sobota, 3 maja 2014

Rozdział XX

CZYTASZ = KOMENTUJESZ (proszę c;)
PRZEPRASZAM ZA ZWŁOKĘ.
ROZDZIAŁ DEDYKOWANY IM - BEZ NICH NIE DAŁABYM RADY GO NAPISAĆ :)      

Diana:
Dzisiaj ostatni dzień naszego wspaniałego wyjazdu. Obudził mnie grzmot, a zaraz potem usłyszałam stukanie deszczu w okno. Dobrze, że przez cały pobyt nie padało i w sumie nie żałowałam, że teraz zmieniła się pogoda. Byłam przyzwyczajona do deszczu, w Londynie to praktycznie codzienność. Wczoraj wieczorem zasnęłam wtulona w Zayna na kanapie w salonie, teraz leżałam obok niego w łóżku. To, co wydarzyło się między nami podczas tych kilku dni, całkowicie zmieniło mój punkt widzenia. Teraz wiedziałam, że Zayn chce się przede wszystkim zmienić. Kochałam go, akceptowałam i wiedziałam, że zrobiłby dla mnie wszystko. Udowodnił to już dużo razy, na przykład ten skok. Na jego wspomnienie zawsze się uśmiecham, przecież nie mówił mi, że ma lęk wysokości! Ale przełamał się i bardzo się cieszyłam.

Teraz patrzyłam jak mój chłopak śpi. Nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam mu zdjęcie. Zapomniałam jednak wyłączyć dźwięku migawki i jak na złość Zayn zatrzepotał długimi, ciemnymi rzęsami. Wypuściłam powietrze z płuc i zrobiłam niezadowoloną minę.

- Dzień dobry śpiochu – szepnęłam i odłożyłam szybko telefon na nocną szafkę.

Leżałam na lewym boku przodem do niego, moja dłoń powędrowała na jego policzek.

- Dzień dobry słońce – odpowiedział i ziewnął, wiedziałam, że jego ulubionym zajęciem było spanie i pewnie będzie chciał zostać dłużej w łóżku – kto ci pozwolił robić mi zdjęcia jak śpię? Bawisz się w Horana? – dodał po chwili z lekkim uśmiechem na ustach.

- Skądże, ja to zdjęcie zatrzymam dla siebie a Niall od razu by je opublikował w sieci – zaśmiałam się i przytuliłam się do niego.

Właśnie tego potrzebowałam, bardzo potrzebowałam. Nie chciałam wracać, bo znów będę spędzać samotne noce w swoim łóżku, które wydawało mi się bez niego za duże i za zimne. Od razu mnie objął, kładąc duże, ciepłe dłonie na moich plecach. Zaczął delikatnie jeździć nimi w górę i w dół.

- Nie chcę wracać – wymruczałam dotykając ustami jego szyi przy każdym słowie.

- Malutka – uwielbiałam kiedy tak do mnie mówił – ja też najchętniej zostałbym tu z tobą na zawsze, ale niestety. Trzeba wracać do szkoły, skopać tyłki kilku frajerom i żyć dalej. Obiecuję ci, że będę przy tobie cały czas i będziemy najszczęśliwszymi ludźmi w Londynie, ba! Będziemy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. Mamy siebie i to jest najważniejsze, Diano – jego słowa strasznie mnie poruszyły, może i były banalne ale Zayn miał racje.

Będąc przy nim czułam się faktycznie tak szczęśliwa, że mogłabym latać. Wtuliłam się w niego jeszcze mocniej, nasze nogi splątały się pod kołdrą i podniosłam wzrok na jego twarz.

- Masz rację kochanie, razem jesteśmy silniejsi – szepnęłam, wyciągnęłam głowę jeszcze bardziej w jego stronę i nasze usta spotkały się.

