piątek, 16 maja 2014

Rozdział XXII

CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)
POCHYŁA CZCIONKA=COŚ Z PRZESZŁOŚCI

Harry:
Wychodząc z piekarni późnym popołudniem, przemierzałem kolejne metry dzielące mnie od naszego mieszkania. Pogoda radykalnie się zmieniła, już od samego rana niebo zasnuwały ciemne, szare chmury. Promieni słonecznych nie widziałem od naszego przyjazdu, no cóż. Późna jesień w Londynie to nie najlepsza pora. Uwielbiałem to miasto, ale w takie dni miałem ochotę zostać w łóżku, poczytać książkę lub poleżeć z moim chłopakiem. Louis… nie było chwili, kiedy nie myślałbym o tym wspaniałym mężczyźnie. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę, chociaż później Louis dostawał złe oceny na uczelni. On się tym nie przejmował, a kiedy nachodziło mnie poczucie winy i próbowałem go za to przepraszać, tulił mnie do siebie tak mocno jak nigdy.

- Przecież dobrze wiesz, że dla ciebie porzuciłbym nawet szkołę i te pieprzone oceny. Są one tylko cyferką i za niedługo nikt o nich nie będzie pamiętał. Wolę zająć się tobą Harry – uśmiechał się promiennie, a ja patrząc w jego piękne oczy, od razu przestałem się zamartwiać.

LouLou był całym moim światem. Dzięki niemu dowiedziałem się, jak piękne może być życie i nie chciałem już zniknąć raz na zawsze z tego świata. Powiew zimnego wiatru sprawił, że otuliłem się bardziej szalikiem i wetknąłem dłonie w kieszenie mojego płaszcza. Zdecydowanie powinienem zacząć nosić grubsze kurtki, nie mogłem jednak znaleźć odpowiedniej. Stara przypominała mi niedobre czasy,  taki już byłem, że dużą wagę przywiązywałem do rzeczy materialnych. Przedmioty, rzeczy nieożywione niosły ze sobą bardzo dużo wspomnień, o których każdy chce zapomnieć jak najszybciej. Byłem jedną z tych osób, które wracają do wspominania tych złych chwili, mimo tego, że chciałem się ich pozbyć – zatrzymywałem te przedmioty, które mi o tym wszystkim przypominały. Tak więc stara kurtka spoczywała na samym dnie mojej niewielkiej szafy w sypialni. Zbliżając się do mieszkania, obiecałem sobie, że po tym jak dostanę wypłatę, od razu pójdę kupić nową.

Wszedłem na naszą ulicę i podniosłem wzrok z ziemi. Spojrzałem przed siebie i dosłownie oniemiałem. Przede mną stał Lucas. Tak, ten Lucas, który przed kilkoma laty opuścił mnie i wyjechał. Nie mogłem uwierzyć, że byłby zdolny pojawić się jeszcze w moim życiu. Był nieprzewidywalnym człowiekiem, którego warto było unikać jak ognia. Ale nie dałem rady przejść obok niego obojętnie, za dużo dobrych i złych wspomnień mnie z nim łączyło. Za dużo razem przeszliśmy, żeby móc tak po prostu wywalić go z moich wspomnień. Szczerze nienawidziłem go za to, co mi zrobił, za to jak mnie potraktował. I znów ironia losu – chciałem pozbyć się rzeczy, które niosły ze sobą wspomnienia i nie umiałem. Chciałem pozbyć się Lucasa, chciałem wyrzucić go z mojego życia – i również nie umiałem tego zrobić.

- Cóż za miła niespodzianka – zdołałem wycedzić przez zaciśnięte zęby, mój głos ociekał ironią.

- Oh, po co ten entuzjazm Harry! – zakpił, zdecydowanie się zmienił i nie należał już do typu osoby, która jest miła, kochana i pomocna – Mi również miło cię widzieć.

