sobota, 5 kwietnia 2014

Rozdział XVII

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
UWAGA SCENA :D
PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM :) 

Harry:
Sypialnia, którą dzieliłem z moim chłopakiem była bardzo przytulna. Duże łóżko stanowiło jej większą część, co mi się akurat bardzo podobało. Już nie mogłem się doczekać kiedy zasnę w ramionach mojego starszego mężczyzny. Louis był teraz w łazience i brał prysznic, ja rozpakowałem najpotrzebniejsze rzeczy i nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Rozsunąłem zasłony i wyszedłem na mały balkonik. Owiało mnie chłodne powietrze ale nie było mi zimno. Słońce chowało się już za wierzchołkami gór, był to bardzo ładny widok. Odkąd pamiętam – zawsze lubiłem patrzeć na zachodzące słońce. Uwalniało to we mnie uczucie przemijania i smutku. Słońce pokaże się nazajutrz ale wszystko ma swój kres. Dzień się kończy, noc też. A co z ludźmi? Czy moja miłość do Lou kiedyś przeminie? Może to on przestanie mnie kiedyś kochać i zapomni. Poczułem wielki niepokój w sercu, nie chciałem tego. Nie chciałem, żeby LouLou ode mnie odszedł, tak bardzo go potrzebowałem, że nie mogłem spokojnie funkcjonować bez niego przy moim boku. Uśmiechnąłem się i zmrużyłem oczy patrząc wprost na ostatnie promienie słońca, które znikały teraz szybciej. Stałem oparty o barierkę i myślałem o nas. To będą najlepsze dni mojego życia, w sumie każdy dzień z TYM chłopakiem był najlepszy.

Niespodziewanie poczułem na plecach dotyk mojego chłopaka. Uśmiechnąłem się znowu czując jego dłonie na moim ciele. Odwróciłem się, nasze twarze teraz prawie się stykały. Zmarszczyłem brwi patrząc na niego, bo przecież dopiero co wyszedł spod prysznica!

- Louisie Tomlinsonie marsz do środka! – wydałem polecenie i wepchnąłem go do pokoju, zamknąłem drzwi i zasunąłem zasłony – masz przecież mokre włosy i możesz się rozchorować, a dobrze wiesz, że oboje tego nie chcemy.

Lou się zaśmiał i skoczył w moją stronę. Ledwo go złapałem, owinął nogi wokół moich bioder, zachwiałem się ale dobrze, że wylądowałem na łóżku – z chłopakiem siedzącym na moich biodrach.

- Uwielbiam to jak jesteś taki opiekuńczy i się o mnie martwisz – spojrzał mi w oczy i przejechał dłonią po moim policzku – chociaż powinno być zupełnie odwrotnie.

Złożył na moich ustach czuły, przepełniony pragnieniem pocałunek, który z rozkoszą oddałem. Na sobie miał krótkie spodenki sportowe i za dużą koszulkę. Mokre włosy przykleiły mu się do czoła, co dodawało mu tylko uroku.

- Kocham cię – powiedziałem po pocałunku, zabrzmiało to dorośle i było bardzo prawdziwe.

- Ja ciebie też kocham Harry – uśmiechnął się do mnie szeroko i przylgnął do mojej klatki piersiowej – jutro wieczorem chcę to z tobą zrobić, o ile Liam i Patricia nas nie wymęczą.

Mój oddech nieco przyspieszył na te słowa, ciągle trochę się obawiałem, że nie sprostam jego wymaganiom. Robiłem to już… wstyd mi przyznać bo z Lucasem, a z tego co było mi wiadome Lou jeszcze nie miał tego za sobą. Z jednej strony cieszyłem się, że będę jego pierwszym, miałem również cichą nadzieję, że ostatnim.

- Cieszę się, już nie mogę się doczekać – stwierdziłem zgodnie z prawdą – obiecuję, że będzie wspaniale – dodałem po chwili ciszy i musnąłem znów jego usta.

- Chodźmy coś zjeść – jak na komendę zaburczało mi w brzuchu, kiedy Louis to powiedział.

Zaśmialiśmy się oboje, Lou pomógł mi wstać i wyszliśmy z pokoju.

