się czuję, co mi się dzieje? Moja odpowiedź zawsze była taka sama.

- Kochanie nie martw się, po prostu źle spałem w nocy i to wszystko – musnąłem jej usta, kiedy staliśmy już przy bramie szkoły i żegnaliśmy się – napisz mi jak ci się udały zakupy i nie martw się – dodałem i uśmiechnąłem się do dziewczyny.

- No dobrze, skoro tak sądzisz. A ty idź spać – zaśmiała się cicho, wtuliła się we mnie i poszła z Kath i Louisem w stronę miasta.

Miałem jeszcze ostatnie zajęcia, ale teraz była krótka przerwa. Porozmawiałem z Nickiem, chodził do mojej klasy. Wypytywał o nasz wyjazd, krótko mu streściłem. Nie byłem najpopularniejszym chłopakiem w szkole, nie zależało mi na tym tytule. Trzymałem się w gronie swoich stałych znajomych i nie chciałem również zawierać nowych znajomości. Mój wygląd działał na damską część uczelni, nie zwracałem na to jednak uwagi. Lubiłem być nieosiągalny. I pomyśleć, że jeszcze niecały rok temu, byłem największym podrywaczem w Londynie, który jedną laskę miał na rano, następną na popołudnie a trzecią na wieczór. Bawiłem się i nie miałem zamiaru przestać, najważniejsze było dla mnie to, żeby sprawiać sobie przyjemność. Przede wszystkim sobie. Nie liczyły się dla mnie uczucia tych dziewczyn, ale one też nie starały się utrzymać ze mną kontaktu – wiedziały jaki jestem i bardzo się cieszyłem, że nie nękają mnie swoją osobą.

Kiedy byłem dilerem, liczyła się dla mnie tylko kasa, imprezy, dziewczyny i nic więcej. Banalne życie, ale za to jakie ciekawe. Za pieniądze z towaru mogłem sobie kupić wszystko to, co było mi potrzebne. Tak też w moim garażu wylądowało srebrne audi, o którym marzyłem, dwa motory i kilka innych, ciekawych gadżetów, o których marzą mężczyźni . Po pewnym czasie został mi tylko samochód, bo musiałem wszystko sprzedać by przetrwać. Życie dilera nie było łatwe i usłane różami, wiązało się to z wielkim niebezpieczeństwem. Samo to, że szefowie uczyli nas jak posługiwać się bronią palną od początku naszej „kariery”. Ja wiedziałem jak się strzela w wieku 15 lat. Czy to nie chore? Z perspektywy czasu widzę, że jednak byłem bardzo głupi i nieodpowiedzialny. Po prostu byłem gówniarzem, który nie wie co to życie. Mimo młodego wieku, szef przyjął mnie bez problemu, byłem bowiem bardzo dojrzały fizycznie. Wysoki, ciemnoskóry brunet z lekkim zarostem budził nawet wśród starszych respekt i nawet strach. Taki właśnie byłem – młody Zayn Malik pseudonim Ninja. Nieuchwytny jak nikt inny, doskonały w każdym calu, maszynka do zarabiania łatwych pieniędzy.



Ostatnią lekcję jakoś przeżyłem, nie byłem nią zaciekawiony, starszy profesor wykładał nudny temat, kilka osób spało na ławkach. Wytrzymałem i kiedy zadzwonił dzwonek jako pierwszy wyszedłem z sali wykładowej. Wychodząc ze szkoły spojrzałem w niebo, słońce przykryły ciemne chmury i tak jak się spodziewałem, po chwili zaczęło padać. Oho, zaczyna się burza, która przerwała ciszę. Ciekaw byłem, czy moje przypuszczenia będą prawdziwe. Naciągnąłem więc kaptur czarnej bluzy na głowę i wetknąłem dłonie do kieszeni. Przyspieszyłem kroku i szybkim krokiem udałem się do swojego mieszkania. Diana postanowiła spędzić czas z Louisem i Kath, wybrali się więc do galerii na zakupy. Nie miałem jej tego za złe, przecież nie musieliśmy spędzać ze sobą 24 godzin. Ja też miałem kumpli i Dianie nie przeszkadzało to, że się z nimi spotykam. Wręcz przeciwnie, kiedy chciała się pouczyć, pogadać z koleżankami czy zająć się siostrami, wyganiała mnie żebym też coś zrobił.