Machnąłem ręką, zebrałem w sobie całą silną wolę, aby nie wybuchnąć płaczem i uciec. Zagryzłem zęby na dolnej wardze tak mocno, że poczułem w ustach smak krwi. Musiałem jednak przejść obok niego żeby dotrzeć pod mieszkanie. Na szczęście nie zatrzymał mnie, nie dotknął mnie i dziękowałem za to Bogu – chociaż zbytnio religijny nie byłem. Moje szczęście nie mogło długo trwać, usłyszałem za sobą jego kroki. Zacisnąłem pięści i przyspieszyłem kroku. Nie wiedziałem, że będzie go na tyle i złapie mnie za ramię. Kiedy to zrobił i obrócił mnie przodem do siebie chciałem wyszarpnąć rękę. Nie było to łatwe, Lucas zmężniał, nabrał zapewne siły dzięki treningom na siłowni i nie dałem rady tego zrobić. Stałem więc z nim twarzą w twarz. Mierzyliśmy się spojrzeniami, byliśmy tego samego wzrostu i żaden z nas nie chciał okazać słabości odwracając wzrok od drugiego.

- Nie wiem po co znów pojawiłeś się w moim życiu, ale nie potrzebuję cię już. Już zapomniałem, tak jak ty zapomniałeś dawno temu o mnie – zdziwiłem się, że mój głos zabrzmiał tak twardo, nie zawahałem się i głos nie zadrżał.

- Nigdy o tobie nie zapomniałem Hazz – nienawidziłem tego przezwiska, boleśnie przypominało mi o nim, zawsze tak do mnie mówił – zawsze o tobie myślałem…

Chyba chciał jeszcze coś powiedzieć ale szybko mu przerwałem.

- Nawet wtedy kiedy pieprzyłeś się z wieloma panienkami w Stanach? Myślałeś o mnie, kiedy robiłeś dobrze jakiemuś facetowi? Tak, to wiele wyjaśnia. Na pewno za mną cholernie tęskniłeś – wkurzyłem się nie na żarty, wykorzystałem jego dekoncentrację i wyszarpnąłem się w końcu z jego uścisku.

- Uwielbiam sposób, w który się złościsz i jesteś zazdrosny – jak gdyby nigdy nic, uśmiechnął się szeroko i niby z niedowierzaniem pokręcił głową.

- Nie mów do mnie, zostaw mnie w spokoju i wszyscy będą zadowoleni – odparowałem i wyjąłem klucze z kieszeni płaszcza, w którym szczerze mówiąc, było mi już bardziej niż zimno.

- Nie zamierzam cię zostawiać, zamierzam znów podbić twoje serce – szepnął a ja stanąłem jak wryty.

- Jak śmiesz mi mówić coś takiego? Po tym co mi zrobiłeś? – nie mogłem uwierzyć, że po moich policzkach nie spłynęły jeszcze łzy.

- Nic ci nie zrobiłem skarbie, wyjechałem bo musiałem. Wszystko co mówili ci o mnie po moim wyjeździe to stos bzdur i cholernych bredni – oczywiście nie wierzyłem w żadne jego słowo.

- To ty teraz bredzisz, odpierdol się więc od mojego chłopaka – a ten co tu robił?

Louis pojawił się niespodziewanie za plecami mojego byłego, dlatego go nie zauważyłem, był niższy od niego. Lucas spojrzał na niego, odrzucił głowę do tyłu i roześmiał się. Jego śmiech był przerażający, na moim ciele pojawiła się momentalnie gęsia skórka. Spuściłem wzrok na swoje znoszone buty i westchnąłem. Po chwili poczułem jak czyjeś ramię mnie obejmuje, wzdrygnąłem się myśląc, że to Lucas. Na szczęście podnosząc wzrok napotkałem spojrzenie mojego chłopaka i od razu poczułem się lepiej.

- Wyglądacie tak słodko, ale ja byłbym dla ciebie lepszy Harry – burknął Lucas i chciał się odwrócić ale się zatrzymał – dokładnie przemyśl moje słowa, Hazz. Będę na ciebie czekał i nie będę spuszczał cię z oczu.

Dopiero kiedy odszedł i zniknął nam z pola widzenia – rozpłakałem się. Płakałem tak bardzo, że zabrakło mi oddechu, nie zorientowałem się nawet, że stoję znów w strugach deszczu wtulony w ciało mojego Louisa.

- Cicho skarbie, wszystko będzie dobrze, nie będzie tylko musi być dobrze – szeptał co jakiś czas wprost do mojego ucha.