Pogadaliśmy na dole z resztą, usiedliśmy przed TV – oczywiście coś leciało ale my byliśmy zajęci sobą, zjedliśmy kanapki, które przygotowała nam Diana i poszliśmy spać jak reszta. Jutro czekał nas zapewne męczący dzień. Mieliśmy nadzieję, że nie obudzą nas o 7 rano! Tego by było za wiele, przecież musimy odpocząć po podróży i zebrać siły na to ich wędrowanie. Nie miałem nic przeciwko pieszym wędrówką – miałem przy sobie Louisa, więc wszystko było dla mnie przyjemne.

Poszedłem się szybko umyć, zostałem w samych bokserkach bo tak zazwyczaj sypiałem. Louis leżał już w łóżku i rozmawiał z kimś przez telefon.

- Wszystko jest dobrze mamo, zadzwonię jutro, chociaż nie wiem czy będzie zasięg. Ucałuj dziewczynki, dobranoc – rozłączył się i wyszczerzył zęby w cudownym uśmiechu.

Odchylił kołdrę a ja szybko zająłem miejsce obok niego. Za pół godziny będzie północ. Byłem zmęczony, ale widząc rozpromienioną twarz mojego chłopaka wróciły mi siły.

- Stęskniła się już za tobą? – zapytałem opierając głowę na dłoni, byliśmy zwróceni do siebie twarzami.

- No wiesz, jej jedyny synek wyjechał na kilka dni i się martwi – zaśmiał się cicho i powiódł dłonią po moim torsie, zataczał na nim kółka i kreślił niewidzialne wzory.

- Doprowadzasz mnie tym dotykiem do szaleństwa Lou – szepnąłem, mój oddech od razu przyspieszył.

- Wiem, a ty mnie samym swoim wyglądem – uśmiechnął się i przysunął się jeszcze bliżej mnie.

Po chwili poczułem jego dłoń sunącą niżej, na mój brzuch i lekko się wzdrygnąłem. Nie spuszczał ze mnie wzroku, trochę mnie to onieśmielało ale za to cholernie się podobało.

- Co powiesz na pożegnanie przed snem? – zaskoczyło mnie jego pytanie, chętnie się zgodziłem chociaż nie wiedziałem o co mu chodzi.

Przejechał dłonią po moim penisie w bokserkach a ja wypuściłem głośno powietrze z ust. Co za skubaniec! Pokręciłem z niedowierzaniem głową i przeniosłem swoją dłoń na jego pośladki. Pocałował mnie w nos i szybko znalazł się na mnie, schodził pocałunkami z mojej twarzy, przez szyję, tors, brzuch… Odchyliłem głowę do tyłu czując jak bawi się gumką od moich bokserek. Uwolnił mojego „przyjaciela” i poczułem lekki chłód – Lou dmuchał na moje przyrodzenie a ja mimowolnie zacisnąłem dłonie na prześcieradle. Nie minęło dużo czasu, byłem już sztywny i Louis to wykorzystał. Najpierw przejeżdżał dłonią po całej jego długości, po chwili wziął go całego do ust. Z moich ust wyrwał się cichy jęk podniecenia i wypchnąłem biodra ku górze. Jego wargi, język, sprawiały mi taką przyjemność, że zamknąłem oczy i rozkoszowałem się tym doznaniem. Wplotłem lekko palce w jego włosy czując zbliżające się spełnienie. Oddychałem znacznie głośniej, zrobiło się cieplej, co chwile jęczałem jego imię. Nasze spojrzenia się spotkały, był to piękny widok widzieć go na dole, jego usta oplatające mojego penisa i te błękitne tęczówki zasnute teraz jakby mgłą. Zrozumiałem co chce zrobić i chciałem zaprzeczyć, ale on chwycił mnie za rękę i dalej językiem sprawiał mi przyjemność. Odchyliłem głowę do tyłu i głośno krzyknąłem. Uświadomiłem sobie, że Louis połknął moją spermę i spojrzałem na niego, oblizał się i wytyczył sobie drogę pocałunkami w górę po moim ciele.

- Dobrze smakujesz – szepnął i zwilżył znów swoje usta językiem.

Zaśmiałem się cicho i pocałowałem go namiętnie.

- Dziękuję, to było wspaniałe zakończenie dnia – powiedziałem, gdy skończyłem go całować.