Każdy pocałunek wywierał na mnie ogromne wrażenie, Zayn za każdym razem umiał mnie zaskoczyć. Nie wiedziałam jak to robi, ale byłam mu bardzo wdzięczna. W trakcie trwania pobytu uprawialiśmy seks chyba z 6 razy, wiem, że to nie jest najważniejsze – ani dla mnie ani dla niego. Ale po prostu nie mogliśmy się od siebie oderwać, uwielbiałam odkrywać go na nowo, całować każdy jego czuły punkt na ciele – a miał ich wiele. Uśmiechnąłem się przez pocałunek, który stawał się coraz bardziej namiętny. Nie mogłam się od niego oderwać, jak zawsze zresztą. Aż podskoczyliśmy, kiedy następny grzmot zadudnił na zewnątrz. Odsunęliśmy się od siebie z trudem i zaśmialiśmy się. Nie baliśmy się burz, ale oboje mieliśmy takie zdanie – po co wychodzić z łóżka kiedy na zewnątrz jest tak brzydka pogoda.

- Jak myślisz? Ile razem wytrwamy? – zapytałam trochę niepewnie.

- Jak najdłużej – pewnie sam nie wiedział ile, miałam nadzieję, że Zayn będzie moim mężczyzną do końca życia.

- Wierzę w to – to były ostatnie słowa nim do pokoju wparował Liam.

Podnieśliśmy na niego wzrok i od razu zmarszczyłam brwi. Był zaniepokojony, wyglądał jakby czegoś szukał.

- Nie widzieliście przypadkiem Harrego? – zapytał i ponownie rozejrzał się po pokoju.

- Przecież nie wychodziliśmy jeszcze z łóżka, gdzie on się podział? – zapytałam i wstałam z łóżka.

- Cholera jasna, nie ma go nigdzie – teraz to już naprawdę się zdenerwowałam, Zayn również wstał i szybko ubrał spodnie – Lou powiedział, że zanim zaczęła się burza wyszedł pobiegać.

- Co? Nie widział, że zbiera się na burze? Rany boskie Liam! Musimy go szukać! – zawołałam spanikowana i nerwowo wyjęłam z szafki ostatnią czystą koszulkę, bluzę i jeansy.

- Przyjdźcie jak najszybciej na dół – skomentował cicho i zamknął drzwi.

Dopiero teraz dotarło do mnie, że chłopak mojego najlepszego przyjaciela błądzi gdzieś w deszczu lub, odpukać, coś mu się stało. Byłam bardzo zdenerwowana, martwiłam się o niego. Nie wyobrażałam sobie co czuje mój Lou, więc szybko ubrałam się, umyłam zęby i twarz. Nie trudziłam się nawet z nakładaniem makijażu, przecież i tak by mi spłynął jakbym wyszła na deszcz. Szybko związałam włosy w kucyka na czubku głowy i razem z Zaynem zbiegliśmy na dół. Na schodach spotkaliśmy zaspanego Nialla i Kath, która – co najdziwniejsze, wyglądała jak nowonarodzona. Zignorowałam to jednak, bo przecież była sprawa ważniejsza – Harry się zgubił.

Wpadłam jako pierwsza do małej kuchni, przy stole siedział Louis i płakał. Nigdy nie okazywał słabości, nie chciał, żeby ktokolwiek widział jego emocje. Nam – początkującym dziennikarzom – nie można było się poddawać, nawet w trudnych chwilach. Ale miłość to już inna sprawa, wiedziałam, że ten chłopak, który teraz płacze jak mała dziewczynka kocha tego drugiego i oddałby za niego życie. Szybko znalazłam się przy nim i objęłam go, na co ten automatycznie się we mnie wtulił.

- Szz... LouLou – pogładziłam go po włosach i uświadomiłam sobie, że już tak długo nie rozmawiałam sam na sam z moim przyjacielem – za chwilę pójdziemy go poszukać, nic mu nie będzie. Harry jest bardzo silny no i oczywiście trzymasz go przy życiu. Kochanie spójrz na mnie – zmusiłam go żeby podniósł na mnie wzrok.

- Ale ja się o niego tak cholernie martwię – wyszeptał, oczy miał całe czerwone od nieustającego płaczu – on.. jest taki kruchy i boi się burzy – dodał i rozpłakał się jeszcze bardziej.

- Louis! Nie załamuj się, za jakiś czas znów będziesz trzymał go w ramionach – szepnęłam i pocałowałam go lekko w czoło – bądź silny i ubieraj się, nie zostaniesz tu sam.

Wyciągnęłam do niego dłoń, którą przyjął z wdzięcznością i spojrzałam na wszystkich.