Po dziesięciu minutach byłem już w sklepie spożywczym, kupiłem dwa cztero-paki piwa, paczkę fajek i jakieś przekąski do Erica. Najpierw spotkamy się u niego, wypijemy coś i obmyślimy plan działania. Właśnie, plan działania. Eric mówił, że dowiedział się kilku rzeczy ale nie chciał wyjaśnić mi tego przez telefon. Dobrze pamiętałem rozmowę telefoniczną, w której straciłem nad sobą panowanie i pokłóciłem się z Dianą, bo słyszała, że chcę komuś sprzedać kulkę. Nie chciałem do tego wracać, mam nadzieję, że Eric mnie powstrzyma i nic takiego się nie wydarzy. Wróciłem do mieszkania, zerknąłem na zegarek stojący na blacie w kuchni. Miałem jeszcze cztery godziny do spotkania, wsadziłem piwo do lodówki i poszedłem do salonu, siedział tam Harry i Niall, żywo o czymś dyskutowali. Za tydzień robimy imprezę dla Horana. Musieliśmy znów coś zorganizować, dobrze, że dom Kath był wolny i dziewczyna się zgodziła. Ostatnio była jakoś bliżej z Horanem, ale jakoś nie chciało mi się mieszać w ich relację.

- Co jest panowie? – zapytałem i przysiadłem się do nich.

- No nic, wkurzam się na niego bo nie chce przyjąć mojej propozycji! – warknął Harry i wypił wodę, którą miał w szklance.

- A jaka to propozycja? – uśmiechnąłem się, zapowiadało się ciekawie. Mogłem wziąć sobie popcorn i słuchać ich kłótni.

- No żeby zaczął pracować w piekarni tam gdzie ja! Zwolniło się miejsce a ten czop nie chce nawet o tym słyszeć, z czego on się ma zamiar utrzymywać? – Styles był zdenerwowany i oburzony jednocześnie – a myślałem, że jest moim przyjacielem!

- Ej ja tu jestem i nie mów o mnie w trzeciej osobie! – prychnął blondyn – nie mam zamiaru pracować w piekarni, co ja tam mam robić niby?

- Uczyć się jak pracować z ludźmi, przydałbyś się chociaż na coś a nie pierdział w stołek!

- Ale ta praca mnie nie zadowala, ja potrzebuję się rozwijać muzycznie a nie piec bułki dla starych babek, które codziennie rano przychodzą do piekarni – zdenerwował się Horan i uderzył dłonią o blat stołu.

- Ej ludzie, bez nerwów – wtrąciłem się w końcu, aż śmiać mi się chciało z tych debili – Niall idzie na casting i wygra jakiś program, idź chłopie do X-Factor i będziemy mieszkać z gwiazdą.

- A myślisz, że to jest takie proste? – oburzył się jeszcze bardziej Niall, nie taki miałem zamiar.

- Potrzebna ci jest na razie jakaś praca, bo przecież musisz mieć kasę na życie, nie wstyd ci, że rodzice cię utrzymują? – zapytałem i trafiłem w sedno bo chłopak opuścił wzrok i skinął głową.

- Macie rację, dzięki Harry za to, że mi załatwiłeś pracę. Chętnie sobie dorobię. No i tobie Zayn też, masz rację ziomek – uścisnął mi dłoń i zaśmiał się – ale do X-Factor pójdę na sto procent i wy pojedziecie ze mną.

************************

Diana:
Na zakupach było fantastycznie, kupiłam sobie piękną sukienkę, w ulubionym kolorze Zayna – czerwoną. Wyglądałam w niej oszałamiająco, jak to powiedzieli zgodnie moi przyjaciele. No i oczywiście komplet bielizny, którą wybierałyśmy z Kath chyba pół godziny a Louis siedział przed wejściem do sklepu i pisał sms’y zapewne z Harrym. Nie pozwoliłyśmy mu pomagać w wyborze, bo by jeszcze zmienił orientację. Było przyjemnie, później my wybierałyśmy ubrania dla Louisa, to lubiłyśmy – chłopak lubił jak mu doradzałyśmy. Bardzo dobrze było mieć przyjaciela geja. Można z nim było porozmawiać na każdy temat i wiedziałyśmy, że się nie zgorszy i nie będzie tego roztrząsał. Kochałyśmy go jak brata.

- Ej dziewczyny, co mogę kupić Harremu? – zapytał kiedy siedzieliśmy przy stoliku w jednej miłej knajpie – zastanawiam się od rana i nie mam pomysłu – zrobił smutną minę i upił łyk swojej ulubionej, zielonej herbaty.