Nie ubrałem bokserek, Lou wtulił się w moje ciało i po chwili oboje zasnęliśmy.

*******************************

Diana:
Co to miało do cholery znaczyć! Jaka kulka? Wypłakiwałam oczy siedząc pod drzwiami naszej sypialni. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego, nie wiedziałam nawet, że jest zdolny kogoś skrzywdzić. Wiem, czasem był wybuchowy ale po prostu to było już straszne i bardzo niepokojące. Nie chciałam, żeby mój chłopak kogoś krzywdził. W wyobraźni widziałam go z pistoletem w dłoni, celującego do jakiegoś mężczyzny. Odepchnęłam szybko od siebie tą wizję i otarłam łzy wierzchem dłoni. Nic to nie dało, bo znów pojawiły się nowe. Postanowiłam się położyć, było już późno. Nie chcę wpuszczać tego człowieka do mnie, przynajmniej nie na dzisiejszą noc. Nie obchodzi mnie to gdzie będzie spał, na dole przecież jest kanapa przed telewizorem. Położyłam się i od razu zasnęłam. Dzisiejszy dzień i te łzy mnie wykończyły.

Rano obudziłam się dziwnie obolała, niewyspana i zmęczona. Była 6:30, chciałam jeszcze zasnąć ale w końcu zrezygnowałam. Miałam za dużo myśli w głowie. Obmyłam twarz zimną wodą, ogarnęłam się i postanowiłam wymknąć się cicho do kuchni po coś do jedzenia. Jakież było moje zdziwienie kiedy otworzyłam drzwi a przed nimi na podłodze spał nie kto inny jak mój Zayn. Na dźwięk otwierających się drzwi zamrugał i podniósł się na równe nogi.

- Diana kochanie – zaczął ale ja szybko zbiegłam po schodach na dół, oczywiście poszedł za mną – proszę wysłuchaj mnie, to naprawdę nie tak jak myślisz.

Stanął tuż przede mną a w moich oczach znów pojawiły się łzy.

- Czego jeszcze się o tobie dowiem przez przypadek? Pewnie masz na swoim koncie zabójstwa, kradzieże, włamania i rozboje, zgadza się? – zapytałam zrozpaczona, sama nie wierzyłam w swoje oskarżenia.

- Skarbie proszę cię tylko o jedno, wysłuchaj mnie – chciał chyba dotknąć mojego policzka dłonią ale szybko ją opuścił.

- Masz pięć minut na wyjaśnienia – zarządziłam i usiadłam na kuchennym krześle.

Przez chwile nie wiedział co ma powiedzieć, drapał się po głowie i kilkakrotnie otwierał usta żeby zacząć ale nic nie mówił.

- Czas mija – spojrzałam na zegar wiszący na ścianie w kuchni – zostały ci trzy minuty.

- To nie tak jak myślisz – oho, to już słyszałam – pamiętasz jak przyszedłem na uczelnie poobijany? – skinęłam głową, to było straszne wspomnienie widząc jego poobijaną twarz, kontynuował – Napadli mnie, pobili i zostawili na pewną śmierć. Założę się, że jakbym nie miał przy sobie telefonu i jakby ktoś nie przechodził tamtędy, to by mnie zabili. Powiem ci wszystko.

- W takim razie słucham Zayn – szybko powiedziałam, nie mogąc uwierzyć, że głos mi nie zadrżał.

- Wiesz jak się wkurzam jak mówią na mnie Ninja? – zapytał mnie i znów skinęłam głową, nie wiedziałam dlaczego tak się wkurza – Byłem kiedyś dilerem, sprzedawałem przez długi czas narkotyki w klubach. Proszę, nie przerywaj mi – posłusznie zamknęłam usta – To skończyło się dwa miesiące przed naszym pierwszym spotkaniem. Miałem problemy, kiedyś ktoś złożył mi propozycje, żebym sprzedał w innym miejscu niż dotychczas. A jak należy się do gangu dilerów to nie można przyjmować innych propozycji. Ja byłem głupi i potrzebowałem pieniędzy na spłacenie długu. Byłem strasznie głupi i zgodziłem się. Kilka dni później mój szef dowiedział się o tym i odprawił mnie. Wtedy nic mi nie zrobił, ale dokładnie pamiętam to, co zdarzyło się w tamten wieczór. Po twoim wyjściu ode mnie, wtedy, kiedy pierwszy raz się pocałowaliśmy zadzwonił do mnie mój przyjaciel Eric.