- Kath zostajesz z Pat tutaj, na wypadek gdyby Harry wrócił – zarządziłam, odezwały się u mnie cechy przywódcy, które już dawno poszły spać a dziewczyny przytaknęły zgodnie – ja, Louis i Niall idziemy pod las.

Zayn rzucił mi wymowne spojrzenie, był chyba zszokowany, że nie będzie w mojej „ekipie ratunkowej”.

- Nie patrz tak na mnie, mamy szukać Harrego, a nie skupiać się na sobie – szepnęłam i musnęłam jego usta swoimi – pójdziesz z Liamem w stronę rzeki, tam gdzie byliśmy na kajakach. Nie stać tak, ubierajcie się.

Po pięciu minutach wyszliśmy ubrani w kurtki przeciwdeszczowe, peleryny i przede wszystkim mieliśmy jasny cel – znaleźć Loczka. Rozdzieliliśmy się tak, jak powiedziałam i teraz musieliśmy tylko go znaleźć. Szłam z Louisem za rękę i wołałam imię Stylesa. Nie wiedziałam czy Lou płacze nadal, miał bowiem mokrą twarz od deszczu, tak jak ja i Niall.

Po godzinnej wędrówce znaleźliśmy się przy pierwszym szlaku, który prowadził na wysoki szczyt. Niebezpieczne było wchodzenie tam, nie znaleźliśmy Harrego. Louis był zrozpaczony. Zresztą nie tylko on, ja z całych sił starałam się nie rozpłakać z bezsilności i zmęczenia… Niall rozglądał się ciągle, biegał i sprawdzał praktycznie wszędzie. Nagle poczułam wibracje w kieszeni, szybko wyjęłam telefon i odebrałam połączenie od mojego chłopaka.

- Co się stało, Zayn? – zapytałam zachrypniętym głosem.

- Mamy go, przyjdzie szybko. Muszę kończyć, spotkamy się po drodze – odetchnęłam z ulgą i podziękowałam mu szybko.

- Lou, Niall – powiedziałam z szerokim uśmiechem – Harremu nic nie jest.

******************

Louis:
Jak ten cholerny dzieciak na mnie działał! No przecież przez niego raz schodziłem na zawał – zresztą tak jak teraz, a później cieszyłem się niesamowicie. Po słowach Diany, do mojego serca doczepiły się skrzydła. Szybko objąłem przyjaciół i mocno ich uściskałem.

- Chodźmy, proszę – wyszeptałem błagalnie i prawie puściłem się pędem w drogę powrotną.

Nie zauważyłem nawet, że deszcz już przestał padać i zaczęło robić się jaśniej. Biegłem przed Dianą i Niallem, musiałem ich zostawić z tyłu. No po prostu nie mogłem wytrzymać dłużej bez mojego ukochanego. Bo przecież to była nasza miłość. Kochałem go całym sobą, każdą częścią mojego ciała i co najważniejsze – duszy. Nie wyobrażałem sobie życia bez niego. Wszystkie rzeczy z nim, napawały mnie radością.

To samo było z naszą miłością. Była ona wyjątkowa.
I to było szalone, jak szybko oboje w to wpadliśmy. Przecież niedawno w ogóle się nie znaliśmy. Nie wiedziałem, że po Londynie chodzi tak wspaniała istota – Harry Styles. Mój ukochany wybawiciel, zmienił moje życie i stało się ono czymś radosnym. Już chciało mi się rano wstawać, chociaż wcześniej jakoś marnie mi to szło.
Teraz uświadomiłam sobie, że zawsze miałem w sobie tę miłość, od dnia, w którym go spotkałem, była ona nienaruszona i tylko czekała, by się przeze mnie, przez nas przedrzeć.
Bo ta miłość była… wyjątkowa.
Była cukrem w jego herbacie, bo będąc taką słodką osobą musiał jeszcze bardziej osładzać sobie życie – mi wystarczył jedynie on, nie słodziłem herbaty od kilku dobrych lat. Harry był moim całym cukrem i wszystkimi słodkościami świata. Ta miłość była późnymi romantycznymi randkami, przemierzaliśmy wieczorami prawie puste ulice miasta, śpiewaliśmy, całowaliśmy się pod murem i byliśmy po prostu ze sobą. Była też szalonymi decyzjami, pieczeniem ciast oraz przytulaniem się na łóżku. Wyjazdami do kina – na romantyczne filmy, które Harry tak bardzo uwielbiał.
Była obietnicami – „tak, zawsze będę cię kochał i nigdy cię nie opuszczę”, szczerym, pięknym i dumnym uśmiechem, wyjazdami na zakupy i przytulaniem się podczas burzy – bo przecież mój Harry bał się jej tak bardzo. Była gotowaniem obiadów i rzucaniem się mąką, potem zawsze kończyliśmy pod prysznicem, zmywając z siebie biały proszek. Była pocieszeniem i kojącymi słowami.

