CZYTASZ = KOMENTUJESZ ( WIECIE JAK TO LUBIĘ (; )
POCHYŁA CZCIONKA = COŚ Z PRZESZŁOŚCI
UWAGA SCENA MIŁOŚCI 2 MĘŻCZYZN ;]
Louis:
Po dotarciu na szczyt dosłownie padałem. Może i nie
była to jakaś wielka góra, ale i tak byłem zmęczony. Nie uszło to uwadze mojemu
chłopakowi, który od razu wyjął butelkę wody z plecaka i dwie kanapki.
- Proszę, jak zjesz to nabierzesz znów siły – rzekł,
podając mi jedną kanapkę.
Obdarzyłem go wdzięcznym uśmiechem, rozłożyliśmy na
trawie karimatę i pelerynę (Liam uparł się, żebyśmy to zabrali) i usiedliśmy z
Harrym. Podziwialiśmy piękne widoki i opieraliśmy się o siebie. Liam i Pat
siedzieli niedaleko nas a reszta jeszcze do nas nie dołączyła. Wiadome, że Zayn
i Diana będą na końcu, przecież oboje są bardzo leniwi. Po prostu mówiąc –
trafił swój na swego.
- O czym myślisz? – z zadumy wyrwał mnie szept Styles’a,
odwróciłem głowę, jego twarz znajdowała się niebezpiecznie blisko mojej.
Z wrażenia zapomniałem co miałem odpowiedzieć, te
szafirowe tęczówki, zmierzwione włosy w artystycznym nieładzie, no i oczywiście
te usta… Piękne, malinowe usta. Tylko głupiec nie chciałby ich pocałować.
Włożyłem całą swoją silną wolę w to, aby tego nie zrobić i lekko się
uśmiechnąłem.
- Tak ogólnie, cieszę się, że tu jesteśmy – odparłem i
przejechałem nosem po jego policzku, na co zamruczał cicho i wtulił się we
mnie.
- Też się cieszę, nie mogę się doczekać dzisiejszej
nocy – zaśmiał się i położył mi głowę na kolanach.
Zacząłem bawić się jego włosami, Harry przymknął oczy
– zawsze tak reagował, jak dotykałem jego loków. Przymknął oczy a jego wyraz
twarzy pozostał spokojny, anielski i taki uroczy. Uwielbiałem patrzeć na jego
twarz, kiedy spał, był blisko mnie. Może i miałem dziwny fetysz, no ale co!
Jego uroda była powalająca. Kątem oka dostrzegłem, że na polanę zbliża się Kath
z Niallem, rozmawiali i śmiali się, co wydawało się mi dziwne. Ciągle spędzałem
czas z Harrym i trochę zaniedbałem Katherinę i Dianę. Po powrocie musimy znowu
zacząć się spotykać, bo szczerze mówiąc, brakuje mi ich głupich porad i różnych
tekstów. Uśmiechnąłem się do niej, odwzajemniła gest i od razu odsunęła się od
Nialla. Wzruszyłem jedynie ramionami, Harry niczego nie zauważył – nadal miał
zamknięte oczy, pewnie zasnął. Odgarnąłem mu włosy z czoła i złożyłem na nim
lekki pocałunek.
- Nie śpij Harold, chodźmy pooglądać panoramę –
uśmiechnąłem się i pogładziłem jego policzek kciukiem.
- Gdybyś to nie był ty, na pewno bym cię zabił, za to,
że mnie obudziłeś – zaśmiał się cicho i ziewnął – chodźmy.
Wstaliśmy, zostawiliśmy swoje rzeczy i trzymając się
za ręce oddaliliśmy się trochę od naszych kompanów. Gładziłem kciukiem jego
knykcie, Harry opatulił się szczelniej swoją kurtką i zapiął ją pod samą szyję.
Nie mogłem przestać się uśmiechać. Stanęliśmy w punkcie widokowym, specjalnie
wyznaczonym i ogrodzonym barierką. Szczyty gór majaczyły zza lekkiej mgły, nie
było widać tych najbardziej odległych – ale i tak było wspaniale. Harry stanął
za mną i objął mnie od tyłu. Położył głowę na moim prawym ramieniu i potarł,
tak jak wcześniej ja, mój policzek swoim nosem. Automatycznie na moje usta
wpłynął szeroki uśmiech. Jak on na mnie działał! No przepraszam bardzo, ale w
jego towarzystwie uśmiech nie mógł zejść mi z twarzy.