Zaciskałem mocno dłonie na jego mokrej już koszulce, pomimo tego, że było cholernie zimno, Louis miał rozpiętą kurtkę. Pewnie przyszedł do mnie prosto z zajęć, mając nadzieję na miłe popołudnie. Sam przecież wyszedłem z dobrym humorem z piekarni, prawie zapomniałem, że przyniosłem dla nas ulubione rogaliki Louisa. Lekko się od niego odsunąłem.

- Długo tak już stoimy? – zapytałem, a mój głos był cienki i cichy.

- Trochę, zmokliśmy. Chodźmy lepiej do środka. Założę się, że będziemy chorzy – uśmiechnął się i pogładził mój policzek swoją nadzwyczaj ciepłą dłonią.

Chciałem jeszcze bardziej się od niego odsunąć ale nie pozwolił mi, objął mnie ramieniem i wziął ode mnie kluczę. Sprawnie uporał się z zamkiem drzwi i po chwili siedzieliśmy pod kocem, z parującymi kubkami gorącej czekolady w moim pokoju. Zdążyliśmy się ogarnąć, chcieliśmy się przebrać ale zostaliśmy w samych bokserkach. Nasze nogi splątane były pod grubym kocem, który dawał nam przyjemne ciepło. Ciało Louisa również było niesamowicie ciepłe, tak więc kiedy wypiłem swoją porcję gorącego napoju wtuliłem się w jego tors. Ogarnęło mnie uczucie bezpieczeństwa, bardzo się cieszyłem, że Lou był ze mną w najtrudniejszych chwilach mojego życia. Za to go pokochałem.
***************************

Louis:
Leżeliśmy tak nic nie mówiąc, cisza to podobno najpiękniejszy odgłos. Można było w niej usłyszeć najwspanialsze uczucia, wsłuchiwać się w równy oddech ukochanego, słuchać bicia swoich serc. Tak, zgadzałem się z tym, cisza pomiędzy nami nie była ani trochę krępująca. Czuliśmy się z nią dobrze, swobodnie. Wiedziałem, że Harry prędzej czy później się odezwie, powie mi co mu leży na sercu. Ale nie chciałem tego z niego wyciągać. Kochałem go i byłem bardzo cierpliwy. Czekałem na niego całe życie, więc mogłem poczekać jeszcze chwilę. Nie myliłem się, Harry poruszył się na łóżku i spojrzał na mnie z dołu.

- Co się stało kochanie? – zapytałem z lekkim uśmiechem i odgarnąłem zabłąkany kosmyk z jego twarzy, żeby nie wpadał mu do oczu.

- Nic, po prostu nabrałem więcej siły i przy twoim boku będę walczył przeciwko Lucasowi. Możesz mi uwierzyć, że bez ciebie nie dam rady, nie dam rady Louis. Rozumiesz? Jeśli zostawisz mnie… - przełknął ślinę ale nie pozwolił mi sobie przerwać – to ja sobie coś zrobię. Nie żartuję Louis, wiesz, że kiedyś byłem do tego zdolny. Więc proszę, LouLou nie zostawiaj mnie samego i pomóż mi, bo tylko z tobą sobie poradzę - teraz zauważyłem ile sprawia mu to bólu, wiedziałem, że chłopak kochał mnie bezgranicznie, tak jak zresztą ja jego.

Nie mogłem pozwolić mu na to, by poczuł się osamotniony i opuszczony. Musiałem już teraz być ciągle przy nim. Choćby nie wiem co, nie pozwolę, żeby zrobił sobie krzywdę. W dodatku zrobiłby sobie ją przeze mnie, czułbym się tak winny, że też pewnie bym sobie coś zrobił. No dobra, nie mogłem do tego po prostu dopuścić.

- Harry, nie mów tak – szepnąłem i przejechałem dłonią po jego ramieniu – dobrze wiesz, że nigdy cię nie zostawię i jeśli jeszcze raz zobaczę tego skurwysyna, nie ręczę za siebie – uśmiechnąłem się do niego i złożyłem na jego ustach pocałunek przepełniony obietnicą.