Była zaraźliwym śmiechem oraz motylkami w brzuchu, różowymi policzkami i lśniącym błyskiem w oczach – zawsze będąc blisko niego czułem, że mogę wszystko. Nie przejmowałem się tym jak wyglądam, czy się rumienię, wiedziałem przecież, że ten mały człowiek mnie bardzo kocha. Ta miłość była spragnionymi, różowymi ustami, poszukiwaniem siebie nawzajem w każdej nowej sytuacji, była przygodą. Była noszeniem nawzajem swoich ubrań i chodzeniem po sklepach trzymając się za ręce – ludzie wtedy dziwnie na nas patrzyli, mamy zasłaniały dzieciom oczy ale my się tym zupełnie nie przejmowaliśmy. Mieliśmy siebie na zawsze. Była obdarzeniem się pocałunkami w każdej możliwej sekundzie, niekończącymi się flirtami i podstępnymi uśmiechami. Harry był mistrzem w dziedzinie podrywu i flirtu. Kochałem jego seksowne miny, dwuznaczne spojrzenia i uwielbiałem jak chłopak oblizywał wargi patrząc przy tym wymownie na moje krocze. Na samą myśl chciało mi się cholernie śmiać.
Nasza miłość była zaciskaniem palców z przyjemności na pościeli i zduszonymi jękami. Była eksperymentowaniem i dorastaniem razem – bardzo miło było mi uczestniczyć w jego życiu, w jego zmianie, którą przeżywał każdego dnia. Była najpiękniejszą i najlepszą przygodną jaką kiedykolwiek odbyliśmy razem. I ta przygoda nie zakończy się szybko, żaden z nas tego nie chciał. Nikt nie mógł nam zniszczyć naszej miłości. Bo… ta miłość była tego warta. Była inna.

Nie wiedziałem jak długo biegłem, nogi same niosły mnie w stronę Harrego. Spojrzałem przed siebie i ujrzałem go kulącego się z zimna, obejmował się ramionami i miał na sobie kurtkę Malika. Nogi bolały mnie strasznie, ale nie mogłem teraz zwątpić i zmusiłem je, żeby poprowadziły mnie do mojego ukochanego. Kiedy tylko znalazłem się przed nim, zamknąłem go w żelaznym uścisku. Najchętniej w ogóle bym go nie wypuszczał. Osunąłem się, ująłem jego twarz w dłonie i spojrzałem głęboko w jego wspaniałe oczy, które tak bardzo uwielbiałem.

- Nigdy – pocałowałem go – więcej – i znowu – mi – ponownie – tego – i jeszcze – nie – musnąłem jego usta – rób!

Usłyszałem śmiech Zayna, Liama, Diany i Nialla. Nie obchodzili mnie oni, ważne, że mój Harry był cały i zdrowy.

- Dobrze LouLou – po jego policzku spłynęła pojedyncza łza, którą natychmiast otarłem – jesteś moim kompasem, który zawsze wie, gdzie mnie znaleźć.

- Kocham cię głuptasie – szepnąłem i tym razem mocniej go pocałowałem.

***************

Niall:
To był bardzo emocjonujący wyjazd. Po powrocie do pensjonatu z Harrym, wszyscy byliśmy wyczerpani. Dobrze, że Liam kazał nam się wczoraj spakować. Kiedy tylko zdjąłem z siebie kurtkę i buty poczułem dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i zobaczyłem uśmiechniętą twarz Katheriny.

- Spisałeś się na medal, bohaterze – szepnęła i lekko się do mnie przytuliła.