- Myślę, że jakieś zabawki do waszej sypialni – rzuciła ze śmiechem Kath, za co oberwała lekko w ramię – no weź, żartowałam. Ale przyznaj, że byłoby ciekawie!

- No w sumie byłoby, ale nie! Chcę żeby to było coś… - szukał odpowiedniego słowa, wzrok miał rozmarzony, w sumie tak było za każdym razem kiedy mówił o Harrym.

- Coś wyjątkowego? Żeby Harry nigdy o tobie nie zapomniał i wiedział jak bardzo go kochasz? – dokończyłam szybko za niego na co on uśmiechnął się do mnie wdzięcznie.

- Z ust mi to wyjęłaś kochanie! – zaśmiał się chłopak – a więc? Macie jakiś pomysł?

Chwilę się zastanawialiśmy, każdy był pogrążony we własnych myślach. Poważna sprawa. W sumie Lou powinien wiedzieć co mu ma kupić, najlepiej go znał, od każdej strony i od środka też. Chciałam się roześmiać na te moje myśli, ale się powstrzymałam.

- Chyba coś mam – uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na Louisa – idź z nim do studia tatuażu i zróbcie sobie tatuaże, które będą ze sobą związane.

- Nie wydaje ci się to zbyt… bezsensowne? – zapytała Kath i pospieszyła z wyjaśnieniem – no wiesz, ja wam życzę miłości do końca życia ale jakby się coś kiedyś popsuło to co?

- Jakby się nad tym zastanowić, to w sumie masz rację. Ale przecież obydwoje kochamy ozdabiać swoje ciało więc to byłby dla niego i dla mnie piękny prezent – stwierdził Louis i uśmiechnął się do mnie – chociaż chciałbym mu coś jeszcze dać.

- Aleś ty jest hojny LouLou – zaśmiałyśmy się z Kath a chłopak zrobił oburzoną minę – no dobra, może jakiś wisiorek, pierścionek czy bransoletkę?

- Właśnie! Wy to macie łeb! – Lou uderzył się otwartą dłonią w czoło, co musiało chyba trochę zaboleć – Harry ostatnio narzekał, że zepsuła mu się bransoletka!

- No i widzisz? Już masz dwa pomysły i Harry na pewno będzie zadowolony – uśmiechnięta Kath dojadła swoje ciastko z kremem i dopiła kawę.

- No to możemy iść na dalsze zakupy – stwierdziłam i już chciałam wstać, kiedy w kieszeni spodni poczułam wibrujący telefon, a zaraz potem dźwięk wiadomości.

Zdziwiłam się, bo przecież nie pisałam z Zaynem, z mamą również nie. Kath posłała mi zaciekawione, przelotne spojrzenie i zajęła się zbieraniem swoich rzeczy, Lou zrobił to samo. Wstałam i wyjęłam z kieszeni komórkę, widząc wiadomość od nieznanego numeru zdziwiłam się jeszcze bardziej. Może ktoś pomylił numery.

Nawet ty się przed nami nie ukryjesz, piękna sukienka. Ciekawe czy Ninja będzie zadowolony i jak szybko ją z ciebie zdejmie. Nie piśnij nic swoim kumplom bo nie będzie miło xx

Oniemiałam. Patrzyłam na tą wiadomość i teraz dotarło do mnie, że ktoś mnie śledzi. Ktoś widzi mnie z Kath i Louisem. Szybko rozejrzałam się w popłochu po całej kawiarni a kiedy wychodziliśmy, rozglądałam się nadal.

- Ej mała, co się stało? – zauważył Louis i zmarszczył brwi – tak nagle zbladłaś, jakbyś zobaczyła ducha.

- Nic, wydawało mi się, że widziałam mamę z Dorothy ale to nie one – uśmiechnęłam się sztucznie, wychodziło mi to bardzo dobrze.

- No to chodźmy, Harry nie lubi długo czekać – roześmiał się i wyprzedził mnie.

Po raz ostatni spojrzałam na telefon i już chciałam go schować, kiedy zawibrował w mojej dłoni. Przełknęłam głośno ślinę i odczytałam tym razem krótką wiadomość :

Grzeczna dziewczynka, do zobaczenia.