- Pięknie tu – jego zachrypnięty głos pieścił moje
uszy – nigdy nie lubiłem gór, ale od dzisiaj się to zmienia – dodał po chwili
ciszy.
Skinąłem nieśmiało głową, odwróciłem się do niego
przodem i tak po prostu wtuliłem się w jego ciało. Na chwilę wyczułem, że lekko
się spiął, ale objął mnie swoimi ramionami i pocałował w czubek głowy. Poczułem
przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele i zrozumiałem, że niczego więcej
nie potrzebuję do szczęścia. Wspaniały i kochający chłopak, paczka znajomych,
która właśnie zmierzała w naszą stronę, piękne krajobrazy i wolność – to o tym
zawsze marzyłem. I widać doskonale na moim przykładzie – to możliwość realizacji
pragnień i marzeń sprawia, że życie jest fascynujące a my stajemy się
szczęśliwsi z dnia na dzień.
- Jakie to słodkie!
- Patrzcie jakie gołąbki! – krzyki reszty spowodowały,
że zaśmiałem się razem z Harrym.
Po chwili zrobili nam zdjęcia, dołączyli do nas i
pozowaliśmy do nich robiąc głupie miny i dobrze się bawiąc. Nagle Diana zaczęła
piszczeć, ale nie był to pisk przerażenia ale zachwytu.
- Popatrz Zayn! Tam można skoczyć na bungie! –
otworzyłem szeroko oczy, nie odsunąłem się od Harrego ale byłem w lekkim szoku.
- Czy ty młoda damo chcesz sprawić, żeby nasz Zayn się
zesrał? Przecież on… - nie skończył Niall.
- Zamknij się Horan! – warknął Zayn i uśmiechnął się
szeroko do Diany – skoro jest taka okazja to dlaczego nie? Idzie ktoś jeszcze z
nami? – zapytał i popatrzył na wszystkich.
- Ja odpadam, chcę przeżyć – błysnął zębami Niall,
zawtórowaliśmy mu wszyscy.
Zayn machnął ręką.
- Żałujcie, chodź kochanie – wziął ją za rękę, widać
było w jego oczach, że się bardzo stresuje ale nie chce zrobić zawodu Dianie.
Kiedy się oddalili stwierdziliśmy wszyscy, że nie
możemy tego przegapić, spakowaliśmy szybko swoje rzeczy pozostawione na polanie
i pobiegliśmy za nimi. Specjaliści zajmowali się zabezpieczeniami i zapinali
uprząż na dwójce wariatów. Wiedziałem od zawsze, że Diana to miłośniczka
adrenaliny, skakała już kilka razy bo jej ojciec też to lubił. Po nim
odziedziczyła tą dziwną passę, ale nigdy nie namawiała nas na takie wyczyny.
Instruktor przypiął ich razem, chociaż tyle dobrze. Wszyscy odetchnęliśmy z
ulgą, bo przecież Zayn i ten cholerny lęk wysokości…
********************
Zayn:
Nie byłem na to przygotowany, z całej siły próbowałem
się ogarnąć i powstrzymać drżenie kolan, palpitacje serca i inne reakcje.
Myślałem, że umrę. Dobrze, że Diana powiedziała temu facetowi żeby nas przypiął
razem – sam nigdy bym nie skoczył. To była jedna z moich fobii – lęk wysokości
i strach przed wodą były najgorsze. Miałem ich jeszcze kilka ale nie są teraz
ważne. Rany boskie, no przecież się zesram! Nie mogłem nic zrobić, nie mogłem
nawet zrobić jednego kroku, bo takiego miałem stracha!
- Zayn, wszystko w porządku? – zapytała Diana,
nieśmiało przytaknąłem głową.
- Jasne, miejmy to już za sobą – zdziwiłem się, że mój
głos nie zadrżał kiedy to mówiłem.
Diana stanęła na palcach i mocno mnie pocałowała.