Nikt nie zwrócił na nas uwagi i bardzo się z tego powodu cieszyłem. Zaciągnąłem się świeżym, cytrynowo-miętowym zapachem jej włosów i musnąłem jej czoło ustami.

- Nie zapominaj się, Morgan! – zaśmiałem się cicho i odsunęliśmy się od siebie.

Ramię w ramię zmierzaliśmy do salonu, w którym reszta siedziała bądź leżała na wygodnych kanapach, do których wszyscy zdążyliśmy się przyzwyczaić. Miałem nadzieję, że jeszcze nie raz odwiedzimy to wspaniałe miejsce. Ciągnęło ono za sobą bardzo wiele wspomnień. Pamiętna pierwsza noc, kiedy zobaczyłem Kath w samej bieliźnie. Wiedziałem, że zrobiła to specjalnie – później mi się do tego przyznała. Nasz niespodziewany pocałunek w lesie, kiedy nikt nie patrzył i w końcu bardzo przyjemny dzień sam na sam z Kath w wannie. Musiałem jednak wybić sobie tą dziewczynę z głowy. Doskonale zrozumiałem jej warunek – seks bez zobowiązań, kiedy tylko zdarzy się okazja i ochota. Po prostu jesteśmy przyjaciółmi od seksu. Podobało mi się to i wiedziałem, że nie mogę się za żadne skarby zaangażować. Nie będzie łatwo, mam duszę artysty i może z zewnątrz jestem takim szalonym człowiekiem, w środku jednak bardzo dużo się dzieje. Przyznanie się do zakochania to byłby poważny błąd – ale przecież nawet najtwardsze serca mają uczucia.



- Pamiątkowe zdjęcie na pożegnanie? – zapytała Pat i podała mi mój aparat, który przyjąłem z wdzięcznością, wszyscy się ustawili.

- No to jak to leciało? „But first? Let me take a selfie!” – wyciągnąłem rękę przed siebie żeby złapać wszystkich i uśmiechnąłem się.
Zrobiliśmy kilka świetnych zdjęć, wygłupialiśmy się, niektórzy się nawet całowali ale ja z Kath tego nie zrobiliśmy. Stop Horan, nie możesz myśleć o Kath w taki sposób! Nie możesz się zakochać! Wdech i wydech, od razu poczułem się lepiej i odłożyłem aparat.

- Gotowi do wyjazdu? – zapytał Liam, który był szefem wszystkich szefów.

Wyszliśmy zostawiając za sobą porządek, zapłaciliśmy gospodyni i powiedzieliśmy, że odwiedzimy ją w przyszłości. Ledwie zdążyliśmy na busa, wpakowaliśmy się na tyły pojazdu i wracaliśmy do szarej rzeczywistości.

DWA DNI PÓŹNIEJ, PONIEDZIAŁEK:

Postanowiłem pójść po Katherinę na uczelnię. Nigdy tam nie byłem, więc ściągnąłem na siebie spojrzenia wielu osób. Stałem nonszalancko oparty o murek, skórzaną kurtkę miałem rozpiętą a na nosie miałem okulary przeciwsłoneczne, pogoda w Londynie mnie zaskoczyła. Jeszcze nigdy w jesieni nie było tyle słońca. Czekałem na dzwonek oznajmiający koniec zajęć. Bawiłem się telefonem kiedy niespodziewanie podeszła do mnie dziewczyna, z burzą loków na głowie. Obrzuciłem ją zaciekawionym spojrzeniem i uśmiechnąłem się.

- Pomóc ci w czymś? – zapytała mnie wprawiając mnie w chwilowe zakłopotanie, Horan! Gdzie się podział mistrz podrywu?

- Hmm, w sumie to niczego mi już nie trzeba bo przyszłaś do mnie – błysnąłem zębami a dziewczyna się głupio roześmiała.

Wywróciłem oczyma, dobrze, że nie mogła tego zobaczyć – plus okularów przeciwsłonecznych. Na pierwszy rzut oka wyglądała dobrze, ale po jej głosie doszedłem do wniosku, że była bezwartościową i pustą laską. Nie lubiłem takich, zdecydowanie. Jedyne czego chciałem, to zabawić się.

- Skoro tak.. Jestem Jessica i z miłą chęcią poszłabym z tobą na kawę przystojniaku – o matko, jaki beznadziejny głos.