- Nigdy o nim nie wspominałeś – powiedziałam cicho i przyglądałam się mu, czekając na dalsze wyjaśnienia.

- Bo to jest jedyna osoba, która jest związana z tym interesem i nie chciałem, żebyście o nim wiedzieli. Niall, Harry i Liam nie wiedzą czym on się zajmuje. Wiedzą tylko jak się nazywa i nie mieli nic przeciwko temu, że się z nim spotykałem. To on wkręcił mnie w ten biznes, on siedzi w tym dalej ale jest bardzo ostrożny i uczciwy. Nigdy w życiu by mnie nie wydał a ja jego. A więc zadzwonił do mnie i poprosił, żebym ostatni raz przyszedł sprzedać w naszym klubie kilka działek bo nie dał rady przyjść. Zgodziłem się i poszedłem tam. Miał do mnie przyjść, ale niestety się nie pojawił. Pobili mnie ludzie mojego szefa, a ja myślałem, że to Eric mnie wydał. Nie było go pewien czas w mieście i jak wrócił to poszedłem do niego. Chciałem go urządzić tak samo, jak tamte typki urządzili mnie. Jednak wszystko się zmieniło, bo Eric tego nie zrobił. Ustaliliśmy, że on znajdzie tych, którzy to zrobili i razem coś z nimi zrobimy. Mam broń, strzelałem, nigdy nie zabiłem. To nieodłączna część każdego dilera narkotyków. Wybacz, że nic ci nie powiedziałem, ale wstydziłem się swojej przeszłości. Twoja miłość do mnie sprawiła, że zachciałem zmiany w swoim życiu i chcę jej dalej. To ty sprawiasz, że jestem tym lepszym człowiekiem.

Skończył mówić, spuścił wzrok na podłogę a ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Natłok tych wszystkich informacji wybił mnie z rytmu. Mój Zayn, diler narkotyków, przestępca… Nie mogłam w to wszystko uwierzyć, ale taka była okrutna prawda. Cieszyłam się bo z tym skończył, ale nie chciałam, żeby razem z tym chłopakiem zabili kogoś. Podeszłam do niego szybko i przytuliłam się. Był zaskoczony i na początku nie zareagował, dopiero kiedy wtuliłam się w niego mocniej, chcąc poczuć jego bliskość jeszcze bardziej, objął mnie i pocałował w czubek głowy.

- Przepraszam Diano, chciałem cie ochronić przed tym wszystkim – powiedział po chwili milczenia.

- Nie przepraszaj głuptasie, bardzo się cieszę, że mogę być dla ciebie wsparciem – odparłam, wspięłam się na palce żeby złożyć na jego ustach lekki pocałunek – kocham cię bez względu na wszystko ale obiecaj mi, że nikogo nie zabijesz.

- Obiecuję, nie mam zamiaru nikogo zabijać – uśmiechnął się do mnie i ujął moją twarz w swoje dłonie – ale mam zamiar dać tym gościom nauczkę razem z Ericiem.

Pacnęłam go w ramię i zaśmiałam się.

- Ale uważaj na siebie, nie chcę, żeby znów coś ci zrobili – pocałowałam go tym razem bardziej namiętnie.

- Nie wybaczę ci tego, że byłem zmuszony spać na podłodze – zaśmiał się po pocałunku – mam nadzieję, że dziś mnie wpuścisz?

- Przecież na dole jest kanapa, czemu nie położyłeś się tam? – zapytałam unosząc brew w górę.

- Bo chciałem być najbliżej ciebie – odgarnął kosmyk moich włosów za ucho, razem zaczęliśmy robić śniadanie dla nas i dla reszty śpiochów.

***********************

Liam:
Obudziłem się około godziny 7, widząc nagą Patricię obok siebie uśmiechnąłem się na wspomnienia z wczorajszej nocy. Zrobiliśmy to chyba trzy razy, była świetna. Nie żeby zależało mi tylko na seksie w związku, ale przecież jestem facetem i to chyba normalne. Nachyliłem się do niej i musnąłem jej ramię ustami. Od razu zobaczyłem na jej twarzy uśmiech i niespodziewanie przyciągnęła mnie do siebie tak, że byłem nad nią.