Ten pocałunek był wyjątkowy – to tak jakbym mu coś obiecał. To tak jakbym powiedział mu – tak, zawsze będę cię kochał, nigdy cię nie opuszczę. I tak też miało być. Harry przysunął moją twarz jeszcze bliżej swojej i odwzajemnił pocałunek, rozchylił językiem moje usta i po chwili nasze języki wirowały wokół siebie, walcząc o dominację. Nie wiem ile trwał ten wspaniały pocałunek, który wyrażał bardzo dużo emocji… Odsunęliśmy się od siebie tylko na centymetr, łapaliśmy chciwie oddechy i uśmiechaliśmy się promiennie. Obniżyłem się na poduszce i położyłem się twarzą do Harrego, tak, że byliśmy na tym samym poziomie. Jego piękne oczy mnie hipnotyzowały, mógłbym patrzeć w nie całą wieczność i w końcu bym w nich utonął. Uśmiechnąłem się do swoich myśli, Harry popatrzył na mnie ze zdziwieniem.

- Kocham twoje oczy – szybko wyjaśniłem a moja dłoń, która wcześnie znajdowała się na jego policzku, zjechała niżej na jego ramię a potem bok.

- Tylko to we mnie kochasz? – wiedziałem, że się ze mną droczy i zaśmiałem się cicho.

- Oczywiście, że nie głuptasie. Nie ma rzeczy, której bym w tobie nie kochał. Kocham cię całego, może to brzmi banalnie ale tak właśnie jest – szepnąłem zbliżając się do jego ust, które po chwili cmoknąłem.

- Nie żartujesz? Nie mówisz tego tylko po to, aby mnie omamić, rozkochać w sobie i zostawić? – znów się wydurniał, mój kochany, słodki Harold.

- Mówię całkowicie poważnie, dobrze wiesz, że nie jestem taki jak ten dupek, przez którego przepłakałeś na deszczu tyle czasu! – przyciągnąłem go do siebie bliżej, tak, że objął mnie swoimi ramionami w pasie – teraz jesteś tylko mój i jeśli będzie trzeba to albo ja się tu wprowadzę albo ty wprowadzisz się do mnie.

Harry pokiwał głową na znak zgody, bardzo często zgadzaliśmy się ze sobą. No może poza jedną sprawą, kiedy kłóciliśmy się o to, kto będzie na górze. Wtuliłem się w niego, położyłem mu głowę na klatce piersiowej i musnąłem fragment skóry ustami. Poczułem jak jego dłonie kreślą niewidzialne wzory na moich plecach, byłem tak zmęczony, że pod wpływem sprzyjających warunków – zasnąłem w objęciach najwspanialszego mężczyzny na świecie. Mojego mężczyzny!




Obudziły mnie odgłosy dochodzące spoza sypialni. Zaspany przetarłem oczy dłońmi i znieruchomiałem, bo Harrego nie było obok mnie. W biegu wyjąłem z szafki jakieś dresy mojego chłopaka i wyszedłem z pokoju. Kiedy otworzyłem drzwi, uderzył we mnie zapach alkoholu i papierosów. Skrzywiłem się, było to drażniące. Zaglądnąłem dalej, przy stoliku w kuchni siedział Zayn, to on palił papierosa. Obok siedział Niall, pod ścianą zauważyłem Liama, a tyłem do mnie stał Harry. Odetchnąłem z ulgą, ale coś mi tu śmierdziało – i teraz nie chodziło mi o zapach tytoniu. Podszedłem do Stylesa i przytuliłem się do jego pleców. Zauważyłem, że on zdążył się ubrać i był wyraźnie spięty. Kiedy poczuł moje dłonie odwrócił wzrok i lekko się uśmiechnął. Przytulił mnie do swojego boku a ja posłałem u pytające spojrzenie. Wzruszył jedynie ramionami, niezręczną ciszę przerwał Niall, który z impetem wstał ze swojego krzesła.

- Jak nam nie powiesz o co chodzi, Malik, to uwierz mi – krzyknął – zabiję cię tymi rękami!

Zayn parsknął i zgasił papierosa w popielniczce stojącej na stoliku. Wzdrygnąłem się i przysunąłem się jeszcze bliżej Harrego. Wyczuł moje zdenerwowanie i pogładził mnie po nagich plecach. Miałem tylko nadzieję, że nie było to związane z Dianą.

- Nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać panowie – westchnął i chciał wyjąć jeszcze jedną fajkę z paczki ale Niall mu ją zabrał.

- No wyduś to w końcu z siebie! – warknął blondyn, był cały czerwony na twarzy.

- Zamknij się na chwilę Niall, proszę – postanowiłem się odezwać, na co oczy wszystkich zwróciły się w moją stronę – czy z Dianą wszystko dobrze?