- Niall, miło mi poznać tak piękną damę – uśmiechnąłem się sztucznie, ale ona chyba nie wyczuła ironii w moim głosie i zachichotała głupkowato.

- Dasz mi swój numer? Umówimy się kiedyś – zatrzepotała rzęsami, które były pokryte chyba dziesięcioma warstwami tuszu – no nie daj się prosić – dotknęła mojego torsu, lekko się wzdrygnąłem.

- No pewnie – wpisałem do jej komórki numer i zadzwoniłem do siebie, zapisałem jej numer i zdjąłem okulary – do zobaczenia Jess.

Zarumieniła się i szybko odeszła. Nie minęła minuta, kiedy podeszła do mnie Katherina.

- Czy ty właśnie rozmawiałeś z największą dziwką w szkole? – zapytała marszcząc brwi i wzięła moje okulary, które założyła.

- Po pierwsze, też miło mi cię widzieć kochana! – powiedziałem z uśmiechem – a po drugie, nie ładnie obrażać koleżankę – zaśmiałem się i wetknąłem dłonie do kieszeni jeansów.


- Do mnie czy do ciebie? – zapytała a ja zaśmiałem się głośno, wziąłem ją za rękę i poszliśmy w stronę jej domu.

***************

Cześć kochani, moi wierni czytelnicy.
Bardzo chcę Was przeprosić, ten rozdział nie jest taki idealny jak bym sobie życzyła.
Mam nadzieje, że wytrwacie i będziecie cierpliwi ;)
Kocham Was bardzo i nie wiem co bym bez Was zrobiła. Daliście mi takiego kopa, że napisałam to w ciągu godziny :)
Kocham Was , dziękuję za każdy komentarz i za każde miłe słowo.
Nie wiem jak się mam Wam odwdzięczyć... 

@MalikMyLovee

15 komentarzy:

  1. Kochanie! Jak zwykle świetny rozdział! Awwh ♥
    Strasznie się wystraszyłam przy części z Harrym, ale potem, gdy się znalazł, poczułam taką ulgę :)
    Zapowiada się bardzo ciekawie z Niallem :D awjkdfid
    Rozdział naprawdę genialny <3
    Życzę bardzo, bardzo, ehh, no.. w ch*j dużo weny :)
    My też cię kochamy, bardzooo mocno <3
    @CrazyNajal

    OdpowiedzUsuń
  2. No i co, dałaś radę? Dałaś. Napisałaś kolejny świetny rozdział :D ♥ // @hugwithmalikx

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej kochanie:) Po 1: Dziękuje za dedykacje ale nie tzreba było bo w niczym Ci nie pomogłam:) 2: Rozdział jak zawsze gennnnnnnialnyyyyyyy:) 3: Momęt w którym Lou opisuje uczucie łączące go z Loczkiem suuuuuuper aż się popłakałam;( to takie prawdziwe LARRY IS REAL:) 4: Selfie Niall'a napewno wyszło PER-FECT zresztą jak każde jego selfe:) 5: Kath zazdrosna o Horana no no no zaczyna się dziać:) 6: Cytat '' DO MNIE CZY DO CIEBIE'' taki prawdziwy w związkach przyjaciół od seksu ( nie żebym coś o tym wiedziała):) 7: Już nie mogę doczekać się nexta:) 8: Kocham Cię skarbie i życzę weny na następne rozdziały:)
    @ineedmalikhug

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle rozdział genialny ! Powinnas byc zadowolona, jest cudowny! Piszesz tak swietnie! Ily <3 @ojda_ojda

    OdpowiedzUsuń
  5. No weź ! Boski rozdział !
    Aww Larry <3
    ah ten Niall rozrabiaka i flirciarz pierwsza klasa
    haahha
    <3
    @LouisMyLoveH POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  6. Według mnie rozdział świetny! I taki romantyczny;) dobrze, że Harremu nic się nie stało, bo już się bałam, po tym co ostatnio pisałaś o tej drastycznej xD weny życzę i nie przejmuj się kochanie, jak czasem nie masz weny, ten rozdział jest dowodem na to, że nawet jak sama w siebie wątpisz, to Twój talent sprawia, że i tak czarujesz słowami<3 @OrdonkaOfficial