- Dzień dobry księżniczko, jak się spało? – zapytałem muskając nosem jej nos.

- Wspaniale bo z tobą – zaśmiałem się cicho – teraz nie będziesz miał tak łatwo wyciągnąć mnie z łóżka, skoro działo się tu tyle wspaniałych rzeczy... – zamruczała cicho a mi od razu zrobiło się gorąco.

- Kusisz, kusisz – szepnąłem tuż przy jej uchu, obsypywałem ją lekkimi pocałunkami a ona wodziła dłońmi po moich podrapanych plecach – ale musimy gdzieś iść, nie możemy zmarnować takiej pogody, wiesz jak kocham wycieczki.

- Wiem, ja również ale jest dopiero po 7, pewnie wszyscy jeszcze odpoczywają po wczorajszej podróży – podziałało, faktycznie nie miałem ochoty oglądać tych ich zaspanych twarzy więc musiałem przyznać jej rację.

Już miałem ją pocałować kiedy rozległo się głośne pukanie do drzwi a po nim głos Zayna i Diany.

- Wstawać, śniadanie gotowe, piękny dzień przed nami! – zdziwiłem się jak cholera, spodziewałem się wszystkich oprócz ich!

- A to ci dopiero, Zayn na nogach o tak wczesnej porze? – zaśmiałem się i Pat mi zawtórowała.

Szybko się ubraliśmy i zeszliśmy do kuchni, powietrze wypełniał zapach jajecznicy, bekonu i tostów. Teraz to już byłem pod wielkim wrażeniem, uścisnąłem dłoń Zaynowi i przytuliłem Dianę.

- Nie mogę uwierzyć, że to wy. Halo! Kto zabrał Dianę i Malika? – zaśmiałem się tak jak i wszyscy.

Usiedliśmy przy dużym stole, obrzuciłem wzrokiem pozostałych. Wszyscy wyglądali na wyspanych i na zadowolonych.

- Niezła noc musiała być – odezwał się Niall i wskazał na malinkę na mojej szyi – nie tylko ty takie masz.

Pat zaczerwieniła się i jadła w milczeniu swoją porcję jajecznicy z bekonem. Harry z Louisem też się zaśmiali.

- Przecież u was też to jest widoczne – wywróciła oczyma Kath i dotknęła szyi Harrego, na której było nie co innego, jak malinka.

Teraz to już wszyscy się śmiali, zaplanowaliśmy też, że dzisiaj idziemy w góry. Na najniższy szczyt. Odpowiadało mi to, nie chciałem, żeby już pierwszego dnia się zniechęcili więc przystałem na ich propozycje.

- Oszczędzimy was dzisiaj, ale jutro na ulgę nie liczcie – zaśmiałem się i skończyliśmy jeść w milczeniu, potem pozmywaliśmy – no dobra ekipa, za pół godziny widzę was wszystkich na dole. Ubierzcie się ciepło i w ogóle, może wiać.

- Tak jest szefie – Niall się zaśmiał i pobiegł pierwszy na górę, za nim podążyliśmy wszyscy.

Ubraliśmy się dość szybko, nie obyło się bez skradania sobie pocałunków i śmiechów. Wszyscy stali przy wejściu kiedy schodziłem po schodach z Pat za rękę.

- No to komu w drogę temu trampki – zaśmiał się znów Niall i wyszliśmy na zewnątrz.

Objąłem prowadzenie z Pat, rozmawialiśmy, śmialiśmy się i było świetnie. Reszta jak zwykle podzieliła się na pary, za nami szedł Harry z Louisem, trzymali się za ręce, śmiali się i wygłupiali. Wyglądali naprawdę uroczo, tacy zakochani jak nigdy. Za nimi szedł Niall, pisał sms i rozglądał się na różne strony. Kath szła w bezpiecznej odległości od niego, z słuchawkami na uszach i wetkniętymi dłońmi do kieszeni. Dziwna para… coś mi się wydaje, że to wszystko dla zgrywu. Na końcu jak zwykle Malik i Diana, nie zwracali na nic uwagi – no oczywiście poza sobą, rozmawiali, całowali się, przytulali. To takie słodkie ale mogliby iść trochę szybciej.