Przeraziłam się nie na żarty, podejrzewałam, że za tym stoi mężczyzna. Kobieta chyba nie byłaby zdolna do pisania takich rzeczy. Szybko wetknęłam telefon do kieszeni jeansów, wcześniej upewniając się, że został wyłączony. Podreptałam z torbą i reklamówkami ze sklepów za moimi przyjaciółmi, nie chcąc zostawać sama. Bałam się z każdą następną minutą, skąd do jasnej cholery ten Ktoś miał mój numer? Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po tej osobie. Miałam jednak cichą nadzieję, że tak szybko jak się to zaczęło, tak szybko się skończy.

- Hej! A tak w ogóle to co jest między tobą a Horanem? – usłyszałam jakby z oddali głos Louisa.

- Co ma być? Jesteśmy kumplami, którzy się nienawidzą. Nie mów, że nie zauważyłeś? – zaśmiała się Kath i pojawiła się obok mnie, zmuszając do tego abym porzuciła tamte okropne myśli.

- No dobra, niech ci będzie – wywrócił oczyma i przystanął przy witrynie sklepu jubilerskiego – ta jest idealna – szepnął i wbiegł do sklepu.

Nie weszłyśmy za nim, wybierze coś najlepszego i przecież my nie wiemy co Harry lubi. Kath zmierzyła mnie wzrokiem i przygryzła policzek.

- Nagle zmarkotniałaś… Co się dzieje? – przed nimi nic się nie ukryje.

- Brzuch mnie rozbolał, a poza tym jakoś się trzymam – machnęłam ręką, w sumie odparłam zgodnie z prawdą bo brzuch bolał mnie od dwóch dni.

Miałam nadzieję, że dostanę okres, brałam nawet leki przeciwbólowe, bo podobno jak się bierze ich więcej to przyspieszają pojawienie się miesiączki. Poza tym brałam gorące kąpiele ale jak go nie było, tak go nie ma. Spóźniał się już trzeci dzień. Miałam już uregulowany cykl a tu taka niespodzianka.

- Faktycznie, może bierze cię jakaś grypa – wzruszyła ramionami i w tej chwili ze sklepu wyszedł ucieszony Louis – pochwal się kochanie.

- Nie, zobaczycie ją dopiero na nadgarstku mojego chłopaka – wytknął w naszą stronę język i napisał sms’a, zapewne do Harrego, umawiając się na spotkanie.

- To zbieramy się? Robi się już ciemno… - zaproponowałam i uśmiechnęłam się do nich.

- Wybacz, że ci wcześniej nie powiedziałam, ale umówiłam się tu z kimś i muszę na niego czekać – wywróciła oczyma Kath i zrobiła przepraszającą minę.

- No dobrze, a ty Lou? – spojrzałam na chłopaka, który dalej pisał do swojego ukochanego.

- Ah, Harry po mnie przychodzi. Nie bądź zła mała! – objął mnie ramieniem i złożył na moim policzku soczystego buziaka – napisz mi jak będziesz w domu.

- Oj z wami, miłej zabawy – rzuciłam słowa pożegnania, założyłam kurtkę i uporałam się ze wszystkimi tobołami.

Wyszłam na chłodne powietrze, otuliłam się bardziej chustką i z determinacją ruszyłam w kierunku domu. Miałam dość kawałek do pokonania, ale na ulicach było jeszcze sporo ludzi. Jednak dalej byłam cholernie przestraszona, każdy, kto na mnie popatrzył wydawał się być potencjalnym zagrożeniem. Groźby telefoniczne to najgorsza rzecz na świecie. Wywołują panikę i palpitacje serca. Powodują, że człowiek staje się nadzwyczaj uważny i popada w paranoje. Kiedy zbliżałam się do upragnionego celu usłyszałam zbliżające się kroki. Ktoś biegł za mną. Wpadłam w panikę, nie wiedziałam co mam robić, obejrzałam się przez ramię. Mężczyzna, wyższy ode mnie o pół metra był coraz bliżej. Starałam się nie krzyknąć i puściłam się biegiem, aby jak najszybciej dotrzeć do domu. Cholerne siatki, tylko mi przeszkadzały, ale nie było sensu ich wypuszczać z dłoni. Ostatnie 100 metrów pokonałam szybciej niż kiedykolwiek w życiu. Kroki ucichły kiedy otwierałam drzwi i wpadłam zdyszana do środka. Upuściłam na podłogę wszystkie rzeczy i czując jak wzbiera we mnie złość, bezsilność i coś jeszcze, coś czego nie znałam pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam.