Uśmiechnąłem się lekko i odwzajemniłem tą pieszczotę. Zdecydowanie to dodało mi
trochę więcej odwagi. Odetchnąłem i spojrzałem w dół. Staliśmy na drewnianym
podeście, był on nad wielką doliną, pod nami była przestrzeń, skały i drzewa.
Głośno przełknąłem ślinę, nie docierał do mnie już głos instruktora, głos
Diany. Nie słyszałem po prostu nic! Cholera jasna, miałem ściśnięte gardło,
szeroko otwarte oczy i naprawdę nie chciałem skoczyć. Popatrzyłem błagalnym
wzrokiem na Dianę, ale ona się szeroko uśmiechała i nawet nie zauważyła jak
trzęsły mi się kolana.
- Gotowi? – usłyszałem głos instruktora.
- TAK! – krzyknęła Diana.
- NIE! – wychrypiałem zaraz po niej a mój oddech
gwałtownie przyspieszył.
- Na trzy! Raz, dwa, trzy – nie wiem nawet kto to
powiedział, czy Diana czy ten koleś ale poczułem tylko ręce Diany na mojej szyi
i wiatr.
Chyba krzyczałem, nie mam pojęcia czy to ja czy nie.
Diana głośno się śmiała kiedy spadaliśmy w dół. Jej śmiech odbijał się od skał
i powodował echo. Oprócz jej śmiechu usłyszałem też krzyk – pewnie należał on
do mnie. Myślałem, że dotkniemy głowami wierzchołków drzew, ale tak się nie
stało. Lina naprężyła się i po chwili pociągnęła nas znów do góry. I znów na
dół, matko boska, za chwile się zerzygam. Mocno przytuliłem się do mojej
dziewczyny i zacisnąłem oczy. Chciałem, żeby to się już skończyło.
- Zayn kochanie! – szept Diany dotarł do moich uszu i
otworzyłem oczy.
- C.. co się stało? – zapytałem cicho i przełknąłem ślinę.
- Jesteś moim dzielnym mężczyzną – ujęła moją twarz w
swoje małe dłonie i pocałowała mnie lekko – nigdy się nie całowałam w takich
warunkach.
Zaśmiałem się cicho i przypominając sobie, jak
pocałowała mnie na górze dodając mi otuchy zbliżyłem swoją twarz do jej i
pocałowałem ją. Była zaskoczona ale po chwili wplotła mi palce we włosy i
walczyła językiem o dominację. Kiedy wyciągnęli nas już na górę nie miałem w
sobie ani krzty strachu. Uśmiechałem się dumnie i szeroko, trzymając Dianę za
rękę.
- Stary, dziwię się, że Diana nie ogłuchła! – zaśmiał
się Niall na co inni mu zawtórowali.
- Jak jesteś taki mądry to idź sobie skoczyć – odparowałem
i prychnąłem.
Diana mocniej ścisnęła moją dłoń i wtuliła się w mój
bok.
- Na pierwszy raz dobrze mu poszło i nie było tak źle –
stwierdziła dziewczyna i uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.
- W końcu przezwyciężył swój lęk wysokości i mu się
udało – no zabiję Harrego, zgromiłem go spojrzeniem.
- Nic nie mówiłeś, że masz lęk wysokości! – Diana zrobiła
wielkie oczy i odsunęła się ode mnie.
- No a po co ci to miałem mówić? Żebyś myślała, że
jestem mięczakiem? – zapytałem i podszedłem do niej.
- Zayn, ja myślałam, że to przerabialiśmy i w związku
najważniejsza jest szczerość – ściszyła głos, widziałem, że była niezadowolona
i smutna – jakbym wiedziała, to przecież nie ciągnęłabym cię.
Spuściła wzrok i szybko mnie przytuliła.
- Przepraszam, przepraszam kochanie, nic ci się nie
stało? Wszystko jest dobrze? Jak się czujesz? – zasypywała mnie pytaniami i
całowała mnie przy każdym wypowiedzianym słowie.
Roześmiałem się i ująłem jej twarz w dłonie.
- Jest dobrze, ale drugi raz już nie pójdę –
przycisnąłem usta do jej ust a reszta wydała z siebie głośne „awwwwwwwwwwwwwwww”.