*********************

Niall:
Kiedy Zayn i Diana zostali daleko z tyłu a Patricia z Liamem, Harrym i Louisem przed nami Kath podeszła do mnie. Zdjęła już swoje słuchawki i przyglądała mi się. Uśmiechnąłem się do niej lekko a ona to odwzajemniła.


- Jak ci się tu podoba? – zapytałem ją po chwili.

- Jest dobrze, cieszę się, że możemy teraz normalnie pogadać – miała rację, bo miałem już dość udawania przed resztą, że się nienawidzimy.

Szliśmy do góry, jedynym szlakiem więc nie było możliwości, żebyśmy się zgubili – tak samo jak Zayn i Diana.

- Też tak sądzę – odparłem a uśmiech nie znikał mi z twarzy.

- Chrapałeś w nocy Horan – dziewczyna się zaśmiała a ja zrobiłem zdziwioną minę.

- To niemożliwe, przecież nigdy nie chrapię! – oburzyłem się i udałem, że się obrażam.

- No weź Nialler – pierwszy raz tak zdrobniła moje imię i poczułem dziwne, ale przyjemne ciepło rozchodzące się po moim ciele, szturchnęła mnie w ramię – przecież żartowałam. Ale bardzo słodko się złościsz.

- Co zrobiłaś z tą chamską Kath? – zapytałem i pokręciłem z niedowierzaniem głową na boki – byłaś tak głodna, że zjadłaś i ją? Halo Kath, słyszysz mnie?! – schyliłem się i przyłożyłem ucho do jej brzucha.

Roześmiała się i ja jej zawtórowałem.

- Jesteś cholernym idiotą Horan – powiedziała powstrzymując śmiech.

- I wzajemnie Morgan – odparłem z szerokim uśmiechem.

Dalej nie widzieliśmy za sobą Malika i Diany, przed nami też nikogo nie było. Szliśmy w milczeniu, co jakiś czas pogwizdywałem. Nie moja wina, nie umiałem żyć bez muzyki, dobrze, że na wyjazd zabrałem swoją gitarę bo inaczej byłbym zwariował.

- Niech cię diabli Horan – nagle moje gwizdanie przerwała Katherina, pchnęła mnie na pobliskie drzewo i wpiła się w moje usta.

Na pewno miałem zdziwioną minę, cholera jasna, nie wiedziałem co mam zrobić! Z jednej strony przecież to Kath, ale nie mieliśmy konfliktu. Naparła na moje wargi aż w końcu jej uległem i szybko oddałem pocałunek, przysunąłem ją bliżej siebie a ona zarzuciła mi ręce na szyję. Staliśmy pod tym drzewem, otoczeni przez wielki, nieznany las, słyszeliśmy śpiew ptaków ale jakoś dla nas czas się zatrzymał. Przynajmniej dla mnie. Odetchnąłem kiedy odsunęła się ode mnie, policzki miała zaróżowione, usta nabrzmiałe a włosy lekko rozczochrane. Zaśmiałem się cicho i nerwowo.

- Nie wiem co to było ale cholernie mi się podobało – stwierdziłem zgodnie z prawdą i wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.

- Zgodzę się – szepnęła dziewczyna i złapała mnie za rękę.


Teraz szło się już o wiele lepiej. Oczywiście poza wzrokiem pozostałych. Musieliśmy jednak dalej stwarzać pozory tych, którzy się nienawidzą. Tak dla naszego dobra, pewnie i tak kiedyś się to wyda, ale zabawa była fajna. 

************************

PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM - ZA TO, ŻE TAK CHOLERNIE DŁUGO MUSIELIŚCIE CZEKAĆ NA TEN ROZDZIAŁ. 