***********************

Zayn:
Przycisnąłem faceta do najbliższej ściany na zapleczu klubu „Black 17”. Eric stał obok mnie i pomagał mi utrzymać jego prawie bezwładne ciało. Czułem jak z mojego nosa leje się krew, z wargi również ale nie to było najważniejsze. Ważne było, że w końcu dorwaliśmy faceta, który był odpowiedzialny za moje pobicie. Wyciągałem już pięść, żeby ponownie uderzyć tego typa ale nie mogłem bo roześmiał się głośno. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na swojego kumpla.

- Z czego się cieszysz gnoju? – wycedził Eric i przycisnął go mocniej do ściany.

- Pilnuj sobie Ninja swojej dziuni, na pewno teraz rozpacza i żałuje, że się z tobą zadaje – prychnął mi prosto w twarz a ja zamachnąłem się i uderzyłem go w twarz.

Skrzywił się i zaczął kaszleć krwią. Odsunąłem się i pozwoliłem mu upaść na zimną podłogę.

- Co ty kurwa wiesz o mojej dziewczynie – splunąłem na niego i dodałem – lepiej żebyś się już nigdy nie pokazywał w tym klubie i w mojej najbliższe okolicy.

Odsunąłem się na chwilę i oceniłem gościa wzrokiem. Leżał skulony i kaszlał, ale na swojej durnej mordzie miał wmalowany szyderczy uśmiech.

- Zaraz nie będzie ci tak do śmiechu – powiedziałem i skinąłem na Erica.

Skopaliśmy go tak, że nie mógł się już więcej podnieść. Na pewno miał złamanych kilka żeber. Eric chciał dalej to robić ale zatrzymałem go i odsunąłem od faceta.

- Starczy mu, mam nadzieję, że zmądrzał – szepnąłem i otarłem twarz.

- Co on miał na myśli mówiąc o Dianie? – zapytał a ja wzruszyłem ramionami.

Wyszliśmy na zewnątrz, uderzyło we mnie orzeźwiające powietrze. Oparliśmy się o ścianę i zapaliliśmy papierosy. To mi dobrze zrobiło, niespodziewanie usłyszałem dźwięk mojego telefonu i wyjąłem go z kieszeni.

- Co się stało kochanie? – zapytałem z troską Dianę.

- Przed chwilą ktoś mnie gonił, ledwo zdążyłam uciec. Teraz jakiś ciemny samochód odjechał spod mojego domu – załkała do słuchawki, musiała być naprawdę przerażona.

- Kochanie, nie wychodź z domu. Za chwilę tam będę – szepnąłem spokojnie chociaż gotowało się we mnie.

- Ale to jeszcze nic… Zayn jesteś tam?

- Tak, mów słońce – wyrzuciłem wypalonego papierosa i patrzyłem dziwnym wzrokiem na Erica, który przysłuchiwał się rozmowie.

- Ja… Ja jestem w ciąży. Z tobą Zayn – powiedziała cicho, tak, że ledwie ją usłyszałem.

Kiedy dotarły do mnie te słowa otworzyłem szerzej oczy i spojrzałem na Erica, który był zaskoczony jeszcze bardziej niż ja.


- Nie wychodź z domu, za chwilę tam będę – powiedziałem jak automat i rozłączyłem się.

******************

TAK , wiem miałam dodać 2-3 rozdziały a gówno dodałam ;\
nie miałam w ogóle czasu, już w ogóle prawie go nie mam odkąd poznałam pewną ciekawą osobę ;d
no ale dobra, nie o tym.
NOWY SZABLON I NOWY ROZDZIAŁ <3
dziękuję za wykonanie ! polecam, robi bardzo szybko, zamówiłam dzisiaj i mam dzisiaj ;)
Mam nadzieję, że Wam się podoba. Zaczynają się pojawiać pewne komplikacje.
Jestem ciekawa waszej reakcji ;)

@MalikMyLovee ♥

9 komentarzy:

  1. SZABLON - GENIALNY ♥
    ROZDZIAŁ - GENIALNY ♥
    Boże dziewczyno, wywołujesz u mnie dreszcze ;o
    Boję się o Dianę :( Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej *.*
    Czekam na nexta ;)
    Weny życzę kochanie ♥
    @CrazyNajal

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej skarbie<3
    Rozdzial SUPER a szablonu nie widze bo jestem na mibilnym jak bede na kompie to go obczaje. A pozatym hmm fajnie ze zamieszalas ta ciąża w zwiazku Malik'a i Diany. Juz nie moge doczekac sie na nexta ily:)
    @ineedmalikhug