- Poza tym, mamy genialne zdjęcia! – Niall pomachał
nam aparatem przed twarzami i szybko go zabrał, nim zdążyliśmy wziąć – pooglądamy
wszyscy jak wrócimy.
Wywróciłem oczyma i niechętnie się zgodziłem na tą
opcję. Wiedziałem dobrze, gdzie kończą zdjęcia zrobione przez Blondyna – na twitterze,
facebooku czy innych stronach z różnymi opisami. Spojrzałem na telefon, który
wyjąłem z plecaka. Zmarszczyłem brwi – kilka nieodebranych połączeń od Erica.
- Wybaczcie na chwilę – oddaliłem się od nich i
zadzwoniłem do kumpla, kiedy nie odbierał zdziwiłem się, ale postanowiłem
zadzwonić później.
- Co się stało? – ledwo wróciłem, Diana zadała mi
pytanie.
- Dzwonił Eric ale teraz nie odbiera więc zadzwonię
później. Pewnie zapomniał, jak to on, że jestem na wyjeździe – uśmiechnąłem się
i wszyscy zgodnie postanowiliśmy wracać do pensjonatu.
************************
Harry:
Całą drogę powrotną robiliśmy sobie jeszcze głupsze
zdjęcia, śpiewaliśmy i śmialiśmy się. Jak skończyłem śpiewać Lou ścisnął mnie
mocniej za rękę.
- Nie chwaliłeś się nigdy, że umiesz tak dobrze
śpiewać – jego uśmiech wprost zwalał mnie z nóg.
Machnąłem ręką i roześmiałem się.
- Śpiewałem od zawsze i lubię to robić, Niall mnie tym
zaraził – rzuciłem blondynowi ukradkowe spojrzenie i się zdziwiłem – patrz LouLou
– wskazałem mu Nialla, który obejmował Kath a ona uroczo się uśmiechała.
- No nie wierzę, czy to ci sami ludzie? –
roześmialiśmy się.
- On mnie zaraził śpiewaniem, często siedzimy
wieczorami w jego pokoju, on gra na gitarze i śpiewa a ja mu pomagam –
uśmiechnąłem się wracając do zaczętego tematu.
- Zaśpiewasz mi coś w pokoju – musnął ustami mój
policzek.
- W pokoju to ja ci zrobię coś innego – odparłem chyba
za szybko, Lou zarumienił się i spuścił speszony wzrok – heej kotku, przecież
wiesz, że nie zrobię ci krzywdy.
Pogłaskałem go po plecach i przytuliłem do swojego
boku.
- Wierzę ci, Harry. Ale nie mówmy o tym bo się peszę –
zaśmiał się na rozluźnienie atmosfery.
Resztę drogi rozmawialiśmy z resztą, śpiewaliśmy i
wygłupialiśmy się jak wcześniej. Z nimi było mi tak beztrosko. I pomyśleć, że
jeszcze kilka lat temu chciałem skończyć ze swoim życiem, bo nie miało ono
sensu.
Żyletka parzyła mnie w dłoni chociaż jeszcze nie wykonałem żadnego cięcia. Postanowiłem skończyć dziś ze swoim życiem, też mi coś. To nie było nawet życie, tylko pozbawione wszelkiego dobra gówno. Tak, zwykłe, śmierdzące gówno, który każdy omija i każdy się go brzydzi. Trafne porównanie, Harry – postawiłem sam sobie piątkę – z mojego pierdolonego, gównianego życia. Tak, postawię sobie dzisiaj piątkę i cięcie na każdym cholernym nadgarstku.
Mały kawałek ciążył mi w dłoni i wiedziałem, że zbliża
się już mój czas. Tego dnia nie wychodziłem z mieszkania. Zayn odsypiał i nawet
nie zauważył, że ciągle zajmuje łazienkę. Liama nie było, bo pracował od samego
rana do późnego wieczora. Niall pojechał dwa dni temu do rodziców w odwiedziny.
Byłem cholernym szczęściarzem, wiedziałem, że Zayn się teraz nie obudzi. To był
mój czas. Na biurku w swoim pokoju zostawiłem mały skrawek papieru, na którym
napisałem „Powodzenia w życiu panowie, H”.