Ale był dosłownie taki zapierdziel w szkole, ogólnie u mnie, że nie wyrabiałam :(
Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie źli.
Nie wiem jaki jest ten rozdział, jest dużo Larrego, niegrzeczna natura Liama no i oczywiście ulubiony part kilku osób : Kath i Niall (chyba to nazwę Niath - co wy na to ?)
A no i jeszcze chcę Wam powiedzieć, że ten ich wyjazd będzie opisany do końca, bo planuję pewne niespodzianki :)
Następny rozdział zaczynam już teraz pisać bo mam wenę jak nigdy, ale dodam dopiero wtedy, kiedy uznam to za odpowiednie :)
W OGÓLE DZIĘKUJĘ ZA PONAD 4 TYSIĄCE WEJŚĆ <3 
Wchodzę a tu 4 tysiące 100 coś :D 

MOJA REAKCJA : 



Jeszcze raz bardzo dziękuję za wejścia no i za komentarze, pojawiają się coraz częściej te dłuższe - bardzo dziękuję! ;) Jesteście niezastąpieni. Bo wiecie - każdy komentarz to mój uśmiech na całą twarz przez pół dnia <3 

Postaram się poprawić z dodawaniem rozdziałów ;)

Miłego kochani - @MalikMyLovee ♥ 

9 komentarzy:

  1. Troche moich pomysłów wykozystałaśmiło :D rozdział wyszedł świerny jak zawsze pozdrawiam @xdmysweetlovato

    OdpowiedzUsuń
  2. a to ci Zayn łobuz hihi całe szczęście, że się pogodzili, bo każde kolejne zdanie czytałam z niepewnością, ale jak się okazało moje obawy były zbędne:D I Liaś, nasz słodki Liaś też erotoman xD cały rozdział świetny asjajakslaslasjaj już nie mogę się doczekać tych niespodzianek i mam nadzieję, że rozdziały będą się pojawiać często<3 Nie dziwię się, że masz już tyle wejść, bo jesteś G E N I A L N A! :D Także pisz szybciutko nexta moja zdolniacho<3
    @OrdonkaOfficial ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy już wspominałam, jak Cię kocham? Nie? No to robię to teraz!
    Rozdział świetny, nie wiem naprawdę jak Ty to robisz. Moje opowiadania toczą się na ogół wokół 2 bohaterów (no, dobrze, uhhmm, to są Harry i Louis, rzadko ktoś inny ;) ), sądzę, że nie ogarnęłabym większej ilości, a Tobie wychodzi to wyśmienicie. Ich wątki splatają się, tworząc jednocześnie 1 dużą historię i kilka mniejszych. No i wciąga, oj wciąga... Czekam na kolejny <3
    Jesteś wspaniała xx
    @_Silver_Tiger_

    OdpowiedzUsuń
  4. AAAALE Genialny
    Super!
    Dużo Larrego aww
    Ahh Liam i Pat są słodcy ahw
    A no i Niath haha xD Oni to są ciekawą parą xD
    Ahhh
    Kocham to opowiadanie
    nic nie muszę mówić
    Każda para jest super Ahh

    Życzę Weny Kochana xx
    @LouisMyLoveH

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny, czekam na next <3 / Pozdrawiam ;* @hugwithmalikx

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej skarbie ♥ rozdział jak zawsze genialny ale tego nie muszę Ci mówić:) właśnie dorwałam się do komputera i zostawiam komentarz tak jak Ci obiecałam :) @ineedmalikhug ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybacz, że komentarz dopiero teraz, ale zamurowało mnie po tym rozdziale, kompletnie nie wiedziałam co napisać!
    Scena Larry'ego jest świetna :) Taka niby nic, ale jednak ;) tylko że gdybyś opisała noc Liama z Pat (która jak wszyscy wiemy obfitowała w ciekawe wydarzenia) to nikt by się nie obraził, a wręcz przeciwnie haha
    Dobrze, że Zayn wszystko wyjaśnił Dianie! A ona zaakceptowała jego przeszłość... po prost takie uffff się wymyka :)
    Niall i Kate... ouou wszystko zmierza w dobrym kierunku! No w końcu kto się czubi, ten się lubi c'nie?
    Czekam na nexta i życzę weny :)
    @husaria1698

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdzial! <3 czekam na next! Mam nadzieje ze nie dlugo bedzie kolejny ;) @ojda_ojda

    OdpowiedzUsuń
  9. Omomomomomomom Larry *.* Liam i Pat *.* Zayn i Diana *.* Boże dziewczyno jesteś skarbem! Niesamowicie piszesz, kocham tego bloga jak i ciebie <3 Czekam na nexta :D @CrazyNajal

    OdpowiedzUsuń