    OdpowiedzUsuń
  7. "wetknąłem spodnie do kieszeni jeansów." jedno z ostatnich zdań.. zastanawiające :D a ogólnie rozdział świetny *-* pisz więcej i częściej nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaha , mała pomyłka ;)
      pisałam to przed północą ale już wszystko dobrze hahaha dzięki za zwrócenie uwagi :)

      Usuń
  8. genialny. Uwielbiam Twoje pracę. Rozumiem chwilowy brak weny, ale masz się nie poddawać i walczyć. Jesteśmy z Tobą. Masz talent, wykorzystaj to :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zasłużyłam na dedykację, naprawdę. Tobie zawdzięczam znacznie więcej, jesteś ze mną od pierwszego rozdziału "Domu..." i wiem, że zawsze mogę liczyć na Twoje dobre słowo. A ja... ja po prostu staram się wspierać Cię jak mogę.
    Rozdział jest świetny, ale czy kiedykolwiek było inaczej? Rozumiem, że Tobie może się nie podobać, ale to żadna nowość, bo większość autorek nie jest fankami swojej własnej twórczości, ja też. Trudno stwierdzić mi, czy jestem obiektywna, ale mi się podobało i w zasadzie nie trzeba tu dodawać nic więcej.
    Hmm. Wątek Larry'ego jest tu taki awwwwh romantyczny, no ale już się pewnie zorientowałaś, że ja ich kocham całym sercem :)
    Kocham i czekam na nexta z niecierpliwością, Ślicznotko
    Twój Kociak
    @_Silver_Tiger_

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak ja cię przepraszam! Nie skomentowałam poprzedniej notki i w ogóle i w szczególe jestem z wszystkim do tyłu. Tak więc jeszcze raz przepraszam.
    Teraz do rzeczy: rozdział jest świetny, jak zwykle dobrze napisany. Słowa Louisa o miłości są takie awwwww!
    I sytuacja pomiędzy Kath i Niallem... po prostu nie umiem się oderwać od czytania.
    Czekam na next!
    @husaria1698

    OdpowiedzUsuń
  11. Kochanie
    1.Rozdział jak Louis martwi sie o Harry'ego i opisuje swoje uczucia jest świetny
    2. Nie mogę doczekac sie co dalej z Niallem i Kath
    A rozdział jest suuuuuuuuper 💖💖💖💖💖💖

    OdpowiedzUsuń
  12. To ci Harry... :D A Lou taki romantyczny *__*
    Jednak i tak czekam chyba na kolejny rozdział z niezaangażowaną Kath I Niallem w roli głównej, hahahaha ;)
    Rozdział jest w porządku, nie wiem dlaczego tak nie myślisz ;p
    Życzę dużo weny i pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku dziękuję ci za dedykacje, tylko nie wiem czy na nią zasłużyłam. Pamiętaj że zawsze będę cię wspierała jak tylko będę mogła. Wiem że ostatnio brakło ci weny i chciałaś to już skończyć ale nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę że jednak się nie poddałaś. Jest to jedno z pierwszych opowiadań które zaczęłam czytać i nie ma co ukrywać jest dla mnie bardzo ważne.

    No a wracając do rozdziału to jest wspaniały. Naprawdę nie wiem dziewczyno jak ty to robisz ale z każdym kolejnym mnie zaskakujesz. Wydaje się że lepiej już chyba byc nie może i nagle okazuje się że jednak tak.
    Szkoda że wyjazd się już skończył, bo wiele się w nim zadziało. Jestem strasznie ciekawa co dalej Z Kath i Niallem, to taki "związek" inny niż inne. Dlatego chyba jest dla mnie tak ciekawy. A co do Larrego to ja umierałam już z przerażenia. Myślałam że Kociak leży już gdzieś prawie nie żywy lub coś w tym rodzaju ale jednak mój straszny scenariusz na szczęście się nie spełnił :)

    Naprawdę wspaniały i jeszcze raz dziękuję. Czekam na następny rozdział @qrincessniall

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba wolałabym żeby to Niall miał większą przewagę nad Kath, a nie na odwrót :) Ale to zależy od ciebie ;DDDD

    OdpowiedzUsuń