Pozałatwiałem wszystkie swoje sprawy
i w spokoju mogłem zakończyć swój marny żywot. I tak jak wcześniej postanowiłem
– wykonałem cięcia na cholernych nadgarstkach, skrzywiłem się czując pieczenie.
Po chwili osunąłem się po białych kafelkach na posadzkę, zamknąłem oczy a krew
opuszczała powoli moje żyły. Zaczęło kręcić mi się w głowie, jakie to przyjemne
uczucie! Pewnie się uśmiechnąłem, sam już nie wiem. Potem chłopcy nie chcieli
mi opowiadać w jakim stanie znalazł mnie Niall, który, o zgrozo! wrócił do
mieszkania w tym dniu, wparował do łazienki i od razu zadzwonił na pogotowie.
Nie dziękowałem mu za to, wiedziałem, że chłopak miał do mnie cholerny żal. Ale
już nigdy więcej nie pozwolił mi, żebym doprowadzał się do takiego stanu.
Kochałem go za to, był moim małym płomykiem nadziei, był jedynym jasnym punktem
w tym moim gównie. Pamiętam tylko jak przywitałem go w szpitalu mocnym
uściskiem i nie powiedziałem ani słowa. Moje łzy były wtedy wszystkim, całą
wdzięcznością do tego małego świra i mojego kochanego przyjaciela.
Szybko odpędziłem od siebie te cholerne myśli, no
przecież nie mogłem w takich pięknych chwilach przypominać sobie o parszywych
momentach mojego życia. Weszliśmy do pensjonatu, zostawiliśmy swoje rzeczy w pokojach
i zrobiliśmy sobie obiad. Usiedliśmy później wszyscy w małym saloniku,
podłączyliśmy aparat do telewizora i śmialiśmy się z naszych głupich zdjęć. Na
kilku byłem ja z Louisem na tarasie widokowym, całowaliśmy się i przytulaliśmy.
Będzie wspaniała pamiątka, muszę poprosić Horana, żeby mi to zgrał a ja
wywołam.
Kiedy tak siedzieliśmy naszła mnie taka wielka ochota…
No wiecie co mam na myśli, ta świadomość, że za chwilę to się stanie.
Uśmiechnąłem się do Louisa, on też to zrobił. Na pierwszy rzut oka było widać,
że jest podekscytowany, nawet bardziej niż ja. Udawał, że ziewnął i wstał z
kanapy.
- Wybaczcie moi mili, ale chce mi się spać – spojrzał
na mnie wymownie i pomachał reszcie – do jutra.
Przechodząc koło mnie, przejechał dłonią po moich
włosach – mierzwiąc je. Uśmiechnąłem się do niego i odprowadziłem go wzrokiem.
- Panowie i panie – po pięciu minutach wstałem i
wyszczerzyłem zęby w uśmiechu – dobranoc.
- Nie za głośno – usłyszałem szept Nialla.
Całe towarzystwo zaśmiało się i włączyli jakiś film.
Na pewno wiedzieli o co chodziło, przecież było jeszcze wcześnie, a my już
wychodziliśmy. Zaśmiałem się cicho i szybko wszedłem do pokoju, w którym nie
było Louisa. Zmarszczyłem brwi, zamknąłem drzwi na klucz i zapukałem do
łazienki. Po chwili drzwi się uchyliły, Louis przyciągnął mnie do siebie,
wyszedł z łazienki i pocałował mnie tak, że zabrakło mi tchu. W międzyczasie
pozbywaliśmy się swoich ubrań, jego koszulka wylądowała razem z moją na
podłodze. Popchnąłem go na łóżko i znów złączyłem nasze wargi w czułym i
przepełnionym pożądaniem pocałunku. Szybko zdjąłem z niego spodnie i uśmiechnąłem
się widząc opięty materiał jego bokserek. Zdjąłem swoje spodnie i usiadłem na
nim okrakiem, nachyliłem się do jego ust i schodziłem pocałunkami niżej, na
jego szyję, obojczyki, klatkę piersiową pokrytą tatuażem. Słyszałem jak z jego
gardła wydobywają się jęki rozkoszy, jego dłoń zaplątała się w moich włosach. Moje
imię w jego ustach brzmiało cudownie i nakręcało mnie jeszcze bardziej.