- Louis, wiedz, że jej nie skrzywdzę – szepnął chłopak i patrzył mi prosto w oczy – naprawdę, nie wiem co mam teraz robić. Czy się cieszyć czy płakać z rozpaczy! - powtórzył znów.

- A więc? – postanowiłem podejść do niego i chyba to pomogło, wziął głęboki oddech i spuścił wzrok.

- Diana jest ze mną w ciąży – na te słowa o mało co nie upadłem.

- Ja pierdole – usłyszałem, jak równocześnie powiedział to Niall, Liam i Harry.

- Zayn, masz jej tylko nie zostawić samej – powiedziałem tak cicho, że nie wiedziałem, czy mnie usłyszał, skinął tylko głową a ja objąłem go lekko.

Zdziwiłem się kiedy Zayn mocniej mnie do siebie przytulił i zaszlochał. Nie wiedziałem co mam robić, więc poklepałem go po plecach. Nigdy nie przytulałem się z chłopakiem, nie licząc Harrego oczywiście. Widziałem, jaki Zayn był załamany. Ale z drugiej strony widziałem w jego oczach cień szczęścia. Czyżby nasz Malik cieszył się, że zostanie ojcem?

- Mały Malik… No, no. Miałem już wam kiedyś mówić, że  byłyby z was ładne dzieci, ale nie wiedziałem, że tak się pospieszycie – zaśmiałem się cicho i odsunąłem od siebie chłopaka, który ze wstydem otarł swoje oczy rękawem i również się zaśmiał.

- Dzięki stary, myślałem… No wiesz, że wyjedziesz na mnie, że ją skrzywdziłem – spuścił znów wzrok na kafelki na podłodze.

- Czemu niby miałbym to zrobić? Musisz mi tylko obiecać, że będziesz się nią opiekował i nie zostawisz jej samej z dzieckiem – uśmiechnąłem się do niego – to by było bardzo nie w porządku z twojej strony, gdybyś się tak źle zachował. Wtedy nie mógłbyś liczyć na wybaczenie, ani ode mnie ani od Diany i pewnie reszty.

- Louis wie, co mówi Zayn – wyraził swoją opinię Harry, który jak zawsze stał za mną murem – nie spierdol tego.
 
**********************

Diana:
Co teraz będzie? Wszystko tak w jednej chwili zwaliło mi się na głowę. Niezaliczone testy i sprawdziany, które chodziły za mną już od miesiąca. Do tego sprawa z dziwnymi sms’ami zapewne od jakiegoś przestępcy. A najgorsze… ciąża. Mam dopiero osiemnaście lat, Zayn w sumie jest dwa lata starszy. No ale przecież w tym wieku nie zakłada się rodziny. Byłam zrozpaczona, ponieważ zawsze mówiłam, że nie chcę mieć dzieci w takim wieku. A tu proszę, pierwsza zaszłam w ciążę. Nie mam pojęcia co powiem rodzicom, z Zaynem zdecydowaliśmy się, że na razie im nic nie powiemy. Musimy się na to przygotować.

- I co teraz z nami będzie? – zapytałam siedząc oparta o zimne kafelki w mojej łazience. 


- Dobrze wiesz, że nie mam zamiaru cię zostawiać, Diano – szepnął i ścisnął lekko moją dłoń. 

Po jego przyjeździe zobaczyłam na jego twarzy otarcia i zadrapania, już wyciągałam dłoń żeby dotknąć rozcięcia na jego brodzie ale powstrzymał mnie. 

- To nic takiego, jedną sprawę zakończyłem. Teraz najważniejsze jest dla mnie twoje bezpieczeństwo – chyba chciał dodać coś jeszcze, ale najwyraźniej nie chciało mu to przejść przez gardło – twoje i dziecka. 

Odetchnęłam a z moich oczu mimowolnie popłynęły łzy. Nie wiem czy były to łzy smutku, złości, ulgi czy szczęścia? Do tej pory tego nie wiem, wiem jednak, że Zayn zawsze dotrzymuje obietnicy. Będzie się starał, żeby nam się nic nie stało. Jak to dziwnie brzmi, nawet dla mnie samej. Ja i ktoś, kto rozwija się w moim brzuchu, mały Zayn – zawsze chciałam mieć chłopca, miałam więc nadzieję, że tak też będzie. Rozpłakałam się teraz na dobre, dotarło do mnie bowiem to, że musimy to powiedzieć moim rodzicom. Jak zareagują? Co powiedzą? Czy będą źli na mnie czy bardziej na Zayna? W mojej głowie było teraz bardzo dużo pytań, które pozostawały bez odpowiedzi. Przynajmniej przez jakiś czas, będziemy myśleć co z tym zrobić. 