    OdpowiedzUsuń
  3. Szablon wspaniały, sama u niej zamawiałam i jestem mega zadowolona! :D
    Przeczytałam wszystkie rozdziały i pokochałam tą historię <3
    Już się nie mogę doczekać następnego! :*
    @LadyMhor

    OdpowiedzUsuń
  4. Szablon nie do ocenienia XD jest super
    a co do rozdziału
    to sama nie wiem co powiedzieć
    normalnie aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa wtf
    Pozdrawiam i zapraszam na FML :))
    @LouisMyLoveH

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial genialny ! aaaaaa chce next :D
    Super z Dianą i Zayn'em, jestem ciekawa kolejnych rozdzialow.
    A szablon bardzo mi sie podoba xx ily
    @ojda_ojda

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW! Teraz to wywaliłaś z grubej rury, Ślicznotko! Nie wolno kończyć w takim momencie, no hej!
    Okej, więc zacznijmy od Zayna i Erica... Ech, nie można zwalczać przemocy przemocą, to się zawsze odbije czkawką. Ale rozumiem, faceci nie myślą logicznie w gniewie, trudno tego od nich wymagać, cóż XD
    Facet (tudzież kobieta) który groził Dianie... Tak tak, teraz Malik tam pojedzie i... no nwm. Sama nie mam koncepcji, czy dostanie się do tej biednej dziewczyny bez komplikacji czy znowu ktoś mu coś zrobi... No bo z jakiegoś powodu 'oprawcy' ją śledzą, prawda? nie widzę innego jak ściągnięcie, zwabienie, zwał jak zwał, przyprowadzenie tam Zayna. Akcja się zagęszcza, aż zrobiło się gorąco, wowww.
    No i... szykuje nam się mały Zayn! Awwh. Co prawda to trochę młodo na rodzicielstwo, ale... Mam nadzieję, że Malik nie zachowa się jak dupek, huh? Zostawienie dziewczyny samej w ciąży to największe świństwo jakie może być.

    Cóż tu więcej dodać... Szablon jest ładny, ale w sumie tamten też mi się podobał. Niemniej jednak nadaje Twojemu blogowi trochę inny, uhum, charakter? jak to nazwać... inny nastrój. Nie wiem czemu (ja i te moje porąbane odczucia) ale teraz wydaje mi się bardziej tajemniczo ;)

    W sumie to teraz zrobił nam się zupełnie kryminał i ogółem... Ach, jeśli wcześniej się wciągnęłam, to teraz nie ma słów na określenie tego, jak jestem przywiązana do tego opowiadania! nie przychodzi mi do głowy wiele innych, które wywoływałyby we mnie takie emocje, ostatnio chyba LTTD (Light Turns To Dark) i INYMTA (I Need You More Than Air). Co tu dodać, jesteś w ''dobrym towarzystwie'' :D
    Twój Kociak, zwany ostatnio również Bumblebee (tak, wiem, że to trzmiel)
    @_Silver_Tiger_
    domzakurzonychwspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział i nie pierdol, że nie dodałaś, bo w tym się dzieje za 4 :) i nie ogarniam, że teraz w n fanfików, które czytam bohaterka zachodzi w ciążę. Jakaś moda? Jak króliki wszyscy na wiosnę? Ale to jest takie awwwwwwwww słodyczy za wszystkie czasy :)
    Mam nadzieję, że Zayn zachowa się przyzwoicie, a nie tak jak w Chills :/ bo w końcu to jego dziecko, kocha Dianę, więc nie powien robić problemów, prawda? Prawda?
    I jeszcze te SMSy od nie-wiadomo-kogo... nie będę się nudzić na fizyce ;p a poważnie, to robi nam się tutaj kryminałowo... Serio Zayn nie mógł inaczej sie mścić? Inteligencji odrobinę panie Malik! Ale dzięki temu my mamy o czym czytać. Morał: jeżeli życie chce się komplikować to na pewno nie bardziej niż w fanfiku, ot co.
    A teraz pochwal się: kogo poznałaś? Przystojny? Zabawny? Coś więcej, czy raczej tylko jako kolega?
    @husaria1698

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział genialny... Zresztą jak zawsze! :) Życzę duuuużo weny i oczywiście czekam na nexta! :) Pozdrawiam, @HoranHoranowa69 ♥

    OdpowiedzUsuń