Przejechałem dłonią po jego męskości, jeszcze uwięzionej w bokserkach, na co
chłopak wypchnął biodra w górę pragnąc więcej mojego dotyku. Znów go
pocałowałem i szybko zsunąłem jego bokserki, nie przestając go całować
przejechałem dłonią po całej długości jego penisa, czym wywołałem zduszony jęk
w ustach mojego chłopaka.
Jego dłonie powędrowały na moje pośladki i zacisnął je
lekko. Przygryzłem jego dolną wargę i popatrzyłem na niego z góry, pozwoliłem
mu zdjąć swoją bieliznę i otarłem się swoją męskością o jego. Nowe
doświadczenie spowodowało, że otworzył szerzej oczy i uśmiechnął się błogo. W
dole mojego brzucha wezbrało uczucie gorąca i podniecenia. Uśmiechnąłem się do
niego i pocałowałem go lekko, dodając mu otuchy. Spojrzał na mnie i skinął
nieśmiało głową. Sięgnąłem dłonią do szafki nocnej i wyjąłem z niej tubkę
lubrykantu. Na twarzy Louisa pojawiło się zdziwienie.
- To pomoże i cię rozluźni – szepnąłem wprost do jego
ucha, przygryzłem jego płatek i sprawnie posłużyłem się zimną substancją, na
której dotyk Lou przygryzł wargę i odetchnął głęboko – gotowy?
- Harry, proszę – ścisnął moją dłoń i rozchylił
szerzej nogi.
Uśmiechnąłem się i otarłem się o jego wejście. Chłopak
wstrzymał oddech ale kiedy znalazłem się już w nim wypuścił powietrze i
krzyknął moje imię.
- Powiedz tylko, to przestanę – szepnąłem i poruszyłem
się w nim lekko.
- Nie waż się tego robić, proszę – odpowiedział i
objął mnie, przysuwając do siebie.
Zacząłem się w nim poruszać, najpierw spokojnie i
delikatnie ale widząc odprężenie i zadowolenie na twarzy mojego chłopaka
przyspieszyłem. Jego biodra wychodziły na spotkanie z moimi, z naszych ust
wychodziły stłumione jęki rozkoszy a fale przyjemności rozlewały się po całym
moim ciele. Pochyliłem się, żeby musnąć ustami jego usta ale on położył mi na
nich palec i uśmiechnął się.
- Chcę słyszeć jak dochodzisz z moim imieniem na
ustach – jego odpowiedź mnie strasznie zdziwiła ale byłem pozytywnie
zaskoczony, skinąłem głową i bardziej przyspieszyłem ruchów biodrami.
***********************
No i jestem z następnym ;)
Podoba mi się ten rozdział, nie wiedziałam, że akcja się tak rozwinie.
Mam nadzieje, że Wam też się spodoba.
Dziękuję za tyle wejść - jesteście cudowni.
Mam nadzieje, że Wam też się spodoba.
Dziękuję za tyle wejść - jesteście cudowni.