Nie zdecydowałabym się na usunięcie dziecka, to za dużo by mnie kosztowało, czułabym się jak zabójca – a przecież ja nie umiałam skrzywdzić nawet muchy. Zayn wyczuł moje zdenerwowanie, przysunął się do mnie i mocno mnie przytulił, gładząc mnie po włosach, które tak na marginesie wyglądały okropnie. Pewnie w ogóle byłam w strasznym stanie, rozmazany makijaż chyba zdążył już cały spłynąć, dlatego za każdym razem kiedy wycierałam oczy miałam czarne dłonie. Ale teraz nie najważniejszy był dla mnie wygląd, tylko to co się teraz stanie. Ciekaw byłam, czy rodzice wyrzucą mnie z domu, czy może zdecydują się mi pomóc i zapewnią nam dobrą opiekę. Łzy w końcu przestały wyciekać z moich oczu i przy pomocy Zayna wstałam z posadzki. Tak jak sobie wyobrażałam, mój wygląd mógł odstraszyć każdego. Malik jednak stał i podawał mi wszystko, o co go poprosiłam. Niewiele mówił, może był w szoku, po tej wiadomości. On raczej też nie miał w planach zakładać rodziny. Musieliśmy sobie jednak z tym poradzić, bez względu na wszystko. Miałam wielką ochotę porozmawiać z Katheriną, ona na pewno by coś poradziła. Szybko zmyłam makijaż i uczesałam potargane włosy. Odwróciłam się od lustra kiedy zdejmowałam koszulkę, nie chciałam zobaczyć brzucha, teraz będę się bała na niego nawet spojrzeć. Wiedząc, że jest tam mała istota… 

Nie wiedziałam co mam zrobić, niepodziewanie Zayn zaskoczył mnie jeszcze bardziej. Przybliżył się do mnie i ujął moje dłonie w swoje. Uśmiechnął się, a ja wiedziałam, że ten uśmiech jest jego najszczerszym. W jego oczach ujrzałam błysk radości, szczęścia i zachwytu. Dalej trzymając moje dłonie uklęknął przede mną i położył nasze dłonie na moim brzuchu. Wzdrygnęłam się i o mało co się znów nie rozpłakałam. Po chwili Zayn zaczął pocałunkami obsypywać mój brzuch – a ja nie wytrzymałam. Nie wiem czy płakałam bardziej ze szczęścia czy z zaskoczenia. Kiedy Malik zorientował się, że płaczę podniósł się i wziął mnie w ramiona.

 - Musimy się pogodzić z tym, że teraz będzie nas trzech – szepnął tuż przy moich ustach i otarł moje policzki rękawem swojej bluzy. 

Dzięki mojemu chłopakowi mogłam poradzić sobie z tą sytuacją. Byłam znacznie silniejsza, kiedy następnego dnia wstałam około dziewiątej rano. Uśmiechnęłam się nawet do swojego odbicia w lustrze i niepewnie dotknęłam swojego brzucha. Nie zauważyłam jeszcze żadnych zmian – bardzo mnie to ucieszyło. Rodzice nie mogli się na razie dowiedzieć, powiemy ich jak zaczną coś podejrzewać, albo jak będziemy gotowi. Zayn miał bojowe zadanie – poinformowania chłopaków o całej sprawie, napisał mi sms, że chłopcy nas wspierają i zostaną z nami do końca. Ucieszyłam się jeszcze bardziej, ubrałam się szybko i zeszłam na dół, zaplatając warkocz na lewym boku. Mama dzisiaj miała wolny dzień od pracy i zaproponowała, żebyśmy wybrały się na małe zakupy z dziewczynkami. Miley i Dorothy chętnie się zgodziły, tak więc po śniadaniu wsiadłyśmy do samochodu i wyruszyłyśmy w stronę centrum handlowego.

- Wyglądasz jakoś inaczej kochanie – podjęła temat mama, wiedziałam, że zauważy prędzej czy później moją małą, wielką zmianę.

- To znaczy jak? – zapytałam jakby zbita z tropu, dziękowałam w tym momencie profesorowi Alaricowi, który uczył nas jak mamy ukrywać emocje w dziennikarstwie.

- Nie wiem, promieniejesz – zauważyła a ja mimowolnie się roześmiałam.

- Nie będę przecież płakać, mamo – odparłam a mama więcej nic nie powiedziała, uciszała tylko dziewczynki, które jak zwykle o coś się sprzeczały.

Czyżbym nagle zmieniła zdanie o dzieciach? Nie wiem co się ze mną stało, przecież nie znosiłam dzieci, wyjątkiem były oczywiście moje siostry, które i tak mnie wkurzały oraz siostry Louisa, z którymi spędzałam dużo czasu. Odruchowo dotknęłam brzucha ale szybko opuściłam dłonie na kolana, bo bałam się, że mama coś zacznie podejrzewać – a tego bym nie chciała. Kiedy chodziłyśmy po galerii na chwilę zapomniałam o ciąży. Wpadłam w szał zakupowy, tak było zawsze jak jeździłyśmy z mamą. Nie żałowała nam pieniędzy na ubrania ale nie chciałam naciągać ją na zbyt duże wydatki. Nagle w oczy rzucił mi się dział z zabawkami, ubrankami i akcesoriami dla dzieci. Zrobiłam duże oczy i przełknęłam głośno ślinę. Szybko odwróciłam wzrok od tego widoku i próbowałam skupić się na przeglądaniu odpowiednich bluzek, chciałam się zaopatrzyć w szerokie bluzki. Dobrze, że takie były teraz w modzie, więc mama nie robiła mi wyrzutów, że je kupuję.

- Popatrz jaka śliczna sukieneczka! – zachwycała się mama, stojąc z moją młodszą siostrą niedaleko mnie – pamiętam jak Diana w takich chodziła – udała, że płacze i zaśmiała się.

- Mamo, nie przesadzaj, dalej mogę chodzić w sukienkach – zaśmiałam się cicho.

- Ale to nie to samo, zostało mi tylko czekać na wnuki – puściła mi oczko a ja myślałam, że zwymiotuję na środku sklepu.

Co do cholery, dzieci mnie prześladowały. Nie chciałam, żeby to tak wyglądało i wysłałam Kath sms’a, że mama mnie podwiezie do niej za około godzinę. Chowałam telefon do torebki, ale zawibrował mi w dłoni nim zdążyłam go tam wsadzić. Spodziewałam się odpowiedzi od Kath, ale bardzo się myliłam. Nieznany numer i wiadomość, sprawiły, że ręce mi zadrżały a serce zaczęło bić szybciej.

Twoje siostrzyczki są takie śliczne i niewinne, troszcz się o nie dobrze. I o swoje dziecko również. Pamiętaj, że wiem gdzie jesteś xx



Przełknęłam ślinę, telefon prawie wysunął mi się z dłoni, która była cała spocona. Znów odruchowo dotknęłam brzucha i musiałam włożyć wiele siły, żeby się nie rozpłakać.

- Możemy już jechać? Podwieziesz mnie do Kath w drodze powrotnej? – zapytałam mamy, na co się zgodziła.

Teraz czekało mnie kolejne wyzwanie – powiedzieć mojej najlepszej przyjaciółce, że jestem w ciąży z Zaynem. 

*************

Hej kochani, no i lecimy z 22 :) 
Szybko mi to zleciało, ale przewiduję jeszcze około 8-9 rozdziałów i będzie koniec.
Mam nadzieję, że ten wam się spodoba, chociaż jest taki nijaki. 
Akcja z Lucasem dopiero się rozpoczyna, z Dianą również. 
Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni.