No i oczywiście za komentarze, są coraz dłuższe i dziękuję Wam za nie ;)
Przez święta napiszę na pewno ;)
Do następnego <3
Ola - @MalikMyLovee
I D E A L N I E ♥
OdpowiedzUsuńI ta scena z Larrym >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Coś pięknego, czekałam zniecierpliwiona i się doczekałam. Warto było czekać bo mi również się ten rozdział podoba, czekam na next // @hugwithmalikx
BOŻE NJKADFHFKDJAHFNJABNFLFFNJLN *.*
OdpowiedzUsuńCAŁY ROZDZIAŁ TAKI... TAKI NIESAMOWITY <3 AWHHHH
OHH JEZU CZEKAM NA NEXTA *v*
TEN BLOG JEST PO PROSTU PIĘKNY >>>>>
KOCHAM CIĘ DZIEWCZYNO *.*
@CrazyNajal
Czytałam to przez całą noc, musiałam nadrobić całe 17 rozdziałów. W sumie nie wiem czemu nie zauważyłam tego opowiadania wcześniej. Ten początek jak oni się poznają, potem Larry i to wszytko w ogóle było takie cudowne. Nie wiem dlaczego ale tak bardzo się cieszyłam gdy okazało się że jadą w góry że sama siebie zaskoczyłam. Wszystko się tak rozwija. Miłość Diany i Zayna i Pat i Liama to takie... że przechodzą mnie ciarki. Tak opisałaś miłość Larrego że nie wiem co powiedzieć. Tylko Niall i Kaht tak mnie bardzo ciekawią że aż nie wytrzymuję. Cieszę się że od tak mniej więcej połowy jestem z tobą. Szczerze mówiąc myślałam że ten komentarz będzie dłuższy ale nie chciałam nudzić. @iloveirlandNH
OdpowiedzUsuńAwwwwwww kochanie rozdial genialny. Lou i Hazz mmmmm wkoncu to zrobili:) Zayn i Diana i skok na bungie genialny pomysla ja bym sie nie odwazyla. Pozdrawiam cieplo i czekam na nexta
OdpowiedzUsuń@ineedmalikhug
genialny rozdział . ♥ awwww. nie mg sie doczekać kolejnego rozdzialu :D @ojda_ojda
OdpowiedzUsuńKochana rozwijasz się z każdym rozdziałem :D scena z Larrym naprawdę udana i dobrze ci wyszła :D życze ci kochana dużo weny a jak brak pomysłów to zapraszam @xdmysweetlovato :D rozdział wyszedł ci naprawdę super, najzabawniejszy moment: skok na banji :D
OdpowiedzUsuńOk, nie wierzę w Larrego, ale tutaj ta para wcale mi nie przeszkadza, a nadaje temu opowiadaniu czegoś oryginalnego. Zajebiste. Jestem z Tobą już jakiś czas i z dumą mogę stwierdzić, że jest to jedne z lepszych dzieł jakie czytałam. ;)
OdpowiedzUsuńBungee? Serio? Ja wiem, że już i tak uwielbiam Dianę, ale miłość do sportów ekstremalnych to taka wisienka na torcie :)
OdpowiedzUsuńKiedy zaczynałam czytać Only Half a Blue Sky, byłam ES. Tak kompletnie. Brzydziło mnie to, uważałam za chore, etc. Ale potem z każdym kolejnym rozdziałem (innych ff też) przekonywałam się do tego. Zaczęłam uważać za piękne. Przecież to jest taka sama miłoś jak każda inna! No i teraz jestem LS. Dziwne c'nie? Ale jednego nie umiem się pozbyć (mimo, że próbuję). Kiedy czytam o związkach homo, wyobrażam sobie ich jak w czasach X-Factora. Dziwne nie? Skupiam się: są teraźniejsi, czytam kolejne zdanie: ba bum X-Factor.
Czekam na next i tym razem miła byłaby scena Kath i Niall :)
@husaria1698
Łiiii
OdpowiedzUsuńJaki fajny :)
No i Larry xx
I to Bungee hhihi
Ojojo
Czekam na następny
Nie muszę mówić że kocham to opowiadanie :)
@LouisMyLoveH
Nie mogłam się doczekać tego rozdziału. Na szczęście, obyło się bez zamykania wujka w łazience, jak Ci się wczoraj żaliłam ;) No i... nawiązując wciąż do naszej wczorajszej konwersacji, mam zamiar wmawiać sobie, że pisałaś to choć trochę z myślą o mnie, tym bardziej, że...
OdpowiedzUsuńTwój Harry też jest samobójcą? No, ładnie, ładnie. I na dodatek znalazł go Nialler... Mogę Ci w takim razie obiecać, że zdziwisz się troszkę za parę rozdziałów ''Domu..." ;)
Cóż mogę rzec więcej... A! Już wiem. Otóż: jak jeszcze raz mi powiesz, że nie masz talentu, a to opowiadanie to ''takie nic'' to Cie normalnie zwyzywam czy coś! Dotarło? Oby XD
Perfekcja w najczystszej postaci. Kocham Cię całym moim serduszkiem <3
@_Silver_Tiger_ xx