+ NIE WIEM JAK WAM DZIĘKOWAĆ ZA PONAD 6 tysięcy wejść ! ;)
bardzo się cieszę, że tyle osób to czyta, proszę o więcej komentarzy - wiecie jakie to dla mnie ważne ;)
Wasza Ola - @MalikMyLovee

8 komentarzy:

  1. 3x TAK dla tego rozdziału! Zayn... jestem dumna. Zachował się tak jak powinien i nie zostawił Diany.
    Mam pytanie: Diana pokazała mu te SMSy? Bo albo nie pokazała, albo ja nie umiem czytać i nie doczytałam. No nic.
    Lou i Harry znowu są tak słodcy, że to prawie niemożliwe.
    Czekam na next!
    @husaria1698

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle genialny ♥ !
    Podobają mi się te akcje z Lucasem i z Dianą.
    Larry - słodcy, że omfg *.*
    Zayn - naprawdę słodko się zachował!
    Jak zwykle wymiatasz dziewczyno <3 Oby tak dalej!
    Weny kochanie, weny xx
    Pozdrawiam ciepło i czekam na nexta ♥ - /CrazyNajal

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurcze, ale mnie zaskoczylas! Osobiscie nie lubie gdy główna bohaterka zachodzi w ciążę, ale tu mi to bardzo pasuje! Jeju z kazdym rozdzialem coraz bardziej lubię twoje opowiadanie, co dziwne, bo zazwyczaj mi sie nudzą szybko :D dziekuje, se je piszesz ♡ przepraszam tez za bark tyluuu komentarzy ile powinno być! ♡
    @LiamHero_171

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie umiem pisać długich komentarzy i mimo tego, że bardzo bym chciała po prostu nie potrafię. Brakuje mi słów, żeby określić jak cholernie mi się to podoba. To opowiadanie jest takie inne, dobre, mogłabym nawet powiedzieć, że zdecydowanie lepsze od większości, które można znaleźć w necie. Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  5. ożesz w ciapke małą no ! To sie robi dziwne
    oczywiście larry cudowny jak zawsze aww
    Agrrr ja chce wiecej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. rozdział ja zawsze cudowny *.*
    bardzo podobają mi się sceny z Lucasem oraz tajemniczymi sms-ami :)
    aaaaaaa! ten rozdział ♥
    chce więcej! czekam na następne i nie mogę się doczekać! :D
    nie i jeszcze raz nie, nie 8-9 tylko minimum jeszcze 20 rozdziałów do końca Kochanie! x
    weny, dużooo weny! ily ♥ @ojda_ojda

    OdpowiedzUsuń
  7. Więc zaczynamy! Od początku, bo tak najlepiej podobno.
    Pierwsza część - ta z perspektywy Hazzy i z perspektywy Lou... Czy wspominałam już, że kocham właśnie takie sceny? Nieee? No to wspominam teraz. UWIELBIAM TAKIE SCENY. W bronieniu siebie nawzajem i czułych uściskach jest znacznie więcej miłości niż w seksie, przynajmniej dla mnie.
    No a Zayn i Diana... Kurde, co mogę powiedzieć.
    Po pierwsze, cieszę się z małego Malika. Kocham dzieci, żebyś widziała... Ostatnio znalazłam zdjęcie takiego uroczego bobasa (to miał być niby Larry Child) i z moim przyjacielem Maćkiem chyba z półgodziny się nim zachwycaliśmy ;P
    Po drugie: cieszę się z dużego Malika. A konkretniej z jego reakcji. Dobrze, że się nie przestraszył. To znaczy, przestraszył na pewno, ale nie stchórzył. To dobry znak, Diana wybrała sobie odpowiedniego chłopaka, jak mniemam ;)

    Na koniec chciałabym bardzo bardzo baaaardzo przeprosić, że docieram z komentarzem tak późno, ostatnio jestem mega nieogarnięta, nie wiem, w co ręce włożyć, dosłownie... Ale jestem i będę, nie ma bata. Szkoda tylko, że już tak blisko do końca... Mogę liczyć na nowe opowiadanko po zakończeniu tego, prawda? Powiedz, że prawdaaaa.... Twój Kociak prosi. Ślicznie prosi, wytrzeszczając zielone ślepka jakby ktoś nadepnął mu na łapkę! XD
    Okej, powaga. Uspokój się, Juluś. Dość tych ''żartów''.
    No to co, żegnamy się na dziś, tak? Co by tu jeszcze... Aha, no tak. Kocham Cię i uwielbiam <3
    @_Silver_Tiger_
    domzakurzonychwspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominuję cie do Liebster Awards ♥
    http://i-need-a-tough-lover.blogspot.com/2014/05/liebster-award-ii.html

    OdpowiedzUsuń